Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki odprawi w sobotę mszę św. w Parośli w Ukrainie – we wsi, w której dokonano pierwszej ze zbrodni ludobójstwa na Polakach, nazywanego rzezią wołyńską. Eucharystia będzie częścią pielgrzymki przebaczenia i pojednania Kościołów Rzymskokatolickiego i Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.
Trzydniowe obchody 80. rocznicy rzezi wołyńskiej rozpoczęły się w piątek od polsko-ukraińskiej liturgii słowa w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie.
W nabożeństwie udział wzięli przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki i arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk. Hierarchowie podpisali wspólne oświadczenie "Przebaczenie i pojednanie". Następnie polsko-ukraińska delegacja udała się na pielgrzymkę przebaczenia i pojednania do Ukrainy.
W sobotę o godz. 11.00 czasu miejscowego przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski będzie przewodniczył mszy św. we wsi Parośla w powiecie sarneńskim. Wydarzenia w Parośli były pierwszym atakiem oddziału Ukraińskiej Powstańczej Armii na polską wieś. Zbrodnia ta uznawana jest za początek ludobójstwa na Polakach, nazywanego rzezią wołyńską.
W niedzielę o godz. 11.00 czasu miejscowego w katedrze Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łucku zostanie odprawiona msza św. pod przewodnictwem nuncjusza apostolskiego w Ukrainie abp Visvaldasa Kulbokasa. Udział w niej weźmie przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki, a także przedstawiciele Kościoła greckokatolickiego z Polski i z Ukrainy.
Masowego mordu w Parośli dokonano 9 lutego 1943 r., kilka tygodni po podjęciu decyzji o rozpoczęciu mobilizacji sił UPA. Oddział Dowbeszki-Korobki, dowodzony przez Hryhorija Perehijniaka wszedł do Parośli, przedstawiając się jako oddział partyzantki swieckiej. Mieszkańców przekonano, by położyli się na podłodze w swoich domach i pozwolili się związać. Dzięki temu mieliby uniknąć podejrzenia i zemsty Niemców za goszczenie i karmienie partyzantów. Związanych Polaków zamordowano siekierami, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Z rzezi ocalało 12 rannych osób. Najmłodsza ofiara miała kilkanaście miesięcy.
"Ocknąłem się po jakimś czasie, głowa mnie bolała. To cud, że nie zacząłem jęczeć, bo oni jeszcze byli w domu. Czekałem, byłem sparaliżowany strachem, udawałem nieżywego. Wtedy usłyszałem, jak mama odezwała się płaczliwym głosem. Ukrainiec poszedł, zamachnął się siekierą, rąbnął i zapanowała cisza. Potem trącali nas butem, sprawdzali, czy żyjemy. Nie wiem, jak to się stało, że wytrzymałem, że nie próbowałem uciekać" – wspominał jeden z ocalonych Witold Kołodyński. Masakrę przeżyła także jego młodsza o cztery lata siostra. Wieś nie została spalona, lecz pozostała opustoszała do lipca 1943 r. Dopiero wówczas została podpalona wraz z innymi polskimi miejscowościami. Dziś Paroślę porasta las. Jedynym śladem są prostokątne pagórki w miejscach dawnych zabudowań.
Po odejściu z Parośli oddział Perehijniaka zamordował 15 Polaków w Toptach. Planował również atak na pobliski Wydymer, ale z uderzenia zrezygnowano z powodu nieprzybycia innego oddziału UPA.
Zamordowani zostali pochowani w zbiorowej mogile. Na kurhanie masowej mogiły w 1974 r. miejscowy Ukrainiec Anton Dorofijewicz Kowalczuk wzniósł pamiątkowy krzyż z informacją, że zbrodni dokonali jego rodacy. Po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę obok krzyża ustawiono tablicę, na której wymieniono nazwiska wymordowanych rodzin.
"Za nimi trudy, za nimi męka… Tym co na zawsze odeszli – Pamięć Święta" – głosi upamiętniający ich napis.
Odpowiedzialny za zbrodnię Perehijniak zginął 22 lutego 1943 r. w Wysocku na Wołyniu w starciu z Niemcami w ataku na posterunek żandarmerii niemieckiej i ich kolaborantów we Włodzimiercu w nocy z 7 na 8 lutego 1943 r.(PAP)
Autorzy: Iwona Żurek, Michał Szukała
iżu/ szuk/