Film Konrada Łęckiego "Wyklęty" o żołnierzach poakowskiego zbrojnego podziemia niepodległościowego inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami i rzeczywistymi postaciami. W produkcji wystąpili m.in. Wojciech Niemczyk, Janusz Chabior i Marcin Kwaśny. W kinach - od 10 marca.
Film rozpoczyna się w 1920 r. sceną wyjazdu majora - ojca Franciszka, głównego bohatera - do Warszawy. Mężczyzna, który - jak mówi - jedzie wypełniać swoje obowiązki, zostawia syna ze zdaniem, że "jak dorośnie, też będzie takie miał".
Franciszka (Wojciech Niemczyk) widzimy ponownie ponad 25 lat później, w drugiej połowie lat 40., jako żołnierza zbrojnego podziemia niepodległościowego. Jako przeciwnik władzy wraz z członkami swojego oddziału ma zostać wyeliminowany. "Myślenie o nich ma być zakazane, pamięć zamazana. To jest nasz cel" - mówi filmowy minister bezpieczeństwa publicznego (Janusz Chabior) polecając swoim podwładnym, aby odnaleźli ukrywających się w lesie żołnierzy.
Walczący musi się ukrywać, starać o aprowizację. Na jednej z wart poznaje kobietę, która uczy go tańczyć - swoją przyszłą żonę i matkę dziecka. Żegna się z kolejnymi członkami oddziału - aż w końcu zostaje sam na polu bitwy, w lesie.
Zdaniem odtwórcy głównej roli, jego postać - "zwłaszcza w czasach, gdy zasady zaczynają bardzo niewiele znaczyć" - może być bardzo istotną postacią dla młodych ludzi.
Produkcja, jak wyjaśnił jej scenarzysta i reżyser Konrad Łęcki na czwartkowej konferencji prasowej, opowiada o podziemiu poakowskim. "Ten aspekt podziemia niepodległościowego najbardziej mnie interesuje. 90 proc. wydarzeń przedstawionych w tym filmie, łącznie z tymi najbrutalniejszymi, miało miejsce w rzeczywistości. Postaci, które są odtwarzane przez aktorów mają swoje pierwowzory" - mówił.
Wśród nazwisk, które zainspirowały go najbardziej, filmowiec wymienił m.in. Józefa Franczaka "Lalka" - ostatniego wyklętego. "Lalek ukrywał się do 1963 r. Wszyscy jego przyjaciele zginęli. Nie mógł oglądać swojego dziecka, jego narzeczona wynosiła mu je w zboże, więc sceny filmowe naprawdę miały miejsce" - mówił Łęcki. "Nie miałem zamiaru robić jego biografii. Nie chciałem zrobić filmu biograficznego. Chciałem pokazać pewien proces przez zindywidualizowanego, określonego bohatera" - dodał.
Przypomniał także postać Zdzisława Brońskiego ps. "Uskok" oraz Edwarda Taraszkiewicza ps. "Żelazny". Obaj żołnierze, co także stało się elementem filmu, pisali pamiętnik. "Ostatnie słowa filmu, kierowane do Jana, syna Franciszka, zaczerpnąłem z grypsu Łukasza Cieplińskiego, który swojemu synowi przekazał credo i wskazówki życiowe. Użyłem swoich słów, ale ten tekst rzeczywiście istniał" - wyjaśnił reżyser.
Film, jak wyjaśnił jego scenarzysta i reżyser Konrad Łęcki, opowiada o podziemiu poakowskim. "Ten aspekt podziemia niepodległościowego najbardziej mnie interesuje. 90 proc. wydarzeń przedstawionych w tym filmie, łącznie z tymi najbrutalniejszymi, miało miejsce w rzeczywistości. Postaci, które są odtwarzane przez aktorów mają swoje pierwowzory" - mówił.
Prawdziwa jest także historia żony głównego bohatera, wzorowana na dziejach rodziny Franciszka Przysiężniaka ps. "Ojciec Jan". Postać Wiktora - dowódcy oddziału granego przez Marcina Kwaśnego - była z kolei wzorowana na Hieronimie Dekutowskim ps. "Zapora" i Marianie Bernaciaku "Orliku" - jednym z 316 Cichociemnych.
Swoje pierwowzory mają także bohaterowie "z drugiej strony" - minister bezpieczeństwa publicznego to "trochę Mieczysław Mietkowski, trochę Jakub Berman". Filmowy Różycki inspirowany jest z kolei Józefem/Jackiem Różańskim, który - jak przypomniał Łęcki - "szczególnie zasłużył się w walce z podziemiem, stosował wyjątkowo brutalne metody i +dostosowywał metody do potrzeb protokołu+". "Chciałem pokazać, że ci ludzie mieli wtedy nieograniczoną władzę i mogli, praktycznie rzecz biorąc, zrobić wszystko w tych wczesnych latach stalinizmu w Polsce" - dodał reżyser.
Opowieści z czasów wojny wymieszane są z odniesieniami do innych wydarzeń (np. powstania warszawskiego) i współczesności - w filmie widzimy m.in. broniącego się przed sądem oficera SB, który utrzymuje, że "żył w ciężkich czasach" oraz prezydenta odznaczającego Żołnierzy Wyklętych.
"Wyklętego" kręcono w Warszawie oraz w Kielcach, Tokarni, Św. Katarzynie, Ameliówce, Ciekotach, Sielpi, Końskich i Turowej Woli. Część zdjęć zrealizowano także w - jak powiedział reżyser - "autentycznych wnętrzach, rzeczywistych katowniach UB".
W filmie wystąpili także m.in. Hanna Świętnicka, Marcin Kwaśny, Piotr Cyrwus, Olgierd Łukaszewicz, Leszek Teleszyński, Jarosław Witaszczyk, Robert Wrzosek i Ignacy Gogolewski. Na ekranie zobaczymy także grupy rekonstrukcyjne.
Produkcję patronatem pod hasłem "Żołnierzom wyklętym" objął prezydent Andrzej Duda.(PAP)
oma/ agz/