Janusz Wawrowski zagra zrekonstruowany koncert skrzypcowy op. 71 Ludomira Różyckiego, premiera odbędzie się na Festiwalu Chopin i jego Europa w stołecznym Teatrze Wielkim w sobotę. Soliście towarzyszyć będzie orkiestra Sinfonia Varsovia pod batutą Grzegorza Nowaka.
"Ludomir Różycki rozpoczął pracę nad koncertem skrzypcowym przed 1944 r. w Warszawie. Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego lub podczas zrywu, kompozytor wyjechał z miasta, co przerwało prace nad koncertem. Jego żona zakopała partytury dzieł kompozytora w ogrodzie ich willi. Niestety, część nut i tak spłonęła" - powiedział PAP skrzypek Janusz Wawrowski.
Koncert skrzypcowy Różyckiego był już raz rekonstruowany, przez dyrygenta Zygmunta Rycherta. Rekonstrukcję przeprowadził on na podstawie zachowanych partii fortepianu i skrzypiec. "Kiedy Rychert opowiedział mi o tym, przypomniałem sobie, że 10 lat wcześniej, szukając polskich zaginionych utworów, m.in. Różyckiego, natrafiłem na ten koncert. Odnalazłem utwór w moich nutach, okazało się, że mam partyturę, która nagle się urywa. Datowana jest rok na 1944 r. Ten koncert jest dla mnie symboliczną ofiarą wojny" - mówił Wawrowski. "Po porównaniu tej partytury z materiałem, który miał pan Rychert, okazało się, że to ten sam koncert. Mieliśmy więc pełną partię skrzypiec, cały wyciąg fortepianowy i kawałek partytury, w sumie jedną szóstą utworu rozpisanego na instrumenty" - dodał.
Dzięki dotacji z Instytutu Muzyki i Tańca(IMiT), zespół, w którym głównym rekonstruktorem był pianista Ryszard Bryła, wznowił prace nad kompozycją Różyckiego. Jak poinformował Wawrowski, koncert został ponownie odtworzony z uwzględnieniem odnalezionego początku. Partytura pozwoliła też wyjaśnić niezgodności harmoniczne między partią fortepianu a orkiestry. Bryła na podstawie zinstrumentowanego fragmentu zrekonstruował partię orkiestry. Oprócz partytury pomocne było to, że partia fortepianu zawierała dużo dźwięków i wskazówek, jakie instrumenty powinny grać poszczególne tematy.
"Według mnie Różycki nie skonsultował partii skrzypiec ze skrzypkiem. Kilka rzeczy trzeba było zrewidować, np. zmienić układy niektórych dźwięków" - mówił Wawrowski. Skrzypek starał się wykonać to zadanie jak najrzetelniej, dlatego praca nad utworem zajęła mu dwa lata. "Nie próbowałem ułatwić sobie partii skrzypiec, ale chciałem osiągnąć jak najlepsze brzmienie. Starałem się zrozumieć myśl Różyckiego, to w jaki sposób chciał poprowadzić frazę, melodię. Niektóre rzeczy na fortepianie brzmiały dobrze, a na skrzypcach nie, musiałem więc dostosować muzykę do możliwości skrzypiec" - wyjaśnił muzyk.
Wawrowski promuje historię Różyckiego na całym świecie. Szczególnie w Azji historia tego koncertu wzbudza wielkie zainteresowanie. "W tym utworze piękne jest to, że, mimo iż był napisany w tragicznych czasach, ma w sobie dużo pozytywnej energii, w przeciwieństwie do innych utworów Różyckiego, zdecydowanie mrocznych" - podkreślił artysta. Jak zaznaczył "kompozycja, która została napisana w najtragiczniejszym momencie historii, jest najpogodniejsza. Ten koncert może być symbolem przezwyciężenia przez sztukę tego, co w nas najgorsze, czyli wojen i konfliktów" - podsumował artysta.
Wawrowski podkreślił, że bardzo często przeszkodą w wykonywaniu muzyki polskiej jest brak nut albo ich bardzo zły stan. Nie da się z nich grać. "Uważam, że resort kultury lub IMiT powinny przeznaczyć pieniądze i powołać stały sztab ludzi, muzykologów-detektywów, aby zajęli się poszukiwaniem zaginionych utworów" - mówił.
Instytut Muzyki i Tańca prowadzi jednak program "Białe plamy - muzyka i taniec", adresowany do polskich i zagranicznych badaczy, planujących prowadzenie badań naukowych w zaniedbanych i mało znanych obszarach polskiej muzyki oraz tańca. W ramach programu można zajmować się również rekonstrukcjami zapisów nutowych.
Jak powiedział PAP muzykolog ks. Dariusz Smolarek, "pierwsze rekonstrukcje przeprowadzane były w XIX w. bo wtedy zaczęto się interesować muzyką z przeszłości. Do XVIII w. wykonywano dzieła ówczesnych kompozytorów, najczęściej nie interesowano się przeszłością. W XIX w. nastąpił powrót do dzieł wielkich mistrzów, szczególnie na uniwersytetach w Austrii i Niemczech, gdzie powstawały pierwsze katedry muzykologii. Zaczęto wydawać utwory z poprzednich wieków. Rekonstrukcje partytur XVII- i XVIII-wiecznych utworów przeprowadza się, łącząc poszczególne partie wokalne oraz instrumentalne. Wszystkie one połączone ze sobą tworzą partyturę" – wyjaśnił Smolarek.
Jak podkreślił kierownik gabinetu zbiorów muzycznych Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie Piotr Maculewicz, istnieje wiele traktatów, które mówią o praktyce wykonawczej wieków minionych. Znajdują się w nich m.in., informacje, jak rozwiązywać skróty w notacji. Dziś muzyk jest przyzwyczajony do zapisanej w nutach dynamiki i artykulacji (sposoby wykonywania dźwięków). W czasach baroku najczęściej zapisywano nuty bez oznaczeń, jak je wykonać. Muzycy uczyli się zwyczajów wykonawczych od swoich mistrzów oraz właśnie z traktatów teoretycznych. Jednak, jak zaznaczył ks. Smolarek, zasady zawarte w teoretycznych rozprawach o wykonawstwie różniły się w zależności od państw i konkretnych ośrodków muzycznych.
"W rekonstrukcji wszystko zależy od tego, jakim materiałem wyjściowym dysponujemy. Na przykład +Requiem+ W.A. Mozarta jest niedokończone w kilku wymiarach" - wyjaśniał Maculewicz. W utworze całkowicie brakuje kilku części, kilka innych ukończonych jest w różnym stopniu. Ponieważ I cz. Introit, Requiem aeternam zachowała się prawie cała, wiemy jakie instrumentarium Mozart przewidział. Pozostałe części zachowały się jako szkice. Na tej podstawie wiemy jakie dźwięki i akordy kompozytor zapisał w tym utworze, natomiast nie wiadomo jak chciał rozdysponować dany materiał pomiędzy instrumenty. Z tego powodu istnieje kilka rekonstrukcji "Requiem". Części, których nie napisał Mozart skomponował jego uczeń Franz Sussmayr. Podobno posiłkował się notatkami, pozostawionymi przez Mozarta, ale niestety nie zostały one odnalezione. Rzetelna rekonstrukcja wymaga dużej znajomości stylu danego kompozytora.
Niektórzy kierując się dziełami z tego samego okresu są w stanie do pewnego stopnia zrekonstruować intencje kompozytora. Jak opowiedział Maculewicz, brytyjski muzykolog Barry Cooper dokonał hipotetycznej rekonstrukcji X Symfonii Beethovena na podstawie zachowanych malutkich fragmentów. Łącznie zachowało się ponad 200 taktów, szkiców, luźnych myśli muzycznych kompozytora. Jest to najdalej idąca rekonstrukcja - czysto hipotetyczne stworzenie w zasadzie nowego dzieła na kanwie kilku myśli rzuconych przez kompozytora.
Według ks. Smolarka w XIX i XX w. kompozytorzy najczęściej zapisywali utwory w postaci wyciągu fortepianowego lub partytury orkiestrowej. "Utwór można zrekonstruować na podstawie wyciągu fortepianowego, ponieważ zawiera on struktury harmoniczne i konkretne dźwięki".
Jak wyjaśnił Maculewicz największy problem sprawia rekonstrukcja muzyki XX w. W przypadku barokowych lub klasycznych kompozycji obowiązują dość ścisłe normy, na podstawie których można mniej więcej dopełnić formę. Kompozytorzy tworzący w XX w. traktowali formę muzyczną z dużą swobodą. "Kilka muzycznych myśli, nie wystarczy do rekonstrukcji utworu, chyba, że mamy dostęp np. do wyciągu fortepianowego" - mówił Maculewicz.
Jak poinformował Wawrowski, sobotni występ na Festiwalu Chopin i jego Europa będzie premierowym wykonaniem utworu. Koncert będzie wykonany na jednych obecnie w Polsce skrzypcach Stradivariusa.(PAP)
autor: Olga Łozińska
oloz/ pat/