Potrzeba nam dziś zgodnego budowania przyszłości ponad partyjnymi, związkowymi i wszelkimi innymi podziałami, w oparciu o rodzime dziedzictwo: zakorzenione w tradycji i w szacunku dla innych – mówił w niedzielę w Piekarach Śląskich metropolita katowicki abp Wiktor Skworc.
Tego dnia do sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich przybyła doroczna Pielgrzymka Kobiet i Dziewcząt, będąca jednym z najważniejszych wydarzeń religijnych na Górnym Śląsku. Główne uroczystości – mszę na piekarskiej kalwarii – poprzedza słowo poświęcone kwestiom społecznym głoszone tradycyjnie przez metropolitę katowickiego.
Jednym z wątków jego wystąpienia abp. Skworca była zmiana gospodarczo-społeczna regionu, związana przede wszystkim z likwidacją górnictwa węgla kamiennego. Jak ocenił, jest to zmiana związana także "z obawami dotyczącymi miejsc pracy, inflacji, częstym uciekaniem się do kłamstw, manipulacji i cynizmu w życiu publicznym; zmiana w przestrzeni kulturowo-etycznej, związana ze zmianą hierarchii wartości, idei, stylów życia".
Podkreślił, że to od kobiet wiele będzie zależało "jak będą przebiegały procesy przekazywania kolejnym pokoleniom wartości chrześcijańskich i bogactwa niematerialnego, aby to, co trwałe, niezmienne, piękne i szlachetne było i pozostało siłą przyszłych generacji". "Dlatego bądźcie czujne i odpowiedzialne za losy materialne, kulturalne, a przede wszystkim moralne naszej małej i wielkiej ojczyzny" – zaapelował.
"Bo potrzeba nam dziś zgodnego budowania przyszłości ponad partyjnymi, związkowymi i wszelkimi innymi podziałami, w oparciu o rodzime dziedzictwo – zakorzenione w tradycji i w szacunku dla każdego człowieka" – zaznaczył metropolita. "Szanujmy Górny Śląsk, naszą ojcowiznę, jak matkę. I pielęgnujmy górnośląski etos, przekazywany w rodzinie, Kościele i w szkołach, zwłaszcza dzięki postawie nauczycieli" - wezwał.
Abp Skworc nawiązał też m.in. do trwającego drugiego roku pandemii. Dziękując wszystkim walczącym z "tym realnym, choć niewidzialnym wrogiem" przypomniał, że "Kościół w Polsce wspiera dzisiaj ofertę szczepień". "Nie tyle z lęku przed czwartą, możliwą falą epidemii czy kolejnymi mutacjami wirusa, lecz z racji moralnego obowiązku przestrzegania piątego bożego przykazania: +Nie będziesz zabijał+" – wyjaśnił.
"Przykazanie miłości Boga i bliźniego wskazuje, że do samych siebie mamy odnosić zasadę, którą kieruje się medycyna – primum non nocere – najpierw, przede wszystkim, nie szkodzić. Dlatego trwamy w postawie społecznej solidarności, gotowości do pomocy i na modlitwie, aby omijały nas w bliskiej i dalszej perspektywie wirus egoizmu i pogaństwo obojętności" – zaznaczył hierarcha.
Nawiązując do postaci doktor Jolanty Wadowskiej-Król, która w latach 1974–1981 uratowała przed zachorowaniem lub śmiercią na ołowicę tysiące dzieci mieszkających w pobliżu huty Szopienice w Katowicach wskazał, że to przykład tego, jak wiele może osiągnąć człowiek – działający nawet samotnie – w dobrej sprawie.
"Więc, drogie siostry, trzeba działać – w dobrej sprawie, a jest nią niewątpliwie troska o środowisko naturalne w duchu papieskiej encykliki Laudato si. +Ziemia, którą otrzymaliśmy – przypomina papież – należy również do tych, którzy przyjdą po nas+" – zaznaczył abp Skworc
"Chodzi nie tylko o korzystanie z dotacji do wymiany pieców czy instalacji fotowoltaicznych, lecz także o odnoszenie się do świata jako do Bożego daru – z szacunkiem, miłością, o codzienne nawyki. I w tym kontekście zachęcam do odważnego działania również w zakresie szanowania żywności. Kończą się żniwa, zaczynają zbiory w sadach i ogrodach. Oby nic z tych darów nie zostało zmarnowane, bo ludzie cierpią głód" – zaznaczył.
"Uczeń Chrystusa nie może wobec tego przechodzić obojętnie, zwłaszcza że działania ochronne są proste i dostępne dla każdego: zaplanowane zakupy - nieimprowizowane, nieuleganie reklamie, dzielenie się żywnością, jadłodzielenie – to elementy duchowości chrześcijańskiej, których nie może zabraknąć w edukacji rodzinnej i szkolnej" – zaakcentował metropolita katowicki.
W obecnym zmiennym świecie potrzeba trwałych fundamentów: potrzeba Eucharystii - mówił w niedzielę przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny bp Wiesław Śmigiel. Hierarcha wygłosił homilię podczas mszy św. będącej głównym punktem dorocznej Pielgrzymki Kobiet i Dziewcząt do sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich.
Przewodniczący Rady KEP ds. Rodziny m.in. nawiązał do odczytanego tego dnia ewangelicznego tekstu o niewierzących uczniach Jezusa. Podkreślił, że Jezus wielokrotnie wyjaśniał swoim ludziom znaczenie swojej nauki i misji, ale wielu z nich nie chciało słuchać, mając swoje wyobrażenia i oczekiwania Boga.
"Gdyby Bóg głosił naszą naukę i spełniał wyłącznie nasze oczekiwania i zachcianki, to nie byłby Bogiem, (….) stałby się po prostu podobny do wielu demagogów czy tzw. populistów, którzy głoszą akurat to, co jest wygodne i co większość chce usłyszeć" – ocenił bp Śmigiel.
Wskazał, że ludzie czasem narzekają na swój los, bo może być on bardzo trudny. "Ale jeśli zaczynamy narzekać na Boga i Bożą naukę, to jest to niezwykle niebezpieczne: odcinamy się od fundamentów naszego życia" – uznał.
"Wątpliwości, pytania rodzą się niemal u każdego, ale pomocy w ich rozwiązaniu należy szukać nie w przemijających nastrojach świata, w modzie, w grzechu, ale w Słowie Bożym i sakramentach, a przede wszystkim w Eucharystii – ona daje życie wieczne; tam jest źródło prawdziwej nadziei, której dzisiaj tak bardzo nam potrzeba. Świat traci nadzieję, a my – Kościół, wspólnota Kościoła i rodziny nasze - powinniśmy być w tym świecie znakiem nadziei" – podkreślił.
Przypomniał, że Papież Franciszek w swoim nauczaniu wskazuje na niebezpieczeństwo związane z panującą dziś tzw. kulturą tymczasowości. "Wszystkie wynalazki, idee, mody stały się jedynie chwilowe, gdyż pojawiają się na świecie i niemal natychmiast są zastępowane nowymi. Przemijalność rzeczy i zjawisk stała się domeną dzisiejszych czasów i ta kultura wpływa na wszystkie dziedziny życia, niestety również na życie religijne" – mówił bp Śmigiel.
"Zanurzenie w kulturę tymczasowości współczesnego człowieka sprawia, że odrywa się od trwałych fundamentów duchowych i moralnych oraz podlega silnemu oddziaływaniu różnych ideologii, chwilowych emocji, zmiennej mody. Dlatego w tym zmiennym świecie potrzeba trwałych fundamentów, potrzeba Eucharystii" – zaakcentował.
"Potrzeba zdrowego kultu maryjnego – bez tego nie obronimy naszych rodzin i (…) nie przeniesiemy, nie zachowamy naszej wiary i nie przekażemy jej następnym pokoleniom" – dodał.
Zaznaczył, że w adhortacji Amoris laetitia papież Franciszek wskazuje na zagrożenia płynące wraz z kulturą tymczasowości dla małżeństwa i rodziny, ale też dla życia konsekrowanego i kapłaństwa. "Dlaczego? Nie chcemy być wierni. Ta kultura niesie ze sobą nieustanne wybory. Czasem jest to wręcz absurdalne: możemy już wszystko wybierać, nawet płeć możemy sobie wybrać" – uznał biskup.
"W przypadku sakramentu małżeństwa, ale też kapłaństwa i życia konsekrowanego, potrzeba nam trwałości: raz powiedziane +tak+, żeby mogło trwać i być źródłem szczęścia wymaga otwarcia na łaskę, wysiłku człowieka, codziennej pracy, modlitwy, otwarcia człowieka na słowo Boga i wsparcia sakramentalnego" – wskazał.
Jak podkreślił, nikt nie powinien drugiemu człowiekowi przysięgać miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej tylko na chwilę. "Niektórzy dziś ulegają takiej modzie i ciągle czynią coś na próbę, kochać też chcą na próbę. Ale to nie jest prawdziwa miłość (…); miłość jest związana nie tylko z emocją, ale i z ofiarą, z poświęceniem" – przekonywał.
"Pragnienie trwałej miłości, nie tylko uczuciowej, ale i związanej z poświęceniem, zapisane jest bardzo głęboko w naszych sercach. Zakładając, że wszystko jest tylko na pewien czas, żyjemy tak naprawdę na niby, bez całkowitego zaangażowania, poświęcenia, bez odpowiedzialności. A to musi nas doprowadzić do dramatu, do poranionego serca, do poczucia odrzucenia i samotności" – ocenił.
"Zmieniają się mody i uwarunkowania, ale jedno jest trwałe: człowiek ciągle chce kochać i być kochanym. Pragnie akceptacji i wsparcia. Miłość, bezpieczeństwo, wsparcie i szczęście można odnaleźć przy drugiej osobie, która kocha i jest kochana, ale wtedy, kiedy podejmujemy wysiłek wierności" – zastrzegł biskup.
"Problemy pojawiają się wszędzie, kryzysów też trudno uniknąć, ale przecież to okazja do podjęcia wysiłku, aby uratować to, co najważniejsze. Kryzys to prawdziwy sprawdzian miłości, odpowiedzialności. Warto pracować nad miłością, nad emocjami, nad relacjami. Dlatego tak często papież Franciszek mówi, że w naszych rodzinach potrzeba relacji, spotkania, bliskości" – stwierdził.
"Potrzeba też wymiany międzypokoleniowej. Bardzo potrzeba, aby rodzice, małżonkowie ze sobą rozmawiali, aby dziadek, babcia zajmowali odpowiednie miejsce w rodzinie, aby przychodzili ze swoją mądrością, ze swoim świadectwem wiary, ale też mądrości życiowej. Nieustannie trzeba próbować posklejać to, co się zepsuło; nie można tylko bezustannie wyrzucać rzeczy, które nie są doskonałe i zastępować je innymi. Wreszcie warto zaufać Bogu i prosić Go o pomoc" – podkreślił bp Śmigiel.
Wskazał, że z wierności Bogu oraz z prawa miłości rodzi się bezwarunkowy szacunek do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Wezwał, by każde życie było przyjmowane z miłością. Podkreślił, że zadaniem dla wszystkich jest, aby żadna kobieta i żadne małżeństwo nigdy nie znalazły się w sytuacji bez wsparcia w przyjęciu życia.
Dziękował też za wszystkich rodziców, za kobiety, za matki. "Ich miłość, odpowiedzialność i wiara sprawiły, że dzisiaj tu jesteśmy. Nikogo z nas by tu nie było, gdyby nie miłość i poświęcenie kobiety" – zaznaczył.
Podkreślił, że jako duchowny bywa świadkiem radości małżonków, świadectw poświęcenia i miłości, ale też łez opłakujących grzech, brak sił, opuszczenie, problemy rodzinne, wychowawcze czy związane z plagą pijaństwa.
"Jestem też świadomy, że niekiedy w trudnych czasach brakuje nam wiary, ponieważ zewsząd wciska się do naszych domów, umysłów, laicyzacja – w jakimś sensie też ta kultura tymczasowości. Ale czy to jest powód, aby odejść od Boga i stracić nadzieję? Na pewno to wyzwanie dla nas wszystkich, aby jeszcze żarliwiej się modlić i być jeszcze odważniejszym w wyznawaniu wiary" – zaapelował.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ mark/