11 listopada 1914 r. Niemcy rozpoczęli wielką ofensywę na froncie wschodnim, która przeszła do historii jako Operacja Łódzka. Łącznie wzięło w niej udział ponad 600 tys. żołnierzy armii niemieckiej, austro-węgierskiej i rosyjskiej; zginęło 200 tys. z nich. Walki o Łódź były jedną z największych operacji manewrowych w czasie Wielkiej Wojny.
W pierwszych tygodniach wojny Niemcy nie przywiązywały dużej wagi do walk na froncie wschodnim. Gros niemieckich wojsk skierowano w ramach tzw. planu Schlieffena na zachód w celu jak najszybszego zajęcia Paryża i zmuszenia Francji do kapitulacji. Jak się jednak okazało, koncepcja wojny błyskawicznej nie doczekała się realizacji – po francuskim zwycięstwie nad Marną oraz w związku z brakiem rozstrzygnięcia tzw. wyścigu do morza, na froncie zachodnim walki przekształciły się w długotrwałą i wyniszczającą wojnę pozycyjną.
Wojna na ziemiach polskich
Kiedy we Francji toczono krwawe boje, które miały przesądzić o losie wojny, granicę Prus Wschodnich przekroczyła armia rosyjska. Ofensywa wojsk carskich na tym terytorium zakończyła się jednak klęską Rosjan w bitwie z Niemcami 26-31 sierpnia pod Tannenbergiem (Stębarkiem). W wyniku kolejnej porażki, w rejonie Wielkich Jezior Mazurskich (w dniach 8-15 września), Rosjanie zostali wyparci z Prus Wschodnich. Tymczasem w południowej części frontu wojska rosyjskie odniosły sukces. Walki na terenie Galicji zakończyły się odwrotem armii austro-węgierskiej przez przełęcze karpackie.
Ofensywy w Prusach Wschodnich i Galicji zapowiadały dalsze działania zbrojne na ziemiach polskich. Już 28 września państwa centralne rozpoczęły tzw. operację warszawsko-dęblińską. Początkowo odniosła ona sukcesy – Niemcy dotarli pod Warszawę oraz zajęli Piotrków i Łódź (8 października). W wyniku rosyjskiego kontruderzenia niemiecka ofensywa w Królestwie Polskim straciła impet. Rosjanie odzyskali Łódź i wyparli nieprzyjacielskie wojska. Był to wstęp do planowanej przez cara Mikołaja II operacji „walec parowy”, zakładającej oskrzydlenie obu wrogich armii – niemieckiej i austro-węgierskiej, a następnie uderzenie na zachód. Jego celem było opanowanie Śląska, Moraw, a następnie Wiednia i Berlina. Problem Rosjan polegał na tym, że o ich planach wiedzieli Niemcy, którzy przechwycili nieprzyjacielskie meldunki.
Na wzmocnienie niemieckich wojsk posiłkami z Zachodu nowo mianowany (1 listopada) dowódca Frontu Wschodniego gen. Paul von Hindenburg nie miał jednak co liczyć – szef sztabu generalnego gen. Eryk von Falkenhayn powiadomił go, że wsparcie mogło nadejść najwcześniej za sześć tygodni. Aby uprzedzić atak wroga gen. Hindenburg postanowił zatem działać z zaskoczenia. 11 listopada Niemcy zaatakowali Rosjan nacierając z rejonu Torunia na Kutno. Był to początek największej operacji manewrowej na froncie wschodnim w czasie I wojny światowej.
Ofensywa na Łódź
„Szczegóły tego zadania były następujące: wojska niemieckie miały posuwać się wzdłuż Wisły, zająć Włocławek i Płock, i stąd ruszyć na południe. Druga część wojsk miała posuwać się wzdłuż Warty i Neru. Na linii Ner-Bzura miało nastąpić połączenie sił, okrążenie Łodzi od wschodu i jej zdobycie” – charakteryzuje niemiecki plan ofensywy Mieczysław Hertz, autor książki „Łódź w czasie Wielkiej Wojny”.
Był to wstęp do planowanej przez cara Mikołaja II operacji „walec parowy”, zakładającej oskrzydlenie obu wrogich armii – niemieckiej i austro-węgierskiej, a następnie uderzenie na zachód. Jego celem było opanowanie Śląska, Moraw, a następnie Wiednia i Berlina. Problem Rosjan polegał na tym, że o ich planach wiedzieli Niemcy, którzy przechwycili nieprzyjacielskie meldunki.
Niemcy mieli pod bronią ok. 206,5 tys. żołnierzy, zgrupowanych w 9 Armii (11 dywizji piechoty i 5 dywizji kawalerii) dowodzonej przez gen. Augusta Mackensena, oraz dwa korpusy forteczne „Posen” i „Breslau”, uzupełnione o oddziały Landsturmu i Landwehry – łącznie siły niemieckie wynosiły ok. 250 tys. żołnierzy. Od południa wojska gen. Mackensena miały wspierać wojska austro-węgierskie.
Siły rosyjskie liczyły 362,5 tys. żołnierzy zgrupowanych w trzy armie: 1 Armię (4 korpusy) dowodzoną przez gen. Pawła von Rennenkampfa (123 tys.), 2 Armię (5 korpusów) pod rozkazami gen. Siergieja Scheidemanna (151 tys.) oraz 5 Armię (3 korpusy i 1,5 dywizji kawalerii) gen. Pawła Plehwego (88,5 tys.). Wszystkie armie weszły w skład Frontu Północno-Zachodniego, którym dowodził gen. Nikołaj Ruzski.
Po zdobyciu Włocławka Niemcy uderzyli na Kutno i Łęczycę. W dalszej kolejności nacierano na Łowicz i Skierniewice w celu odcięcia dwóch armii rosyjskich. Armia niemiecka miała posuwać się po pasie oddzielającym 2 i 5 Armię rosyjską. Planowano wyjść na tyły nieprzyjaciela i obejść Łódź. Rosyjska obrona, oparta o rzeki Ner i Bzurę, została przełamana ostatecznie po walkach o Chełmno, Uniejów, Łowicz oraz Kutno.
„Niemcy od chwili ataku, czyli od 11 listopada, powoli, lecz systematycznie posuwali się naprzód. Cały czas posiadali w swoich rękach inicjatywę strategiczną. Natomiast Rosjanie to atakowali, to wycofywali się, zmieniali kierunki, męcząc niepomiernie swych żołnierzy. (…) Tylko dzięki dowódcom poszczególnych korpusów, którzy często ignorowali otrzymane rozkazy albo będąc ich w ogóle pozbawieni, działali na „własną rękę”, Rosjanie mogli zawdzięczać, iż ponieśli tak małe straty w ludziach oraz temu, że klęska, jaką był pierwszy tydzień walk nie przerodziła się w prawdziwy pogrom” – pisze Piotr Marciniak, autor artykułu „Pierwszy blitzkrieg na wschodzie” (w: „Wielka Wojna o Ziemię Obiecaną”)
Niebawem walki przeniosły się bezpośrednio w rejon Łodzi - ważnego ośrodka przemysłowego i komunikacyjnego. Do miasta przybywali uciekinierzy z pobliskich miejscowości, przez które przewijał się front. „Dwa dni ostatnie, wczoraj i dziś, to istne piekło w Łodzi. Już wczoraj o 7-ej rano zaczęła się w bliskości Łodzi kanonada armatnia. Linia bojowa stanowi półkrąg: Aleksandrów, Zgierz, Stryków. Uporczywa bitwa trwała cały dzień. (…) Panuje ogólne przygnębienie, nawet wśród wojska. Masy rannych. Armia rosyjska prawie otoczona przez niemieckie wojska. Jedyna droga otwarta podobno tylko na Rzgów-Piotrków. Nad wieczorem wokoło miasta pożary. Aleksandrów płonie, Zgierz - w kilku miejscach, pożar w Rogach.(…) Na ulicach ruch bardzo mały, wygląd miasta ponury, złowrogi” – wspominał pod datą 19 listopada przebywający w Łodzi inż. Eugeniusz Krasuski.
Historycy uważają Operację Łódzką za pierwszy przykład Blitzkriegu na Wschodzie. Boje o Łódź przeszły także do historii za sprawą wykorzystania w nich po raz pierwszy w tej części frontu samochodów pancernych.
„Przełamanie” pod Brzezinami
W międzyczasie Niemcy zdobyli Brzeziny i Koluszki, następnie osiągnęli rejon Piotrkowa; pomimo prób nie opanowali natomiast Skierniewic i Pabianic. Na wielu odcinkach frontu boje przeistoczyły się w walkę pozycyjną, w oparciu o linie okopów rejonie Aleksandrowa, Zgierza i Strykowa.
Kolejne dni upływały pod znakiem zaciętych bitew i potyczek w okolicznych miejscowościach, żadna ze stron nie zdobyła jednak zdecydowanej przewagi i nie zadała nieprzyjacielowi ostatecznej klęski. Tymczasem gen. Mackensen wydał rozkaz do uderzenia na Łask i Wadlew; jednocześnie oddziały niemieckie miały nacierać na Łódź. Rosjanie szykowali się jednak do odparcia szturmu Łodzi – na ul. Piotrkowskiej, głównej arterii komunikacyjnej miasta, zbudowano barykady i przygotowano stanowiska artyleryjskie.
Do niezwykle zaciętych walk doszło w rejonie Gadek Starych (21-22 listopada). Zagrożone odcięciem oddziały niemieckie – grupa uderzeniowa gen. Reinharda von Scheffera – uniknęły klęski dzięki samodzielnej akcji gen. Karla von Litzmanna, dowodzącego 3 Dywizją Gwardii (w składzie grupy gen. Scheffera). Wsławił się on przedarciem się przez linie wroga i zdobyciem Brzezin, za co został okrzyknięty „Lwem spod Brzezin”.
Wkroczenie do Łodzi
Pod koniec listopada boje o Łódź przybrały charakter walk pozycyjnych. Wskutek przysłania niemieckich posiłków z Zachodu gen. Mackensen postanowił jednak wznowić natarcie na rosyjskie pozycje. 30 listopada Łódź została ponownie ostrzelana z niemieckich armat. Poważnie zniszczono centrum miasta; byli zabici i ranni. Jednocześnie trwała ewakuacja rosyjskich urzędników. Ostatecznie Niemcy wkroczyli do opuszczonego przez nieprzyjaciela miasta 6 grudnia. Front ustabilizował się na linii rzek Bzura-Rawka-Pilica-Nida.
W wyniku Operacji Łódzkiej Niemcy zajęli Łódź, ale nie udało im się ostatecznie pokonać Rosjan. „Szala zwycięstwa w bitwie parę razy przechodziła z rąk do rąk, ostatecznie jednak wobec przewagi technologicznej i militarnej Niemiec i Austro-Węgier, Rosjanie musieli się wycofać. Trudno jednak nazwać to zwycięstwem Niemców. Straty po obydwu stronach były ogromne, dodatkowo nie udało się Niemcom nakłonić Rosjan do zawarcia odrębnego pokoju, na czym bardzo im zależało” – pisze Przemysław Grzymski, autor książki „Bitwa Łódzka 1914”.
W walkach pod Łodzią straciło życie ok. 200 tys. żołnierzy – 110 tys. armii rosyjskiej, 90 tys. niemieckiej i austro-węgierskiej. W każdej z nich służyło tysiące Polaków.
Historycy uważają Operację Łódzką za pierwszy przykład Blitzkriegu na Wschodzie. Boje o Łódź przeszły także do historii za sprawą wykorzystania w nich po raz pierwszy w tej części frontu samochodów pancernych.
„Wyprawa na południe Królestwa Polskiego jest, moim zdaniem, najpiękniejszą operacją z całej wojny. Pod względem operacyjnym należy o wiele wyżej niż Sztymbark (Tannenberg – W.K.), czy inną zwycięską bitwę na wschodzie, stawiać uderzenie z Krakowa na Wisłę, w celu ulżenia sprzymierzeńcom, odwrót na Częstochowę, przerzucenie stąd armii do Torunia oraz ponowne uderzenie na prawe skrzydło ścigających Rosjan Naczelne Dowództwo zmarnowało niestety sposobność do przeobrażenia tej pięknej operacji w rozstrzygające powodzenie” – podsumował w swych wspomnieniach gen. Max Hoffmann, jeden z autorów niemieckich planów wojennych na froncie wschodnim.
Waldemar Kowalski
Źródło: MHP