Wojewódzki konserwator zabytków jest zdeterminowany, by wpisać Redutę Ordona do rejestru zabytków - mówił sekretarz stanu w MKiDN Piotr Żuchowski odpowiadając na pytanie posłów. Podkreślił, że konieczna jest tu skrupulatność, by zapobiec odwołaniom deweloperów.
Lokalizacja Reduty Ordona, miejsca walk powstania listopadowego, przy obecnej ul. Na Bateryjce na warszawskiej Ochocie, a nie jak wcześniej sądzono - na terenie Woli, została potwierdzona w 2010 r. Archeolodzy podczas późniejszych prac odkryli szczątki 20 żołnierzy - głównie rosyjskich, jak również polskich, a także m.in. guziki od mundurów, rosyjski tasak, elementy karabinów czy kawałki granatów. Natrafiono też na fragment fosy i wału ochronnego.
Archeolodzy i stowarzyszenia społeczne zabiegają o wpisanie tego terenu do rejestru zabytków celem ochrony przed zabudową deweloperską. W ubiegłym tygodniu w tej sprawie spotkali się m.in. z prezydenckim ministrem Wojciechem Kolarskim. Pytanie o planowane przez Ministerstwo Kultury działania zmierzające do ochrony Reduty Ordona zadała w czwartek w Sejmie Beata Kempa (ZP).
W odpowiedzi sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury Piotr Żuchowski podkreślił, że każdy Polak wie, jak wielką wartość symboliczną przedstawia Reduta. Poinformował także, że spotkał się w sprawie wpisania jej do rejestru zabytków ze Stowarzyszeniem Reduta Ordona i wojewódzkim konserwatorem zabytków.
"Nie wyobrażam sobie, by odpowiednio proceduralnie przeprowadzony wpis do rejestru zabytków nie miał miejsca i taki wpis jest przygotowywany. Trzeba było oczywiście rozpatrzyć wiele ewentualności. Narodowy Instytut Dziedzictwa przeprowadził właściwą ekspertyzę, która także podkreśliła znaczenie tego miejsca i wskazała, że wpis powinien być wpisem miejsca upamiętniającego wydarzenie historyczne, czyli tak naprawdę pole bitwy" - mówił Żuchowski.
W jego ocenie kluczowe jest zachowanie w pełni poprawnej procedury, ponieważ ten teren należy dzisiaj do prywatnej spółki deweloperskiej. "Jeżeli w jakimkolwiek miejscu naruszymy procedurę wpisu do rejestru zabytków, to trzeba liczyć się z tym, że zaraz po wpisie będzie odwołanie i dalsze postępowanie sądowe. W tego typu przypadkach najczęściej jest to tak realizowane, by wpis był skuteczny i nie można go było zaskarżyć, musi być więc realizowany z całą poprawnością" - zaznaczył sekretarz.
Dodał, że Stowarzyszenie Reduta Ordona sugerowało, by jako generalny konserwator zabytków sam dokonał wpisu, jednak "nie ma dzisiaj takiej możliwości". "Poza tym w tego typu przypadkach musi być zachowana cała dobrze pojęta procedura, która niestety oznacza, że wszystkie strony biorące udział w postępowaniu muszą być w odpowiedni sposób informowane. Chcę też podkreślić, że zgodnie z ustawą o ochronie zabytków organem mającym wyłączność na dokonanie wpisu jest wojewódzki konserwator zabytków" - powiedział Żuchowski.
"Ma on co najmniej dwa instrumenty pozwalające działać buforowo, gdyby powstało działanie skutecznego otrzymania pozwolenia na budowę, które by niweczyło ten wpis. Po pierwsze Reduta Ordona jest objęta strefą archeologicznej ochrony konserwatorskiej, więc bez zgody wojewódzkiego konserwatora nie można wydać skutecznego pozwolenia na budowę. Może on też wydać decyzję o wstrzymaniu robót budowlanych przy zabytku, który nie jest wpisany do rejestru, jeżeli spełnia on warunki uzasadniające dokonanie takiego wpisu" - wyjaśnił sekretarz.
Podkreślił, że wojewódzki konserwator zabytków jest zdeterminowany, by dokonać wpisu Reduty Ordona do rejestru zabytków, a by był on był skuteczny musi przeprowadzić tę całą skomplikowaną procedurę. "Rozmawialiśmy o perspektywie listopada jako jej zamknięcia. Rozumiem, że może się to wydawać odległe, ale ze względu na determinację deweloperów procedura musi być przeprowadzona z pełną skrupulatnością. Minister kultury jest przekonana, że Reduta wraz z odpowiednim obszarem jako wyjątkowe miejsce upamiętniające wydarzenie historyczne powinna znaleźć finalny wpis do rejestru zabytków" - podsumował Żuchowski.
Obrona Reduty Ordona miała miejsce podczas powstania listopadowego 3 lub 4 września 1831 r. rano ok. godz. 6 i trwała prawdopodobnie ok. 1,5 godziny. Fortyfikacji broniło 6 dział, a załoga mogła liczyć maksymalnie ok. 200 żołnierzy. Nie dowodził nimi - jak to opisał Mickiewicz - Julian Konstanty Ordon, lecz mjr Ignacy Dobrzelewski. W wyniku walk poległo wówczas kilkuset polskich i rosyjskich żołnierzy. Zwłoki Polaków prawdopodobnie zostały pochowane w fosie lub przysypane podczas wybuchu prochowni. Rosjan pogrzebano na cmentarzu prawosławnym na Woli. (PAP)
akn/ mhr/