Mistrzostwa Świata w hokeju na lodzie w Katowicach rozegrane w dniach 8-25 kwietnia 1976 r. przeszły do historii głównie za sprawą „cudu” w „Spodku”, czyli jedynej w dziejach polskiej wygranej (6:4) z drużyną ZSRR. To była wówczas najlepsza drużyna na świecie, z którą Polacy regularnie nie tyle przegrywali, co wręcz dostawali „baty” (ostatnie dwa spotkania zakończyły się wynikami 1:15 i 1:16). Triumf nad Sborną to były jednak, jak się później okazało, „miłe złego początki”. Już dzień później naszych hokeistów „zlała” inna ówczesna potęga – Czechosłowacja (12:0).
Potem było co prawda zwycięstwo (6:4) z NRD i remis z Finlandią (3:3), ale niestety również porażki ze Szwecją (1:4), USA (2:4) i RFN (3:5). W efekcie naszej reprezentacji przyszło walczyć o utrzymanie w światowej elicie. Decydował ostatni mecz z Republiką Federalną Niemiec. Polakom w spotkaniu rozgrywanym 24 kwietnia wystarczał remis. Było ono pełne dramaturgii – do ostatnich minut utrzymywał się korzystny dla Polaków wynik (1:1), Niemcy naciskali, a Polacy dzielnie się bronili. W końcu, na niespełna dwie minuty przed końcem nasi rywale zdjęli bramkarza i 21 sekund przed końcową syreną strzelili zwycięską bramkę. W efekcie nasi hokeiści spadli (obok ostatniej w tabeli drużyny z Niemieckiej Republiki Demokratycznej) na zaplecze hokejowej elity.
Grzegorz Majchrzak: Mistrzostwa świata były zabezpieczane przez MO i SB. Jednak ta „ochrona”, jak to w kraju demokracji ludowej, dalece wykraczała poza standardy w krajach demokratycznych. Owszem obawiano się (co nie powinno dziwić po wydarzeniach podczas olimpiady w Monachium w 1972 r. – ataku palestyńskich terrorystów na sportowców z Izraela, określonym zresztą przez SB „incydentem izraelsko-arabskim”) możliwości zamachu terrorystycznego. Jednak zapewnienie bezpieczeństwa podczas mistrzostw nie było bynajmniej priorytetem w działaniach peerelowskich służb.
Tak wyglądała strona sportowa katowickiej imprezy. Miała ona jednak również drugie, zdecydowanie mniej znane oblicze. Mistrzostwa świata były zabezpieczane przez Milicję Obywatelską i Służbę Bezpieczeństwa. Jednak ta „ochrona”, jak to w kraju demokracji ludowej, dalece wykraczała poza standardy w krajach demokratycznych. Owszem obawiano się (co nie powinno dziwić po wydarzeniach podczas olimpiady w Monachium w 1972 r. – ataku palestyńskich terrorystów na sportowców z Izraela, określonym zresztą przez SB „incydentem izraelsko-arabskim”) możliwości zamachu terrorystycznego. Jednak zapewnienie bezpieczeństwa podczas mistrzostw nie było bynajmniej priorytetem w działaniach peerelowskich służb.
W ramach zabezpieczenia czempionatu Służba Bezpieczeństwa i Milicja Obywatelska prowadziły łącznie aż cztery operacje. Pierwsza z nich pod kryptonimem „Miasto” polegała na fizycznym i operacyjnym zabezpieczeniu Katowic w celu zapobiegania i zwalczania przestępczości oraz „wykroczeń naruszających porządek”. Kolejna („Komunikacja”) miała na celu zabezpieczenie bezpieczeństwa oraz płynności ruchu kołowego i pieszego w mieście, a także na trasach tranzytowych. Trzecia z kolei („Hala”) polegała na fizycznym zabezpieczeniu samej imprezy w katowickim „Spodku”. Ostatnia z nich i najważniejsza (z punktu widzenia SB) nosiła kryptonim „Obiekt” i obejmowała całokształt działań operacyjnych w ramach zabezpieczenia Mistrzostw Świata w hokeju na lodzie. W jej ramach kontrolowano m.in. dziennikarzy i sprawozdawców sportowych z państw kapitalistycznych „podejrzanych o realizację zadań na rzecz służb specjalnych”, ale też podejmowano działania w celu niedopuszczenia do kolportażu literatury bezdebitowej, czy też kontroli operacyjnej obywateli polskich (dziennikarzy, zawodników czy widzów) „na styku z cudzoziemcami z k[rajów] k[apitalistycznych].
Ogółem w zabezpieczeniu mistrzostw wzięło udział ponad 1500 funkcjonariuszy MO i SB (w tym 1/3 specjalnie oddelegowana w tym celu na Górny Śląsk), których wspierało ponad 300 osobowych źródeł informacji (różnej maści agentów). Współpracowały z nimi również Wojska Ochrony Pogranicza dokonujące m.in. „wstępnej selekcji” przekraczających granicę PRL kibiców z innych państw, czy Wojskowa Służba Wewnętrzna (wojskowa bezpieka) patrolująca m.in. wspólne z Milicją Obywatelską ulice Katowic. Taka skala zaangażowania rozmaitych służb nie powinna zresztą dziwić – była ta bowiem jedną z największych imprez sportowych tej rangi organizowanych w PRL. Jak stwierdzał niespełna rok później autor jednej z prac resortowych:„funkcjonariusze MO i SB swoje zadania w związku z MŚ wykonali w sposób należyty”. Efektem ich działalności było, jak później skrupulatnie wyliczono, m.in. odebranie osobom wchodzącym na trybuny ponad 1057 butelek wódki, 759 piwa, 107 wina i 932 innych napojów. O dziwo wśród osób usiłującym je wnieść przeważali obcokrajowcy (807), podczas gdy Polaków (stanowiących zdecydowaną większość widzów) było „jedynie” 794. Funkcjonariusze zatrzymywali również „inne przedmioty” (259 sztuk), ich czujność wzbudził również nawet tak niewinny zdawałoby się i tradycyjny atrybut kibica, jak trąbki – 87 zatrzymanych trąbek i syren.
Grzegorz Majchrzak: W ramach zabezpieczenia czempionatu SB i MO prowadziły łącznie aż cztery operacje. (...) najważniejsza (z punktu widzenia SB) nosiła kryptonim „Obiekt” i obejmowała całokształt działań operacyjnych w ramach zabezpieczenia MŚ w hokeju na lodzie. W jej ramach kontrolowano m.in. dziennikarzy i sprawozdawców sportowych z państw kapitalistycznych „podejrzanych o realizację zadań na rzecz służb specjalnych”, ale też podejmowano działania w celu niedopuszczenia do kolportażu literatury bezdebitowej, czy też kontroli operacyjnej obywateli polskich (dziennikarzy, zawodników czy widzów) „na styku z cudzoziemcami z k[rajów] k[apitalistycznych].
Na spontaniczny doping nie było bowiem miejsca. Zresztą, podobno w obawie przed okazywaniem przez polskich widzów niechęci w stosunku do wschodnich sąsiadów, meczu Polska – ZSRR nie transmitowano na żywo… Kibice z poszczególnych państw byli pieczołowicie rozdzieleni w różnych sektorach „Spodka” – zachował się nawet wcześniej sporządzony stosowny plan. Czasami jednak nawet tak precyzyjne przygotowania okazywały się niewystarczające. Tak było w przypadku meczów podwyższonego ryzyka Czechosłowacja – Związek Radziecki. W ocenie funkcjonariuszy kibice z CSRS mieli zachowywać się szowinistycznie – jak widać nie zapomnieli o brutalnym stłumieniu Praskiej Wiosny przed niespełna 7 laty. Ponadto o zgrozo, oczywiście z punktu widzenia SB, nasi południowi sąsiedzi stanowili na trybunach blisko połowę (45 proc.) widzów. Było to możliwe, gdyż część polskich zakładów pracy odstąpiło bilety firmom z CSRS w zamian za wczasy w ośrodkach czechosłowackich... Być może Czechów i Słowaków byłoby na trybunach jeszcze więcej, gdyby nie np. zatrzymanie blisko 100 z nich nielegalnie próbujących dostać się do Polski.
Tak na marginesie organizatorzy przy sprzedaży wejściówek na mistrzostwa jawnie dyskryminowali obywateli państw „demokracji ludowej”, dla których przewidywali jednorazowo jedynie po 1 tys. biletów, podczas gdy dla gości z państw kapitalistycznych już po 2 tys. Przyczyna była prozaiczna – pieniądze. Karnet dla tych ostatnich kosztował 300 USD, podczas gdy dla kibicie z CSRS 60 koron, a z ZSRR 10 rubli… Polscy widzowie musieli zapłacić od 10 do 100 zł, w zależności od sektora i atrakcyjności meczu – przy czym „dla zapewnienia odpowiedniej kultury widowni i sportowej atmosfery” rozdział biletów przeprowadzono za pośrednictwem zakładów pracy i instytucji społecznych. Warto nadmienić, że zachowały się „Przykłady werbalnego sterowania publicznością” przygotowane w związku z katowickimi mistrzostwami. Niektóre z nich budzą uśmiech, np. „Wysoka kultura sportowa kibiców naszego regionu i naszego kraju jest powszechnie znana. Nie zawiedźmy oczekiwań zawodników i licznych telewidzów”, czy „Niech nasi zagraniczni goście i liczni telewidzowie wyniosą z tej imprezy jak najlepsze wrażenie. Nie żałujmy oklasków”. Ewidentnie widać, że ich autor nie miał większego pojęcia o sporcie. Potwierdza to fakt, że uznał on za „gwałtowne i brutalne reagowanie”, takie zachowania jak gwizdy, krzyki, czy tupanie. Stosowne apele przygotowano i na tego rodzaju przypadki, np. „Obywatelu w sektorze X. Rzucając przedmioty na lodowisko stwarzasz zagrożenie dla zdrowia zawodników”, czy „Drużyny o światowym poziomie gry zasługują na coś więcej. Prosimy o oklaski”. W tym ostatnim przypadku nietrudno domyślić się, że chodziło o czempionów ze Związku Radzieckiego.
Wracając jednak do efektów działań dzielnych funkcjonariuszy MO i SB, to ujawnili oni podczas ochrony mistrzostw 125 przestępstw, głównie przypadków nielegalnego handlu walutami (79) oraz biletami (34). Z ich powodu zatrzymano 143 osoby (wśród nich jednego cudzoziemca). Osobom tym zarekwirowano m.in. ponad 8 tys. dolarów amerykańskich, czy blisko 5,6 tys. marek zachodnioniemieckich, a także 190 złotych monet oraz 211 biletów na mecze mistrzostw świata. Wykryto też kanał przemytniczy dewiz i złota z Austrii, przez CSRS do PRL. Ze względu na niewłaściwe zachowanie z katowickiego „Spodka” usunięto 235 osób, w tym co ciekawe aż 178 cudzoziemców – jak można się domyślać z ocen SB, zapewne liczną ich część stanowili „szowinistyczni” Czesi i Słowacy. Ogółem funkcjonariusze interweniowali ponad 800 razy, w tym blisko 500-krotnie na terenie hali i w ponad 330 przypadkach wokół niej. Niekiedy zresztą – czego już nie znajdziemy w raportach – dość brutalnie. Ich ofiarą był zresztą również późniejszy bohater meczu z ZSRR – bramkarz polskiej reprezentacji Andrzej Tkacz z nieznanych przyczyn potraktowany gazem łzawiącym i pobity przez funkcjonariuszy pod sosnowieckim hotelem „Novotel”. Być może gdyby nie interwencja ich przełożonego nie doszłoby do historycznego triumfu polskich hokeistów nad ZSRR…
Grzegorz Majchrzak
Źródło: Muzeum Historii Polski