Jukace, którymi mogą zostać jedynie kawalerowie z Zabłocia, dziś dzielnicy Żywca, powitają na ulicach miasta Nowy Rok. Odwiedzą zabawy, by złożyć życzenia. Mariusz Hujdus z żywieckiego magistratu podkreślił, że to tradycja sięgająca korzeniami z XVII w.
"To tradycja wciąż żywa. Z roku na rok przybywa chętnych, by zostać jukacem. Przygotowania do Sylwestra zaczynają już od września" – powiedział Hujdus.
Jukace zbiorą się w Sylwestra późnym wieczorem na placu przed dworcem kolejowym w Żywcu, który mieści się w dzielnicy Zabłocie. Kiedyś nie wolno było im przekraczać mostu na rzece Sole i wchodzić do centrum miasta, ale to się zmieniło. Osobistą zgodę otrzymają od burmistrza Antoniego Szlagora, który spotka się z nimi przy dworcu.
Zgodnie z tradycją jukace odwiedzą bale i przyjęcia. "Goniąc" po nich będą składali życzenia noworoczne, a następnie poproszą wybrane panny do tańca. Będą też trzaskali z bata.
W Nowy Rok o godz. 5 w kościele św. Floriana w Zabłociu odprawiona zostanie dla nich "msza dziadowska". Po jej zakończeniu jukace rozbiegną się w małych grupkach, by składać życzenia mieszkańcom. Przed południem spotkają się przy drodze do Suchej Beskidzkiej.
Tradycja jukacy sięga czasów potopu szwedzkiego i związana jest z obecną dzielnicą Żywca, a dawniej osobną gminą - Zabłociem.
Jukacem może zostać tylko kawaler z Zabłocia. Odziani są oni w stroje, które odróżniają ich od tzw. dziadów, czyli kolędników z okolicznych wsi. Twarze skrywają pod archaiczną maską z kawałka baraniego runa z wyciętymi otworami na oczy i usta. Na głowę wkładają czapę zwaną czaką, która ma formę stożka i jest zwieńczona pomponem. Wypisany na niej jest nadchodzący nowy rok. Do pasa przypinają dzwonki. Mają też długi bat osadzany na drewnianym trzonku.
Wśród jukacy panuje hierarchia. Na czele stoi kasjer. Jako jedyny odziany jest w czerwony strój. Ma do pomocy kilku poganiaczy, których można rozpoznać po lampasach na spodniach. Niżej w hierarchii jest dziad w czapce z rogami, a następnie są: kominiarz, diabełek i baba. Ci, którzy chcą awansować, muszą wykazać się stażem w byciu jukacem. Nie każdy jednak zostanie kasjerem.
Dawniej jedną ze ściśle przestrzeganych reguł było, że w miejscach publicznych pod żadnym pozorem jukac nie mógł zdradzić swojej tożsamości. Za złamanie zasady groziło zdzielenie przez poganiacza batem. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pat/