Do domu Ojca odszedł ostatni z trzech wielkich pielgrzymów kalwaryjskich – pisze o zmarłym w sobotę wieczorem kard. Marianie Jaworskim biskup pomocniczy Archidiecezji Krakowskiej Damian Muskus, były kustosz sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Biskup podkreślił, że kard. Jaworski do końca żył sprawami Kościoła. "Był w centrum tych spraw, modląc się i ofiarowując swoje cierpienia za Kościół, jego pasterzy i wiernych" – napisał bp Muskus. "Będzie nam brakowało jego mądrości i pokory. Będzie nam brakowało jego wrażliwości i umiejętności rozstrzygania trudnych spraw. Będzie nam brakowało wielkiego pasterza, który dla każdego był ojcem" - dodał.
"Kard. Jaworski ujmował prostotą i pogodą ducha. Był wybitną osobowością, odnowicielem Kościoła na Ukrainie, wielkim naukowcem i myślicielem, a jednocześnie bardzo skromnym, życzliwym i serdecznym człowiekiem. Los nie oszczędził mu cierpień, które znosił z dyskrecją i pokorą, z niemal dziecięcą ufnością" - podkreślił.
Kard. Jaworski zmarł w Krakowie w sobotę wieczorem. Miał 94 lata. Był pierwszym rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej, pierwszym po II wojnie światowej arcybiskupem metropolitą lwowskim obrządku łacińskiego, przyjacielem papieża Jana Pawła II.
"Miłość do Matki Bożej Kalwaryjskiej była spoiwem duchowej przyjaźni św. Jana Pawła II, kard. Franciszka Macharskiego i kard. Mariana Jaworskiego. Dziś są już razem. Zmarły w sobotę kardynał zawsze powtarzał, że wszystko zawdzięcza Kalwaryjskiej Pani i dawał temu świadectwo, odwiedzając ukochaną Kalwarię niemal do ostatnich swych dni" – napisał bp Muskus.
Przypomniał, że miłość kard. Jaworskiego do Kalwarii Zebrzydowskiej zaczęła się po II wojnie światowej, kiedy ze Lwowa zostało tam przeniesione seminarium duchowne. "Wtedy to, jako młody kleryk, odkrył duchowe bogactwo tego miejsca i bezgranicznie w nim się zakochał. Przez wszystkie dni życia źródłem jego siły było to, co jest istotą Kalwarii: umiłowanie krzyża i stojącej pod krzyżem Matki Bożej" – dodał bp Muskus.
"Pan Bóg postawił go na mojej drodze 27 lat temu, w dniu moich święceń kapłańskich. Pamiętam jego wielkie wzruszenie, gdy wspominał, jak 43 lata wcześniej wraz ze swoimi współbraćmi leżał na posadzce bazyliki kalwaryjskiej modląc się o świętość swojego kapłaństwa. Byłem i do dziś jestem szczęśliwy, że to właśnie on, mądry i pokorny arcybiskup Lwowa, włożył na mnie swe ręce" – podkreślił biskup.
Dodał, że jako opiekun sanktuarium kalwaryjskiego z "wielką radością przyjmował w klasztorze pielgrzyma ze Lwowa". "Gdy po zakończeniu swej posługi zamieszkał w Krakowie, te wizyty były jeszcze częstsze. Cieszył się pięknem Kalwarii, zwiększającą się liczbą pielgrzymów, zmieniającym się obliczem sanktuarium" – napisał bp Muskus.(PAP)
wos/ mok/