Dziesięć metrów w głąb sięga nieznana dotąd kondygnacja baszty studziennej w ruinach zamku królewskiego w Olsztynie koło Częstochowy – ustalili archeolodzy. Po wybraniu ponad 300 metrów sześciennych ziemi odsłonili m.in. studnię, która zaopatrywała warownię w wodę.
Jak powiedział PAP archeolog prowadzący badania, dr Czesław Hadamik, obecne badania obejmują tzw. Zamek Dolny znajdujący się po wschodniej stronie warowni w Olsztynie k. Częstochowy. „W tym roku skoncentrowaliśmy się na wybieraniu nieznanej do tej pory dolnej kondygnacji tzw. baszty studziennej, na której dnie, na głębokości około 10 metrów od dolnego poziomu jest wykuta w skale studnia. To kwadratowy szyb o wymiarach około 2 na 2 metry” – powiedział.
Jak dodał naukowiec, odsłonięta studnia była wyłączona z użytkowania od 400 lat. „Ona była już zawalona ziemią, kamieniami, drewnem i to jest wyraźnie powiedziane w rewizji zamku z 1632 roku, tak że od tego momentu nikt jej nie widział. Jesteśmy pierwsi od trzech wieków, którzy oglądamy tę studnię” – dodał.
Dzięki dokumentom lustracyjnym wiadomo, że sięgała ona 160 metrów w głąb skały i jak pisze XVII-wieczny lustrator „nigdy nie wysychała”.
W przyszłości odsłonięta kondygnacja będzie udostępniona dla turystów. „W tej chwili mamy projekt przystosowania tej baszty studziennej na potrzeby turystów. W niej mają w przyszłości być wystawione eksponaty, które zostały wydobyte na zamku” – powiedziała PAP Joanna Szydłowska z zarządu Wspólnoty Gruntowej Właścicieli Zamku Olsztyn.
Jak powiedział dr Hadamik, zamek powstał w drugiej połowie XIII wieku i najprawdopodobniej był pierwotnie własnością biskupów krakowskich. Dopiero później stał się zamkiem królewskim, na początku XIV wieku. "Była to niewielka warownia, która się mieściła w obrębie dzisiejszego zamku górnego, rozbudowana później przez Kazimierza Wielkiego, a następnie w XV i XVI wieku" – powiedział.
Warownia wpisuje się w ciąg podobnych pereł architektury znajdujących się w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, które zapisały się w polskiej historii. „Zamek gościł praktycznie wszystkich władców Polski, począwszy od Władysława Łokietka, przez Kazimierza Wielkiego. Szczególnie lubił tu przebywać Władysław Jagiełło i właśnie z czasów jego panowania mamy pierwszą wiadomość o studni zamkowej. Czyli jest rzeczą pewną, że zaczęto ją wykuwać około przełomu XIV i XV wieku” – ocenił archeolog.
Pisząc o historii zabytku, warto wspomnieć o dwóch wydarzeniach. To właśnie tutaj w okrągłej wieży górnego zamku zmarł skazany na śmierć głodową przez króla Kazimierza Wielkiego wojewoda poznański Maćko Borkowic (1298-1360). Scenę przedstawiającą jego zamknięcie w lochu przedstawił na obrazie z 1873 roku Jan Matejko. Z kolei w 1587 roku miała miejsce zakończona sukcesem obrona zamku przed najazdem wojsk austriackiego arcyksięcia Maksymiliana. Dowodził nią wówczas starosta olsztyński Kacper Karliński. Jego sześcioletni syn został porwany przez najeźdźców i wystawiony jako żywa tarcza. Niestety dziecko zginęło w czasie walk.
Wbrew obiegowym opiniom zamek popadł w ruinę jeszcze przed potopem szwedzkim (1655-56). "Siedemnastowieczny lustrator chodził po obiekcie mocno zniszczonym. Ówczesny starosta Mikołaj Wolski, krótko mówiąc, słabo dbał o zamek w Olsztynie, koncentrując się na ulubionej rezydencji w Krzepicach" - powiedział dr Hadamik.
Od 1964 r. ruiny należą do Wspólnoty Gruntowej w Olsztynie. Zamek w Olsztynie jest częścią szlaku turystycznego "Orlich Gniazd", w skład którego wchodzą zamki rozlokowane wzdłuż dawnej południowo-zachodniej granicy Królestwa Polskiego.
Marek Klapa (PAP)
mjk/ luo/