Latem 1651 r. Rzeczpospolita odniosła wielkie zwycięstwo pod Beresteczkiem – zdawało się, że sytuacja na froncie kozackim jest opanowana. Tymczasem niecały rok później doszło do konfrontacji, która pokazała słabość Rzeczypospolitej. Kampania roku 1652 –zakończona przegraną bitwą pod Batohem – unaoczniła nie tylko ewolucję armii kozackiej, lecz także jej znaczenie jako odrębnego gracza geopolitycznego w tym regionie. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie postępujące przemiany wśród Kozaków.
Od Dzikich Pól do Batoha
Dzikie Pola – obszar na skraju Rzeczypospolitej – od początku swojej przynależności do Korony (to jest od czasów Unii Lubelskiej) rozwijały się niejako obok Rzeczypospolitej, mimo że były jej częścią. Ciągnęły się od Kijowa na wschód i południe i stanowiły swego rodzaju terra incognita.
Początkowo tereny te były słabo zaludnione przez Rusinów. Ale z czasem się to zmieniało. Coraz więcej mieszkańców Rzeczypospolitej zaczęło kozakować, czyli uciekać na Dzikie Pola. Te zaś były pod wieloma względami kuszące – rozległe, żyzne i pozbawione ścisłej zwierzchności prawnej, okazywały się atrakcyjne dla tych, którzy pragnęli porzucić dawne życie, banitów, zbiegłych chłopów, wywołańców czy po prostu ludzi, którzy chcieli rozpocząć nowe życie.
Oczywiście, zamieszkiwanie Dzikich Pól nie było pozbawione niebezpieczeństw. Bezpośrednio z nimi sąsiadował Chanat Krymski. Tatarzy, poddani sułtana, opierali swoje funkcjonowanie na ciągłych podbojach. Oznaczało to, że mieszkańcy Dzikich Pól musieli nieustannie liczyć się z tym, iż na ich ziemie napadną Tatarzy, a oni sami zostaną wzięci w jasyr i sprzedani na targu w Stambule.
Wieczne zagrożenie, obecność licznych zbiegów z każdej grupy społecznej oraz stosunkowo słaba władza królewska nad tymi ziemiami sprawiały, że Dzikie Pola zaczęły się rozwijać w innym kierunku niż pozostałe regiony Rzeczypospolitej. Pod wieloma względami podział społeczny był znacznie bardziej spłaszczony i mniej zróżnicowany. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że na Kozaczyźnie panowała równość między Kozakami, ale ich relacje były w mniejszy stopniu stanowe niż w innych częściach Rzeczypospolitej. Kozakiem mógł być zarówno szlachcic, mieszczanin, jak i chłop. Widać to dobrze, kiedy prześledzi się pochodzenie kozackich atamanów, czyli głównych dowódców – oprócz Rusinów można znaleźć Polaków, np. Samuela Zborowskiego. Reprezentantów tego środowiska łączyło początkowo przede wszystkim umiłowanie wolności i gotowość do walki o nią.
Rzeczpospolita rychło odkryła, że z ludzi, którzy na krańcach państwa muszą borykać się z najazdami tatarskimi, kształtują się bardzo wojowniczy i skuteczni żołnierze, do tego tańsi, co czyniło ich tym bardziej atrakcyjnymi. Stworzono więc rejestr, który pozwalał małej grupie Kozaków służyć w Rzeczypospolitej, ale zarazem zróżnicował środowisko, bo wielu znalazło się poza rejestrem.
Stało się to zarzewiem konfliktów. Kozacy pozostawieni poza rejestrem musieli zapewniać sobie utrzymanie na własną rękę – albo napadali na Imperium Osmańskie, czym ściągali na siebie i Rzeczpospolitą gniew sułtana, albo buntowali się przeciw Rzeczypospolitej.
Ich frustracja szybko rosła. Już w 1591 r. wybuchło pierwsze powstanie Kozaków przeciw Rzeczypospolitej – dowodził nim Krzysztof Kosiński, wywodzący się ze szlachty podlaskiej, formalnie więc obywatel Korony. Powstanie trwało dwa lata i ostatecznie Rzeczpospolita stłumiła bunt, ale Kozacy już poznali, co to znaczy walczyć we własnym interesie. Kosiński stał się pierwszym z wielu zbuntowanych Kozaków, którzy nakłaniali do buntu. Potem były powstania Nalewajki, Żmajły, Federowicza, Sulimy, Pawluka, aż wreszcie w 1648 r. – najpotężniejsze i najważniejsze – Chmielnickiego. Każde z powstań zbliżało Kozaczyznę to ukonstytuowania się jako osobny byt państwowy. Olbrzymią rolę odegrał w nich tabor, stanowiący fundament kozackiej techniki walki.
Wśród historyków polskich i ukraińskich panuje niezgodna co do oceny charakteru powstania Chmielnickiego – jedni widzą w nim zryw narodowościowy, drudzy zaś – rewolucję społeczną. Niezaprzeczalne jest jednak to, że w 1652 r., czyli w drugiej fazie powstania, hetman Chmielnicki pragnął Kozaczyznę umocnić i wprowadzić na arenę międzynarodową.
Bitwa pod Batohem i jej skutki
Pod wieloma względami bitwa pod Batohem była wyjątkowa w historii walk Rzeczypospolitej z Kozakami. Stała się wielką wygraną jednych i druzgocącą klęską drugich. Mimo jej znaczenia dysponujemy stosunkowo małą ilością źródeł i wiele spraw pozostaje w sferze domysłów. Badacz przebiegu bitwy Wojciech Jacek Długołęcki uznał za fundamentalne obecność taboru w obozie kozackim oraz skład sił po obu stronach.
Wydarzenia 1 i 2 czerwca 1652 r. były kluczowe w relacjach polsko-kozackich.
Przypieczętowały zmiany, które przeszła Kozaczyzna od czasów pierwszego powstania, to jest wykształcenie się jej własnej polityki i celów. Były wreszcie wielki triumfem wojskowym nad silniejszą Rzecząpospolitą. Do rozstrzygnięcia bitwy pod Batohem przyczyniły się zarówno dążenia Kozaków, jak i ich wojskowe umiejętności.
Armia Rzeczypospolitej była trochę uśpiona wielkim zwycięstwem pod Beresteczkiem z lata 1651 r., kiedy to rozgromiła wojska Chmielnickiego. Triumf był tak ogromny, że zdawało się, iż Rzeczpospolita rozwiązała problem kozacki.
Mimo wygranej pod Beresteczkiem nie wykorzystano w pełni szans i pozwolono na to, aby Chmielnicki się wzmacniał. Tymczasem hetman snuł dalekosiężne plany geopolityczne, wymagające podjęcia odważnych kroków. Jednym z nich była polityka dynastyczna i ożenienie swojego syna Tymofieja z córką hospodara mołdawskiego Bazylego Lupu. Ruch ten wzmocniłby pozycję Chmielnickiego, a osłabił Rzeczpospolitą. W bardzo dwuznacznej sytuacji postawiłby hetmana litewskiego Janusza Radziwiłła, który był mężem starszej córki hospodara, Marii. Radziwiłł stałby się nagle rodziną zaprzysięgłego wroga Rzeczypospolitej – Bohdana Chmielnickiego.
Kozacy zawarli sojusz z Tatarami. Nie było to rzecz nowa, Chmielnicki bowiem już wcześniej porozumiewał się z Chanatem Krymskim przeciw Rzeczypospolitej. Pochód, mający wprowadzić Timofieja do Mołdawii i oderwać ją od sojuszu z Rzecząpospolitą, zmierzał przez Kresy Południowe. Hetman polny koronny Marcin Kalinowski usiłował powstrzymać wojska kozackie.
Ale na początku czerwca 1652 r. popełniono wiele błędów. Armia, którą dysponował Kalinowski, była niepełna, ponieważ nie wszystkie oddziały odpowiedziały na jego wezwanie. Miejsce wybrane przez hetmana na konfrontację z Chmielnickim – więcej niż nieszczęśliwe. Do tego doszło do tragicznego w skutkach zbagatelizowania zagrożenia kozackiego i złego umocnienia obozu.
Sam przebieg bitwy jest pełen niewiadomych, choć ogólna jej rekonstrukcja jest możliwa. Armia Rzeczypospolitej najpierw nie zdążyła powstrzymać przeprawy Kozaków, potem dała się otoczyć. W obozie wybuchł bunt przeciwko hetmanowi, kiedy to część sił polskich chciało się wyrwać z okrążenia.
Drugiego dnia hetman Kalinowski, mając za szańcami wojska kozackie, postanowił krwawo stłumić bunt w obozie. Nietrudno się domyślić, że przyniosło to zgubny skutek. Na domiar złego w obozie wybuchł pożar, być może wywołany przez szpiegów kozackich, i rozpoczął się generalny szturm kozacki, który wdarł się w szańce polskie.
Hetman Kalinowski zginął później, 2 lipca, próbując wyrwać z niewoli pojmanego przez Tatarów syna Samuela.
Klęska armii Rzeczypospolitej była przygniatająca. Kozacy wdarli się do obozu i rozpoczęli dwudniową rzeź jeńców, w której zginęli wybitni dowódcy: generał artylerii Zygmunt Przyjemski, kasztelan czernihowski Jan Odrzywolski oraz brat przyszłego króla Polski – Marek Sobieski. A są to tylko ci najbardziej znani z blisko 5 tys. żołnierzy, którzy nie przeżyli masakry, nazwanej przez historyków w XX w. sarmackim Katyniem. Część jeńców ukryli Tatarzy, którzy liczyli, że w ten sposób zyskają okup. Chmielnicki przerwał rzeź 4 czerwca 1652 r. Wygrał wszystko, co mógł, upokorzył Rzeczpospolitą i pokazał swoją moc. Rzeczpospolita zaś po raz kolejny udowodniła, że jej pycha może stać się gwoździem do jej trumny.
Paweł Rzewuski
Źródło: Muzeum Historii Polski