Lokalna społeczność Jeleśni na Żywiecczyźnie upamiętniła w poniedziałek załogę amerykańskiego bombowca B-24 „Dinah Might”, który został 13 września 1944 r. zestrzelony przez Niemców i lądował awaryjnie. Dwóch członków załogi zginęło, ośmiu trafiło do niewoli.
Kwiaty zostały złożone przy monumencie przypominającym o wydarzeniach sprzed 77 lat i upamiętniającym lotników bombowca.
Szymon Serwatka z grupy badaczy Aircraft Missing in Action Project, zbierających informacje o samolotach amerykańskich sił powietrznych, które rozbiły się lub lądowały przymusowo na okupowanych ziemiach polskich, wskazał w opracowaniu, że 13 września 1944 r. podczas dziewiątej misji, której celem był atak na niemieckie zakłady paliw syntetycznych w Oświęcimiu, Liberator został trafiony przez obronę przeciwlotniczą w jeden z silników oraz w kadłub. Stało się to przed rzuceniem bomb. Załoga zawróciła na południe.
Nad Sopotnią dowódca wydał rozkaz opuszczenia maszyny. Część załogi uratowała się skacząc ze spadochronami. Ci, którzy pozostali na pokładzie, podjęli próbę lądowania na polach w okolicach Jeleśni. Bombowiec po zetknięciu z ziemią złamał się na pół. Zginęło dwóch członków załogi: nawigator Leo Dietz i drugi pilot Lester Porter. Spoczęli na cmentarzu w Żywcu. Po wojnie zostali ekshumowani i pochowani ponownie we własnym kraju.
Członkowie załogi, którzy wyskoczyli nad Sopotnią, przeżyli. Dowódca John Wegner, bombardier Charles Keutman, inżynier pokładowy Leuther Davis, radiooperator Dick Sillvan i strzelec dolny Floyd Gossett, strzelec przedni James Creamer, trafili do niemieckiej niewoli. Inżyniera pokładowego Howarda Luziera i strzelca tylnego Jamesa McCormicka przejęli partyzanci. Członkowie załogi Liberatora trafili jednak później do niewoli.
Szymon Serwatka podkreślił, że po lądowaniu w Normandii amerykańskie lotnictwo otrzymało listę celów, które należało zniszczyć. To m.in. pola naftowe w Ploesti w Rumunii, rafinerie w Budapeszcie i Wiedniu, zakłady produkcji paliw syntetycznych i rafinerie na Śląsku oraz obiekty w Sudetach. Pierwsze skuteczne naloty przeprowadzono 7 lipca 1944 r. Do 26 grudnia włącznie przeprowadzono 19 nalotów. Podczas misji na cele na Śląsku Amerykanie stracili ponad 300 maszyn. Zginęło ok. 400 lotników. Wielu dostało się do niewoli.
Zakłady w Oświęcimiu były celem dla amerykańskich bomb już 20 sierpnia 1944. Misja z 13 września była drugą, a trzeci, ostatni nalot przeprowadzono 26 grudnia 1944 r.
Serwatka dodał, że 13 września na zakłady spadło 235 ton bomb burzących. Meldunek sztabu Luftwaffe określił straty w zakładach jako średnie. Niektóry bomby spadły na teren niemieckiego obozu Auschwitz I. Zginęło kilkudziesięciu więźniów oraz piętnastu esesmanów. Rannych więźniów umieszczono w szpitalu obozowym. Następnego dnia wręczono im kwiaty oraz podano sute posiłki. „W takiej oprawie odwiedził ich komendant obozu w asyście niemieckich fotoreporterów dokumentujących rzekome barbarzyństwo amerykańskiego lotnictwa i dobroduszność Niemców” – wskazał pasjonat historii. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ dki/