Winston Churchill, premier W. Brytanii w latach II wojny światowej, miał do Polaków ambiwalentny stosunek: cenił ich za odwagę, ale ubolewał nad brakiem politycznego wyrobienia – mówi PAP emigracyjny historyk Zbigniew Siemaszko.
"Churchill cenił Polaków za rycerskość, bitność i odwagę, ale z drugiej strony uważał, że politycznie są zupełnie niewyrobieni, co znajdowało wyraz w tym, że w jego mniemaniu postępowali wbrew ich własnym interesom. Mówił, że dla Polaków można zrobić dużo, ale z Polakami niewiele" – tłumaczy.
Według niego, Churchill doceniał Polaków przede wszystkim za osiągnięcia wywiadowcze.
"Polski wywiad działał dużo lepiej niż brytyjski. Mimo, że państwo polskie upadło, wywiad polski działał w całej Europie. Po wybuchu wojny okazało się, że w Rumunii, Grecji, Bułgarii i Afryce Płn., Brytyjczycy nie mieli rozbudowanych własnych siatek. Po czerwcu 1940 r. nie mieli jej nawet we Francji. W październiku 1940 r. Churchill w rozmowie z gen. Władysławem Sikorskim nalegał na polsko-brytyjską współpracę wywiadowczą" – mówi.
"Rok później, w październiku 1941 r., już po ataku Hitlera na Związek Sowiecki, W. Brytania i ZSRS zawarły umowę, w której Brytyjczycy zobowiązali się, że nie będą prowadzić nasłuchu radiostacji sowieckich. Po cichu uzgodnili jednak z Polakami, żeby to oni będą prowadzili dla nich nasłuch. Gdyby się wydało, to mogliby twierdzić +to nie my, to Polacy+" - wyjaśnia.
"W tym celu stworzono 60-70 osobową kompanię radiowywiadu pod Londynem, która zajmowała się nasłuchem Sowietów. Chodziło m.in. o zdobycie wiedzy o tym, czy Rosjanie mają zamiar walczyć, czy też może przymierzają się do zawarcia z Hitlerem odrębnego pokoju, czy zanosi się na rozruchy ludności cywilnej itp. Zresztą Polacy prowadzili dla Brytyjczyków nasłuch sowieckiej łączności radiowej jeszcze przed atakiem Hitlera na ZSRS. Wywiad brytyjski chciał wiedzieć, jak sojusz Hitlera ze Stalinem sprawdza się w praktyce, np. jakich surowców Rosjanie dostarczają III Rzeszy" - dodaje.
Zbigniew Siemaszko: Polacy mówią, że polityka to jest jakieś porozumienie, zaufanie, że chodzi o obronę jakichś zasad. Nic podobnego. To jest bezwzględna rzeczywistość. I Churchill działał bezwzględnie. Robił to, co było w interesie brytyjskim niezależnie od tego, czy było to moralne, czy niemoralne. Widać to na przykładzie jego stosunku do zbrodni katyńskiej. Był zapewne przekonany, że dokonała jej NKWD, ale w interesie brytyjskim było udawanie, że nie wiadomo. Kolejne rządy uważały tak samo.
Usługami oddanymi Anglikom przez kompanię radiowywiadu wobec ZSRS (wywiadem niemieckim zajmował się w Anglii głównie Bletchley Park pracując nad złamaniem szyfrów Enigmy) tłumaczy Siemaszko to, że Polacy mieli w W. Brytanii przywileje większe od innych aliantów. Np. dopiero w kwietniu 1944 r., na krótko przed lądowaniem w Normandii, Anglicy zażądali od nich wydania tajnych szyfrów.
Według Siemaszki Churchill odegrał kluczową rolę w czasie ewakuacji armii generała Władysława Andersa do Persji. W jego ocenie, gdyby nie ultimatum Churchilla wobec Stalina to do drugiej ewakuacji armii gen. Andersa z ZSRS między 19-31 sierpnia 1942 r. by nie doszło Pierwsza ewakuacja nastąpiła w kwietniu 1942 r. i obejmowała żołnierzy oraz cywilów, dla których po obcięciu sowieckich racji żywnościowych dla polskiej armii do 44 tys. nie było żywności.
"Anders, który początkowo próbował współpracy z Sowietami, najprawdopodobniej w marcu 1942 r. zrozumiał, że polscy oficerowie wzięci do niewoli sowieckiej we wrześniu 1939 r. zostali zamordowani, niczego więcej od Stalina nie wytarguje i trzeba się wynosić. Zaproponował Brytyjczykom i Rosjanom, że w związku ze zbliżaniem się Niemców do Kaukazu Polacy zajmą się ochroną pól naftowych w Baku, Mosulu i Kirkuku" – przypomina Siemaszko, który jest autorem biografii gen. Andersa.
"Churchill uznał to za fantastyczny pomysł, ale Stalin go odrzucił, bo nie aprobował tego, że Anders nadal zamierza kontynuować werbunek do polskiej armii. Ostatecznie Churchill przekonał Stalina, że jeśli nie zgodzi się na propozycję Andersa, to on sam będzie musiał wysłać do Iraku dwie dywizje brytyjskie, co opóźni drugi front. Wtedy Stalin z miejsca się zgodził na ewakuację Polaków do Persji" - przypomina historyk.
Po wojnie Churchill widział też dla Polaków rolę w tzw. "Operacji Unthinkable" zakładającej atak na ZSRS w lipcu 1945 r. Dlatego kazał kontynuować werbunek Polaków do armii, mimo iż ministerstwo wojny chciało go wstrzymać.
"Nie wiem na ile te plany były realistyczne, sztab generalny miał zastrzeżenia, ale Churchill liczył się z tym, że Polacy mogą jeszcze okazać się potrzebni. Mówiło się o legii na wzór Francuskiej Legii Cudzoziemskiej, wysłaniu jej do okupacji Niemiec. Różne były pomysły, ale po wyborczym zwycięstwie Partii Pracy i ustąpieniu Churchilla brytyjskie polityczne plany zupełnie się zmieniły" – dodaje.
"Polacy mówią, że polityka to jest jakieś porozumienie, zaufanie, że chodzi o obronę jakichś zasad. Nic podobnego. To jest bezwzględna rzeczywistość. I Churchill działał bezwzględnie. Robił to, co było w interesie brytyjskim niezależnie od tego, czy było to moralne, czy niemoralne. Widać to na przykładzie jego stosunku do zbrodni katyńskiej. Był zapewne przekonany, że dokonała jej NKWD, ale w interesie brytyjskim było udawanie, że nie wiadomo. Kolejne rządy uważały tak samo" – podkreślił.
Andrzej Świdlicki
asw/ mjs/ ls/