"Najazd 1939. Niemcy przeciw Polsce" - taki tytuł nosi nowa książka Jochena Boehlera, autora m.in. "Zbrodni Wehrmachtu w Polsce". Niemiecki historyk tym razem przedstawia wydarzenia z września 1939 roku z perspektywy niemieckiej.
Jochen Boehler - niemiecki historyk średniego pokolenia - przypomina, że wkrótce po zakończeniu II wojny światowej byli dowódcy Wehrmachtu utrzymywali, że zbrodnie przeciwko cywilom i jeńcom wojennym popełniały jedynie jednostki SS, a nie regularna niemiecka armia. W kreowaniu obrazu "dobrego Wehrmachtu" przeciwstawianego "złemu SS" pomocny okazał się fakt, że w trakcie procesów norymberskich ani naczelnego dowództwa ani sztabu generalnego Wehrmachtu nie uznano - w przeciwieństwie do SS - za organizacje przestępcze.
Boehler to jeden z pierwszych historyków, którzy obalili mit "rycerskiego Wehrmachtu", dokumentując m.in. akty agresji wobec polskiej ludności cywilnej podczas kampanii wrześniowej.
Boehler przypomina, że po wojnie nikt prawie nie przyznawał się otwarcie do dawnej przynależności do SS, odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie wojenne zrzucono na nielicznych sprawców - z Hitlerem, Himmlerem, Goeringiem i Heydrichem na czele - spośród których wielu nie przeżyło wojny. Potępienie Wehrmachtu, w którego szeregach służyło w latach 1939-1945 łącznie około 18 mln żołnierzy oznaczałoby bowiem, że wina za zbrodnie wojenne spada w mniejszym lub większym stopniu na każda niemiecką rodzinę - podkreśla Boehler, jeden z pierwszych historyków, którzy obalili mit "rycerskiego Wehrmachtu" m.in. dokumentując akty agresji wobec polskiej ludności cywilnej podczas kampanii wrześniowej.
Boehler pisze m.in. o bombardowaniu Wielunia i Warszawy, masowych egzekucjach cywilów w Bydgoszczy, Częstochowie i Wawrze, o licznych przypadkach, gdy niemieckie sztukasy atakowały kolumny uciekinierów oraz pociągi przewożące ludność cywilną także w sytuacjach, gdy w okolicy nie było żadnych polskich żołnierzy.
Boehler, dokumentując przypadki okrucieństwa żołnierzy Wehrmachtu wobec polskich jeńców i cywili, analizuje też przyczyny takiego zachowania. Opisuje stereotypy, panujące w Niemczech na temat Polaków, odtwarza, jak wzmacniała je nazistowska propaganda. Pokazuje, że samo niemieckie dowództwo strasząc podwładnych już podczas samej kampanii rzekomym zagrożenia ze strony polskich partyzantów, nakręcało agresję wobec ludności cywilnej.
Do niedawna historycy przyjmowali, że tzw. wojna totalna rozpoczęła się agresją III Rzeszy na Związek Sowiecki. Boehler uważa, że wojna totalna tak naprawdę rozpoczęła się we wrześniu 1939 roku, a jej pierwszymi ofiarami byli Polacy.
Historyk przytacza też przykłady, gdy niektórzy niemieccy oficerowie próbowali protestować przeciwko brutalności swoich żołnierzy. „Smutkiem napełnia nas widok niemieckich żołnierzy, którzy bezmyślnie podpalają, mordują i rabują (...), bez skrupułów łamiąc prawo i plamiąc honor niemieckiego żołnierza” – pisał 12 października jeden z niemieckich dowódców. Protesty takie były jednak odosobnione.
Do niedawna historycy przyjmowali, że tzw. wojna totalna, której celem było nie tylko wojskowe pokonanie przeciwnika, ale też sterroryzowanie ludności podbitego kraju, bez respektowania prawa międzynarodowego wobec jeńców i cywilów, rozpoczęła się agresją III Rzeszy na Związek Sowiecki. Boehler uważa, że wojna totalna tak naprawdę rozpoczęła się we wrześniu 1939 roku, a jej pierwszymi ofiarami byli Polacy.
Autor "Najazdu 1939" odkłamuje niektóre mity o kampanii wrześniowej jak na przykład ten o szarży polskich ułanów przeciwko niemieckim czołgom. Taki atak nigdy nie miał miejsca - pisze Boehler.
Jego zdaniem, legenda opiera się na relacjach z bitwy pod Krojantami w Borach Tucholskich, stoczonej 1 września 1939 roku, kiedy 18. Pomorski Pułk Ułanów miał przypuścić szarżę na zmotoryzowane oddziały niemieckiego XIX Korpusu Pancernego. Celem ataku było odciążenie wycofujących się oddziałów Armii "Pomorze". Gdy ułani zaatakowali z pobliskiego lasu wyłoniły się nieoczekiwanie niemieckie czołgi, strzelając do kawalerzystów, którzy nie zdążyli na czas zawrócić koni. Pułk ułanów wycofał się, ponosząc wielkie straty; mimo to cel operacyjny - chwilowe powstrzymanie niemieckiej ofensywy - został osiągnięty - uważa Boehler.
Legendę o rzekomej szarży kawalerzystów na czołgi stworzyła nazistowska propaganda, kreśląc sugestywny obraz polskich żołnierzy przeceniających własne możliwości. Do tej - nieprawdziwej - opowieści odwoływał się także Andrzej Wajda w filmie "Lotna".
Książka "Najazd 1939" ukazuje się nakładem wydawnictwa Znak, do księgarń trafi 25 sierpnia. (PAP)
aszw/ ls/