Zabawki, które przez kilkadziesiąt lat przetrwały w jednej rodzinie: na strychu, w piwnicy, w starych walizkach albo pudłach można oglądać na wystawie przygotowanej przez Muzeum Zabawek w Krakowie.
Ekspozycja jest pokazywana w jednym z budynków dawnego Szpitala Uniwersyteckiego, przy ul. Kopernika 15a. Jej tytuł "Klinika zabawek" nawiązuje zarówno do dawnej funkcji obiektu, jak i do tego, co działo się z zabawkami.
"Im bardziej kochana zabawka, tym bardziej zniszczona, wypieszczona, wygłaskana, wytarta. I te czułe historie będziemy opowiadać" – mówił kurator wystawy Katarzyna Sosenko. Dodała, że eksponaty oprócz informacji o producencie, roku wykonania, pochodzeniu będą opatrzone także diagnozą np. miś po przeszczepie (po doszyciu urwanych uszu lub wytartych łapek) czy lalka po zabiegach medycyny estetycznej (po konserwacji twarzy).
Zwiedzający zobaczą ponad sto z liczącej kilkadziesiąt tysięcy eksponatów kolekcji rodziny Sosenków. Są wśród nich misie z naderwanym uchem, blaszane samochodziki, wytarte na zgięciach dawne gry planszowe, żołnierzyki.
Zabawki są wykonane z bardzo różnych materiałów z papieru, drewna, porcelany, plastiku, metalu, tkanin. Najstarsza z nich to niewielka komódka z 1760 roku, najmłodszą jest wykonana w latach 70. XX wieku lalka – Ken. Większość lalek ma ok. 120-160 lat. Zostały wystawione w gablotach dawnej szpitalnej biblioteki i ukryte w szufladach.
"Kolory użyte w aranżacji nie są przypadkowe, właśnie takie wiele marek wykorzystuje do sprzedaży produktów i słodyczy" – mówił Mateusz Okoński, kurator i autor aranżacji.
Twórcom wystawy bardzo zależy na pokazywaniu zabawek przez pryzmat ich długowieczności. Dawniej były one niezwykle drogie i przekazywane z pokolenia na pokolenie, jeśli się zepsuły były naprawiane, dziecko bawiło się jedną rzeczą długo. Wraz z wprowadzeniem do produkcji coraz tańszych materiałów były łatwiej dostępne, ale pojawiły się także tzw. fast toys, którymi dzieci bawią się tylko chwilę, a potem je wyrzucają.
"Dawniej zabawki miały stroje szyte z pokolenia na pokolenie. Mamy lalkę z końca XIX wieku w sukience wykonanej z XVIII-wiecznej sukni balowej" – wskazał Mateusz Okoński. Wystawa "Klinika zabawek" ma być inspiracją do zastanowienia nad recyklingiem, ekologią i do międzypokoleniowej, wspólnej zabawy w naprawianie zabawek, dorabianie zgubionych części, a także tworzenie własnych zabawek. "Chcemy pokazać, że zabawki, które robiliśmy sami są najcudowniejsze i przechowujemy je do końca życia" – dodał.
Komentarzem do współczesnego nadmiaru produkcji zabawek i ich krótkiego życia są prace współczesnych artystek: Marty Antoniak, Doroty Hadrian, Agnieszki Piksy, Dominiki Szczałby-Żegleń.
Jak mówiła koordynator wystawy Katarzyna Jagodzińska podczas warsztatów, które zaplanowano w styczniu i lutym będzie można się dowiedzieć m.in. z czego zbudowane są zabawki, co kryją w środku i na czym polega praca konserwatorów. Będzie też spotkanie poświęcone własnoręcznemu szyciu zebry z materiału czy tematyczne szlaki zwiedzania – dzieci rozwiązując zagadki i zadania same będą odkrywać znajdujące się na ekspozycji wyjątkowe obiekty.
W jednym z pomieszczeń wydzielona została przestrzeń dla "doktora zabawek", będzie można przynieść własne ukochane lalki czy misie i dowiedzieć się, jak je naprawić.
Wystawę mogą oglądać jednocześnie oglądać grupy do 20 osób. Zapisów na konkretne godziny można dokonać mailowo: kontakt@muzeumzabawekrakow.pl – wpisując w temacie bilet. W sobotę wstęp będzie bezpłatny.
Wystawa potrwa do 27 lutego. Jej partnerami są miasto Kraków oraz Agencja Rozwoju Miasta.
Muzeum Zabawek nie ma jeszcze swojej siedziby, ale w 2021 r., rozpoczęło już działalność programową. Goszcząc w różnych miejscach Kraków jego inicjatorzy starają się w kolejnych odsłonach prezentować skarby z kolekcji rodziny Sosenków.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion
wos/ aszw/