Mniejsze zaufanie społeczne i rozpad międzyludzkich więzi to główne cechy wpływu systemu totalitarnego na życie jednostki - uznali uczestnicy debaty IPN pt. „Jednostka w systemie totalitarnym - system totalitarny wobec jednostki. Perspektywy badawcze”.
Debatę zorganizował w piątek oddział Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu; jest ona częścią dwudniowej konferencji pod hasłem „Człowiek w świecie bez wolności. Dyskusje o kondycji jednostki w systemie totalitarnym”.
Jak podkreśliła psycholog Agnieszka Gałkowska, system totalitarny na pewno miał wpływ na mniejsze zaufanie społeczne odnotowywane w społeczeństwach krajów, które mają w swej historii doświadczenie totalitaryzmu.
„Dopiero badania przeprowadzone w latach 90. wśród studentów np. w Polsce czy Czechach i porównanie ich z ankietami studentów z USA pokazują, że te różnice się zacierają, bo chodzi o młodych ludzi” - dodała.
Historyk Krzysztof Kawalec zwrócił uwagę, że jednym ze skutków psychologicznych był rozpad więzi społecznych i międzyludzkich, który następował na skutek trudności z „zabezpieczeniem podstawowych dóbr”.
„I choć skala różnic społecznych mierzona grubością portfela była jednak mniejsza, to doprowadzała do bierności znaczną część społeczeństwa, co doprowadzało do rozpadu więzi” - mówił naukowiec.
„Totalitaryzm to wcale nie musi być ostatnie słowo ludzkości, jeśli chodzi o horror. Rozwój inżynierii genetycznej, wpływ środków masowego przekazu i ich tabloidyzacja może doprowadzić do zupełnie innych, niewyobrażalnych zachowań” - ocenił Kawalec.
Historyk Mariusz Mazur wyraził natomiast wątpliwość, czy cały okres PRL można w historii Polski zaliczyć do okresu totalitaryzmu. „Na pewno w okresie stalinowskim tak było. Czy jednak PRL nie była kolonią? Stosowano często inżynierię społeczną, sterowano lękami, redefiniowano pojęcia i rzeczywistość” - mówił.
Historyk Robert Klementowski ocenił, że w totalitaryzmie „organy państwowe próbują zastąpić więzi społeczne, co doprowadza do niszczenia jednostkowej tożsamości”.
Gościem dwudniowej konferencji we Wrocławiu jest światowej sławy psycholog prof. Philip Zimbardo, który w sobotę wygłosi wykład na temat eksperymentu więziennego przeprowadzonego przez niego w 1971 r.
Eksperyment przeszedł do historii psychologii. Polegał na tym, że studenci losowo podzieleni na dwie grupy pełnili role więźniów i strażników. Miał trwać dwa tygodnie, ale przerwano go po pięciu dniach z powodu niekontrolowanych emocji i agresji uczestników. Sobotnią prelekcję poprzedzi polska premiera amerykańskiego filmu „The Stanford Prison Experiment” z 2015 r., który jest sfabularyzowaną prezentacją słynnego eksperymentu.(PAP)
ros/ gma/