90 lat temu, 24 lutego 1934 r. odbyła się premiera filmu „Pieśniarz Warszawy” w reżyserii Michała Waszyńskiego. „To jedna z najciekawszych postaci polskiego kina międzywojennego. Reżyser, który zdecydowanie wyprzedził swój czas” – mówi PAP filmoznawca dr Łukasz Jasina.
„Już taki jestem zimny drań…” – śpiewa Eugeniusz Bodo, czyli filmowy Julian Pagórski – pochodzący z dobrze sytuowanej rodziny, uwielbiający zabawy i beztroskie życie hulaka, który wbrew woli rodziny, zostaje ulicznym śpiewakiem. Fabuła zrealizowanego przez Michała Waszyńskiego filmu „Pieśniarz Warszawy” nie jest zanadto skomplikowana. Pagórski zakochuje się w pięknej Zosi (Barbara Gilewska). Niechętny stylowi życia Juliana stryj Eustachy (Michał Znicz), sprzeciwia się temu związkowi, obmyślając intrygę, która w ostateczności przyniesie zaskakujący finał.
„Przebieranka, polegająca na tym, że ktoś udawał kogoś, kim w rzeczywistości nie był” – charakteryzował częsty motyw w przedwojennym polskim kinie pisał Stanisław Janicki. „Polski film dźwiękowy obrodził piosenką filmową. Mało powiedzieć: piosenką, prawdziwymi przebojami, które (…) trafiły pod strzechy” – ocenił filmoznawca.
Na skutek wojennej zawieruchy przetrwało nieco ponad 50 minut filmu. Wystarczy to jednak by ocenić, jaki wpływ wywarł na przedwojenne kino, a tego należy upatrywać przede wszystkim w wykonywanych przez Bodo piosenkach i osobie samego reżysera, postaci niezwykle barwnej, której historia znakomicie nadaje się na oddzielny film.
Waszyński doceniał talent Warsa i często z nim współpracował, a pracy w przedwojennej polskiej kinematografii miał bardzo dużo. Dość powiedzieć, że w latach 1929-39 nakręcił 40 filmów. „Moją dewizą jest nie wychowywać, lecz dawać rozrywkę. Ważne jest przede wszystkim powodzenie filmu u szerokiej publiczności” – mówił w 1961 r. w rozmowie z „Filmem”.
Oprócz wspominanego na początku „Już taki jestem zimny drań” piosenkami wykonywanymi w „Pieśniarzu...” są przede wszystkim – „Tylko z tobą i dla ciebie” oraz „Zrób to tak”. Wszystkie skomponował Henryk Wars – można powiedzieć – etatowy kompozytor hitów filmowych przedwojennego kina. „Miłość ci wszystko wybaczy” (z filmu „Szpieg w masce”, 1933 r.); „Sex Appeal” (z filmu „Piętro wyżej”, 1937); „Umówiłem się z nią na dziewiątą” („Piętro wyżej”); „Już nie zapomnisz mnie” („Zapomniana melodia”, 1938 r.); „Ach, śpij kochanie” („Paweł i Gaweł”, 1938 r.) oraz „Ach, jak przyjemnie” (z filmu „Zapomniana melodia”). Utwory jego kompozycji śpiewały największe gwiazdy przedwojennego kina, jak Adam Aston, Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza i Aleksander Żabczyński. W ślad za gwiazdami filmu, śpiewała je również polska przedwojenna ulica. Zresztą nie tylko przedwojenna, wiele z tych utworów wykonywano także po wojnie.
Waszyński doceniał talent Warsa i często z nim współpracował, a pracy w przedwojennej polskiej kinematografii miał bardzo dużo. Dość powiedzieć, że w latach 1929-39 nakręcił 40 filmów. „Moją dewizą jest nie wychowywać, lecz dawać rozrywkę. Ważne jest przede wszystkim powodzenie filmu u szerokiej publiczności” – mówił w 1961 r. w rozmowie z „Filmem”.
„To jedna z najciekawszych postaci polskiego kina międzywojennego. Reżyser, który zdecydowanie wyprzedził swój czas i myślę, że gdyby nie wybuch wojny, miałby szansę zostać jednym z najważniejszych polskich reżyserów XX w.” – ocenił w rozmowie z PAP Łukasz Jasina. Zdaniem filmoznawcy Waszyński „był twórcą, który potrafił realizować się we wszystkich przedwojennych gatunkach filmowych, a jednocześnie bardzo ciekawą osobą, noszącą w sobie tragizm polsko-żydowskich dziejów”.
Nieco podobnie postać reżysera kreśli prof. Tadeusz Lubelski, który w rozmowie z „Teologią Polityczną” charakteryzuje Waszyńskiego słowami: „niemal legendarna postać człowieka, który uratowawszy się z Zagłady zmienił tożsamość – a w ciągu życia zrobił to dwukrotnie”. „Urodził się i wychował w Kowlu na Wołyniu, w ortodoksyjnej żydowskiej rodzinie. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Waks (…), pod pseudonimem Michał Waszyński – i stał się jednym z najpopularniejszych i najbardziej pracowitych reżyserów dwudziestolecia międzywojennego” – zaznaczył filmoznawca.
Warto w tym miejscu wspomnieć o zrealizowanym przez niego w 1937 r. filmie „Dybuk”. Był to oparty na dramacie Szymona An-skiego pierwszy w Polsce film nakręcony w języku jidisz. „`Dybuk` jest dziś, obok `Dekalogu` Kieślowskiego, najczęściej analizowanym na świecie filmem polskim. To nie tylko film uchodzący za najwybitniejszy film żydowski w historii, ale być może najwybitniejszy film, jaki powstał w Polsce przed 1939 r.” – ocenił Lubelski.
Nie był to pierwszy i nie ostatni raz, kiedy Waszyński koloryzował swój życiorys. Można powiedzieć, że od tego momentu dotychczasowy reżyser kina, zaczął reżyserować również własne życie.
Biografia Waszyńskiego nie ogranicza się jednak jedynie do polskiego kina przed 1939 r.
Reżyser 10 grudnia 1941 r. zaciągnął się do Armii Andersa, z którą przeszedł szlak bojowy od Syberii, przez Bliski Wschód, aż do Włoch. Podczas bitwy pod Monte Cassino (1944) był członkiem wojskowej ekipy filmowej. Efektem tych doświadczeń był film „Wielka droga” (1946). Po wojnie Waszyński został we Włoszech i ożenił się z tamtejszą księżną, co sprawiło, że sam zaczął przedstawiać się jako arystokrata. Osoby z jego ówczesnego środowiska nie miały dużej wiedzy o jego przedwojennym życiu.
„Kiedy w 1941 r. Waszyński wstąpił do armii gen. Andersa, dowódcy polskich sił zbrojnych na Bliskim Wschodzie, walczących następnie we Włoszech, dołączył do swojego CV całkiem odmienną wersję pierwszego okresu swojej kariery. Wówczas jeszcze wydawało się ono wiarygodne. Krótkie notatki w słownikach filmowych poświęcone Waszyńskiemu podawały, że studiował sztukę dramatyczną w Kijowie w 1921 r., że w 1922 r. został asystentem Friedricha Wilhelma Murnaua, a następnie, w latach 1923–1925 asystentem reżysera teatralnego Jewgienija Wachtangowa w Moskwie” – czytamy w biografii Waszyńskiego „Człowiek, który chciał być księciem”, autorstwa Samuela Blumenfelda.
Nie był to pierwszy i nie ostatni raz, kiedy Waszyński koloryzował swój życiorys. Można powiedzieć, że od tego momentu dotychczasowy reżyser kina, zaczął reżyserować również własne życie. „Gdyby wszystkie wykonywane wówczas przez niego prace zaliczyć do okresu, w którym był również asystentem i chłopcem na posyłki Wiktora Biegańskiego (nigdzie zresztą nie ma o nim wzmianki), Waszyński musiałby mieć dar pojawiania się w kilku miejscach naraz, by uprawomocnić trasę tak obfitującą w poszczególne etapy” – dodaje Blumenfeld.
Postrzegano go jako polskiego katolika, arystokratę, który mieszka w rzymskim pałacu i jeździ drogimi, luksusowymi samochodami. Nowy Waszyński, czyli od ślubu popularny „Il Principe”, korzystał z życia całymi garściami. Obracał się wśród wyższych sfer towarzyskich, zdobywał znajomości i kontakty. Nikt nie weryfikował jego coraz bardziej wyszukanych opowieści o byciu potomkiem polskiej rodziny królewskiej, czy zniszczonym podwarszawskim pałacu. Nie bez znaczenia był tu również jego homoseksualizm, który o ile wówczas był we Włoszech poddany ostracyzmowi, to w środowiskach arystokratycznych odbierany był łagodniej. Jednocześnie w obawie przed zdemaskowaniem, starał się stronić od towarzystwa polskiej emigracji.
W 1952 r. asystował Orsonowi Wellesowi podczas kręcenia „Otella”. Później zajął się produkcją filmów. To jemu przypisuje się odkrycie talentu Audrey Hepburn, Sofii Loren i Claudii Cardinale. Produkował m. in. w Hiszpanii i we Włoszech, często współpracując z amerykańskimi wytwórniami. Miał swój udział w tak słynnych filmach, jak „Rzymskie wakacje” (1953), „Cyd” (1961) oraz „Upadek Cesarstwa Rzymskiego” (1964).
W 2017 r. premierę miał film o nim zatytułowany „Książę i Dybuk”, w reż. Elwiry Niewiery i Piotra Rosołowskiego. Obraz opowiadający historię Waszyńskiego wygrał konkurs w sekcji Venice Classics - Best Documentary on Cinema, podczas 74. festiwalu w Wenecji.
„Postacią Waszyńskiego zafascynowaliśmy się po przeczytaniu jego biografii `Człowiek który, chciał być księciem` autorstwa Samuela Blumenfelda. Michał Waszyński to postać nietuzinkowa, wymykająca się wszelkim wzorom czy schematom, człowiek wielu twarzy i tożsamości" – mówiła wówczas PAP Elwira Niewiera. „Co ciekawe, to kino pomogło mu stać się kimś innym i dzięki realizowanym przez siebie filmom mógł on tak gładko i spektakularnie zmieniać swoje życie i kolejne wcielenia” – dodał Rosołowski. Michał Waszyński zmarł 20 lutego 1965 r. w Madrycie. Kilka dni później 24 lutego na łamach „Variety” ukazał się nekrolog o treści: „Książę Michał Waszyński, producent filmowy, w wieku sześćdziesięciu lat zmarł na atak serca 20 lutego w Madrycie”.
Urodzony w 29 września 1904 r. w Kowlu na Wołyniu, w niezbyt zamożnej rodzinie ortodoksyjnych Żydów Mosze Waks, umierał we frankistowskiej Hiszpanii, jako polski, katolicki książę. Trudno nie odnieść wrażenia, że historia życia Waszyńskiego, to nie tylko historia filmowca, ale i historia filmowa. Tyle szczęścia nie miał jednak jeden z jego ulubionych aktorów, odtwórca głównej roli w „Pieśniarzu Warszawy” Eugeniusz Bodo, który zmarł podczas wojny w sowieckiej niewoli. (PAP).
Autor: Mateusz Wyderka
mwd/ szuk/ aszw/