Instytuty pamięci z Polski, Ukrainy i krajów bałtyckich chcą wpisania na listę „Pamięć Świata” – projekt UNESCO zbierający dokumenty o światowym znaczeniu – listów napisanych przez syberyjskich zesłańców na korze brzozowej – poinformowała w środę telewizja ERR.
Zgłoszenie obejmuje 148 pozycji, w tym listy z kory brzozowej i inne dokumenty osobiste sporządzone przez więźniów politycznych lub deportowanych w latach 1940-1965. Władze sowieckie deportowały z Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii około 1,5 mln osób, które trafiły na Syberię lub do Kazachstanu.
Kora brzozowa była często jedynym materiałem, z którego można było pisać listy w miejscach deportacji, ponieważ więźniom z reguły odmawiano papieru. Dokumenty są przechowywane w 31 instytucjach pamięci, w Estonii są to muzeum Vabamu i Estońskie Muzeum Historii.
Karen Jagodin, dyrektor wykonawcza i członkini zarządu Vabamu, przyznała, że w muzeum znajduje się ponad 30 listów i stanowią one jedną z najbardziej "niezwykłych kolekcji", jakie posiada.
"Listy pisano zazwyczaj z trzech powodów. Pierwszym była chęć komunikowania się z bliskimi, na przykład z okazji urodzin lub świąt Bożego Narodzenia. Deportowanym rzadko pozwalano na wysyłanie i odbieranie listów, a te pisane na korze często były przemycane. Drugim była korespondencja pomiędzy samymi deportowanymi. Trzecim, próba zachowania człowieczeństwa i indywidualności w systemie, który próbował im to odebrać" - wyjaśniła Jagodin.
"Te ostatnie nie zostały nikomu wysłane" - dodała. Możliwość pisania we własnym języku, np. estońskim czy łotewskim, pomagała deportowanym w utrzymaniu kontaktu z ojczyzną - zaznaczyła ERR.
"Jesteś w systemie, który próbuje wymazać twój charakter, twoje człowieczeństwo, wszystko; a ty po prostu znajdujesz te małe sposoby, które mówią: +Nadal jestem sobą+" - wskazała dyrektor muzeum Vabamu.
Jagodin podkreśliła, że ważnym powodem, by listy zostały umieszczone w rejestrze UNESCO jest to, że te teksty ukazują ludzką odporność, tęsknotę za więzią międzyludzką oraz to, jak można przetrwać "bardzo skomplikowane i tragiczne czasy".
"To po prostu przesłanie, które wszyscy powinniśmy poznać i o którym sobie przypomnieć, a także po prostu być świadomi tego, co wydarzyło się w naszej historii tutaj, w tym regionie Europy" - stwierdziła.
Rozmówczyni ERR dodała, że innym powodem przedsięwzięcia jest "podniesienie świadomości na temat zbrodni popełnionych przez ZSRR, za które ani Związek, ani jego następca, Rosja, nigdy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności".
Wspólny wniosek Estonia złożyła do UNESCO we wtorek, a decyzja zostanie podjęta najwcześniej w maju 2025 roku.
Z Tallina Jakub Bawołek (PAP)
jbw/ adj/