40 lat temu w Miętnem na Mazowszu uczniowie zaprotestowali przeciw usuwaniu krzyży ze ścian sal lekcyjnych. „Krzyż w klasie staje się nie tylko religijnym wyznaniem wiary, prawdy sumienia, znakiem wspólnoty wierzących. Jest również symbolem narodowym” – komentowano na falach Radia Wolna Europa.
W okresie legalnego funkcjonowania NSZZ „Solidarność”, czyli między sierpniem 1980 r., a grudniem 1981 r. krzyż – jako symbol wiary katolickiej – coraz częściej pojawiał się w przestrzeni publicznej, w tym również w szkołach czy internatach szkolnych całego kraju. Po wprowadzeniu stanu wojennego władze peerelowskie przystąpiły – zwłaszcza od połowy 1983 r. – do ich usuwania. Doprowadziło to do wielu protestów uczniów i ich rodziców, a także części nauczycieli. Ich kulminacja nastąpiła w roku 1984. Jednak tylko w 1983 r. odnotowano takich przypadków kilkadziesiąt, najwięcej w województwach: bialsko-podlaskim, gorzowskim, suwalskim, kieleckim, siedleckim, przemyskim, opolskim, częstochowskim, nowosądeckim, krakowskim i katowickim. Z kolei w roku szkolnym 1984/1985 jedynie na Dolnym Śląsku doszło do 67 przypadków ponownego powieszenia krzyży przez uczniów lub rodziców.
Do najgłośniejszych i najbardziej znanych wystąpień w obronie tego symbolu wiary doszło we Włoszczowie w grudniu 1984 r. oraz Miętnem, z kulminacją w marcu 1984 r. Przyjrzyjmy się wydarzeniom, które rozegrały się w Zespole Szkół Rolniczych w Miętnem, niewielkiej miejscowości pod Garwolinem.
My chcemy Boga
Wszystko zaczęło się w tej szkole rolniczej – wówczas najnowocześniejszej w kraju – w listopadzie 1983 r., kiedy nagle, niespodziewanie zniknęły dwa krzyże wiszące w jej hallu. To był jednak dopiero początek. 3 grudnia 1983 r. – na podstawie decyzji dyrektora ZSR w Miętnem Ryszarda Domańskiego – zostały usunięte z tej placówki krzyże (początkowo jeden z ośmiu wiszących w klasach, a po dwóch dniach również pozostałe). Pismo w tej sprawie do dyrekcji placówki – w imieniu uczniów – wystosował samorząd uczniowski.
Odpowiedź dyrektora – udzielona 19 grudnia brzmiała: „Krzyże zostały zdjęte, bo trzeba przywrócić porządek prawny. Szkoła jest instytucją świecką, a krzyże powieszono w okresie działania »Solidarności«, kiedy wymuszano na władzy różne decyzje”. Nie wystarczyła ona jednak uczniom, którzy odmówili rozejścia się do klas i zaczęli modlić się oraz śpiewać My chcemy Boga. Tym razem jeszcze sytuację udało się szybko – po około półtorej godziny – zażegnać obietnicą dyrektora, że kwestia obecności krzyży w szkole zostanie ponownie rozpatrzona. Był to jednak jedynie z jego strony wybieg – po feriach poinformował, że nie ma dla nich miejsca w świeckiej szkole.
Podjęta przez dyrektora próba pacyfikacji protestu – wezwanie rodziców uczniów uznanych za jego prowodyrów – zakończyła się niepowodzeniem, gdyż wychowawcy owszem zorganizowali takie spotkanie, ale z rodzicami wszystkich
Dzień później – 10 stycznia 1984 r. – młodzież zorganizowała kilkugodzinny strajk w proteście przeciwko usunięciu krzyży. 12 stycznia po lekcjach grupa około 500 uczniów przemaszerowała ze szkoły do odległego o około 5 kilometrów kościoła w Garwolinie, a szkolne krzyże przewieziono tam samochodem i umieszczono na tablicy z napisem: „Nie było miejsca dla Ciebie, Chryste w naszej szkole – ZSR Miętne”. W reakcji na wydarzenia w Miętnem biskup ordynariusz siedlecki Jan Mazur ofiarował uczniom kilkaset niewielkich dziesięciocentymetrowych krzyżyków, które – ku wściekłości dyrekcji – zaczęli oni nosić w szkole. Podjęta przez dyrektora próba pacyfikacji protestu – wezwanie rodziców uczniów uznanych za jego prowodyrów – zakończyła się niepowodzeniem, gdyż wychowawcy owszem zorganizowali takie spotkanie, ale z rodzicami wszystkich.
Pokoleniowa solidarność
Rodzice poparli swoje dzieci. Po kilku tygodniach – w lutym – sami zawieszali ponownie (dwukrotnie) krzyże, jednak zostały one znowu usunięte. W kolejnych tygodniach (do 3 marca) wieszali je uczniowie, ale były one systematycznie usuwane. W tej sytuacji – 5 marca 1984 r. – młodzież zorganizowała dwudziestominutową demonstrację ostrzegawczą, dzień później odmówiła udziału w zajęciach, a 7 marca 1984 r. proklamowała strajk okupacyjny, do którego przystąpiło początkowo około 200, a finalnie uczestniczyło w nim około 400 spośród 600 uczniów. Wystawili oni warty, urządzili punkt żywnościowy i miejsce do spania na macie zapaśniczej. Po „Apelu Jasnogórskim” w szkole pojawił się prokurator, który zagroził im sankcjami karnymi za okupację budynku. Z kolei dyrektor odczytał decyzję wojewody siedleckiego, który ogłosił zawieszenie zajęć.
W tej sytuacji młodzież – w obawie przed pacyfikacją przez Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, które w władze skierowały do Miętnego – opuściła wieczorem szkołę i udała się na nabożeństwo do kościoła w Garwolinie. „Siły porządkowe” i tak interweniowały. Jak wspominał Tadeusz Paciorek: „Z krzyżem ruszyliśmy w stronę kościoła w Garwolinie. Mijały nas milicyjne samochody, a milicjanci zastąpili nam drogę przy stacji paliw. Po jednej stronie my, pod drugiej uzbrojeni po zęby – w pały i ogromne tarcze – zomowcy. Wezwali nas do rozejścia się, grożąc użyciem gazów łzawiących”. W rezultacie uczniowie – w eskorcie milicji – wrócili do Miętnego.
Następnego dnia władze podstawiły autokary pod internatem, aby rozwieść uczniów do ich miejsc zamieszkania. Młodzież jednak odmówiła i ponownie ruszyła do Garwolina. Tym razem jednak, aby uniknąć zatrzymania, bocznymi drogami. Tak to potem relacjonowano na antenie Radia Watykan: „W odpowiedzi na tę akcję [podstawienie autokarów – G.M.] młodzież uciekła w pola, kierując się ku kościołowi w Garwolinie. Ścigające [ją] oddziały ZOMO osaczyły młodzież na miejscowym cmentarzu między szkołą a Garwolinem. Na dźwięk dzwonów z kaplicy cmentarnej przybyli księża z Garwolina i po pertraktacyjnych rozmowach z milicją odprowadzili młodzież do kościoła”. Ostatecznie, więc uczniowie z Miętnego – wraz z ich kolegami z innych szkół oraz mieszkańcami Garwolina i okolic, w liczbie kilku tysięcy – wzięli udział w mszy. W jej trakcie biskup Mazur zaapelował do młodzieży o spokój i obiecał – w imieniu władz polskiego Kościoła – użycie „wszystkich legalnych środków” w celu powrotu krzyży do Zespołu Szkół Rolniczych. Następnie część uczniów z Miętnego oraz ich kolegów z Garwolina – razem kilkaset osób – udała się na pielgrzymkę na Jasną Górę. W ocenie BBC 10 marca dotarło tam łącznie 700 osób – mieli przyłączyć się do nich przedstawiciele 20 innych młodzieżowych pielgrzymek (m.in. z Warszawy, Krakowa czy Wrocławia).
Kontratak i kompromis
W odpowiedzi na protest władze zarządziły ponowne zapisy do Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem – warunkiem przyjęcia było podpisanie przez ucznia i jego rodziców oświadczenia, że zapisuje się do szkoły świeckiej, w której nie ma miejsca na symbole religijne. W odpowiedzi do 27 marca 1984 r. 380 uczniów zabrało swoje papiery ze szkoły, a na wznowione zajęcia przyszło jedynie 90 uczniów. To nie był jednak koniec walki o krzyże, gdyż biskup Jan Mazur postanowił w tej sytuacji podjąć post o chlebie i wodzie, do czasu rozwiązania konfliktu. Z kolei 29 księży z województwa siedleckiego miało wystosować list do I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i premiera Wojciecha Jaruzelskiego, w którym zagroziło bojkotem wyborów do rad narodowych w przypadku nieprzywrócenia usuniętych krzyży. W ich sprawie została również wystosowana petycja do Sejmu, podpisana przez 10 tysięcy osób.
Uczniów z Miętnego poparli ich koledzy z innych szkół w kraju, m.in. z kilku placówek w Garwolinie, którzy również – na krótko – przerwali naukę. Według zachodnich mediów miało być ich nawet 3 tys., a ich postulatem było przywrócenie do nauki kolegów z Miętnego. Do Garwolina przyjeżdżały również delegacje młodzieży gimnazjalnej oraz studentów z całego kraju, aby okazać swoją solidarność z kolegami i koleżankami z Miętnego oraz Garwolina. Ponad 700 uczniów szkół warszawskich wystosowało do swoich koleżanek i kolegów z Miętnego list otwarty. Poinformował o nim w kazaniu poświęconym sytuacji w Zespole Szkół Rolniczych ks. Jerzy Popiełuszko. Swoje wsparcie wyrażały też inne osoby, np. przewodniczący zdelegalizowanej NSZZ „Solidarność” Lech Wałęsa. Obiecywał on nawet: „zrobię wszystko, aby uczniom nie stała się żadna krzywda”.
Krzyż w klasie staje się nie tylko religijnym wyznaniem wiary, prawdy sumienia, znakiem wspólnoty wierzących. Jest również symbolem narodowym, tak jak dla dzieci z Wrześni nauka religii po polsku oznaczała walkę o polskość przeciwko wynaradawiającym praktykom zaborcy
Ostatecznie 6 kwietnia – po rozmowach między władzami PRL, a Episkopatem Polski, który zdecydował się wesprzeć protest młodzieży z Miętnego – osiągnięty został kompromis i krzyż zawisł w szkolnej bibliotece. Stała się ona od tej pory nieformalną „kaplicą” szkolną. Młodzież wygrała, ale cena tej wygranej była wysoka – uczniów, którzy nie kontynuowali nauki w Miętnem, objęto zakazem przyjmowania do innych szkół rolniczych.
Nie pozwolono im również – podobnie, jak części popierających ich i zwolnionych z tego powodu nauczycieli – powrócić do swojej macierzystej szkoły. Mogli się jednak czuć moralnymi zwycięzcami. Bywali zresztą porównywani ze swoimi kolegami, którzy w 1901 r. odmówili nauki religii w języku niemieckim we Wrześni. I tak np. na antenie Radia Wolna Europa Alina Grabowska komentowała: „Otóż między tamtymi strajkującymi uczniami z Wrześni z początku naszego stulecia, a uczniami z Miętnego i Garwolina, podejmującymi strajk przy końcu naszego stulecia, trwa przejmującą w napięciu łączność duchowa. Krzyż w klasie staje się nie tylko religijnym wyznaniem wiary, prawdy sumienia, znakiem wspólnoty wierzących. Jest również symbolem narodowym, tak jak dla dzieci z Wrześni nauka religii po polsku oznaczała walkę o polskość przeciwko wynaradawiającym praktykom zaborcy. Młodzież z Wrześni i młodzież z Garwolina w religii i w Kościele szuka pomocy i obrońcy. Szuka pomocy, która pomoże jej przetrwać czas niewoli”.
Grzegorz Majchrzak
Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
szuk/