Kilkudziesięciu obrońców Białego Domu w Moskwie z sierpnia 1991 r. w piątek wieczorem zebrało się tam ponownie, aby wspólnie oddać hołd uczestnikom dramatycznych wydarzeń sprzed 20 lat. Spotkanie odbyło się bez udziału przedstawicieli władz. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Rosji odmówił organizatorom przysłania na uroczystość kompanii reprezentacyjnej.
W piątek przypadała 20. rocznica komunistycznego puczu, który - w intencji organizatorów - miał powstrzymać dezintegrację ZSRR, a który w konsekwencji doprowadził do jego rozpadu.
Biały Dom, w którym wówczas miały siedzibę władze Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (RFSRR), a w którym dzisiaj rezyduje rząd Federacji Rosyjskiej, był głównym punktem oporu przeciwko puczystom. To tam mieścił się sztab prezydenta RFSRR Borysa Jelcyna, wokół którego skupiły się siły broniące demokracji.
Uczestnicy piątkowego spotkania wspominali demokratyczną rewolucję sierpnia 1991 roku i rozmawiali o współczesnej rosyjskiej polityce. Oburzali się, że dzisiejsze władze Rosji udają, że 20 lat temu w ich kraju nic się nie wydarzyło.
Rano na Cmentarzu Wagańkowskim przedstawiciele demokratycznej opozycji złożyli kwiaty na grobach trzech mieszkańców Moskwy - Władimira Usowa, Ilji Kriczewskiego i Dmitrija Komara - którzy zginęli w nocy z 20 na 21 sierpnia 1991 roku, gdy wojska puczystów podjęły próbę szturmu Białego Domu.
Przed południem reprezentanci środowisk opozycyjnych wzięli udział w konferencji naukowej, poświęconej rocznicy puczu.
Opozycjoniści zamierzają spotkać się w miejscach wydarzeń sprzed 20 lat także w sobotę i w niedzielę. Swoje akcje pod wspólnym hasłem "20 lat bez ZSRR" zaplanowała również Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF), następczyni KPZR.
Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ kar/