Tłumy warszawiaków odwiedziły w dniu Wszystkich Świętych cmentarz wojskowy na stołecznych Powązkach. Składano kwiaty i zapalano znicze pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej, na grobach powstańców warszawskich i żołnierzy AK. Ulica Powązkowska, przy której znajduje się cmentarz, niemal na całej długości zapełniona była sprzedawcami kwiatów, zniczy i małych polskich flag.
Na warszawskim cmentarzu wojskowym panowała atmosfera wyjątkowego dla polskiej tradycji święta. Wielu z odwiedzających wojskowe Powązki zapalało znicze w alei przy wejściu na cmentarz, na grobach płk. Ryszarda Kuklińskiego, prof. Leszka Kołakowskiego, prof. Bronisława Geremka, Jacka Kuronia i Adama Hanuszkiewicza. Kwiatami przyozdobiony był też grób Marka Kotańskiego.
Niedaleko pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. warszawiacy odwiedzali również teren kwatery na tzw. łączce, gdzie w latach 1948–1956 pochowano kilkaset osób zamordowanych przez UB. Warszawiacy w ciszy i zadumie zapalali znicze upamiętniając w ten sposób tak legendarne postaci jak gen. August Emil Fieldorf "Nil", rtm. Witold Pilecki i mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka".
Znicze zapłonęły także między brzozowymi krzyżami, ustawionymi nad grobami harcerzy i harcerek Batalionu Armii Krajowej "Zośka", którzy polegli w walce o wolną Polskę w latach 1939-1945. Na mogiłach bohaterów Powstania Warszawskiego składano kwiaty i małe biało-czerwone flagi. Do krzyży na niektórych grobach poprzypinane były fotografie i listy.
W pobliżu harcerskich grobów kwestę na renowację i konserwację harcerskiej kwatery zorganizował Społeczny Komitet Opieki nad Grobami Poległych Żołnierzy Batalionu "Zośka", który dba o nią prawie 25 lat. Wszyscy darczyńcy otrzymywali specjalne naklejki z kotwicą Polski Walczącej; mogli również nabyć specjalną publikację-przewodnik poświęconą harcerskim grobom. Poza ich opisem czytelnik mógł zapoznać się z planem cmentarza i historią kwatery oraz z biografiami żołnierzy. Prowadzono także kwestę na rzecz ochrony i renowacji powązkowskich zabytków.
Setki zniczy zapłonęły przy pomniku i grobach ofiar katastrofy smoleńskiej. Wokół symbolicznie złamanego monumentu panowała atmosfera szczególnej zadumy, choć nie brakowało także dyskusji i ostrej wymiany zdań. „Ten temat niezdrowo emocjonuje Polaków, tworzy podziały, a przecież przychodzimy tu po to, by dać świadectwo pamięci o wszystkich ofiarach katastrofy, nie tylko wybranych” – powiedziała w rozmowie z PAP pani Katarzyna. „Poza tym – to nie jest odpowiedni czas i z pewnością nie odpowiednie miejsce na takie kłótnie. Politykę należy zostawić w domu” – dodała.
Niedaleko pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. warszawiacy odwiedzali również teren kwatery na tzw. łączce, gdzie w latach 1948–1956 pochowano kilkaset osób zamordowanych przez UB. Warszawiacy w ciszy i zadumie zapalali znicze upamiętniając w ten sposób tak legendarne postaci jak gen. August Emil Fieldorf "Nil", rtm. Witold Pilecki i mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka". (PAP)
pj/ mhr/