Są to opowieści, za którymi kryją się różne wydarzenia z życia Jana Matejki, różne okoliczności powstania prezentowanych obrazów, jak i różne przemyślenia artysty, do których te dzieła go skłoniły. Kolejna opowieść powstaje, gdy te obrazy zostają wkomponowane w ekspozycję, którą na co dzień pokazujemy w Domu Matejki – mówi kuratorka wystawy „Jan Matejko. Różne opowieści” Marta Kłak-Ambrożkiewicz.
MHP: O czym opowiada przygotowana przez panią wystawa?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Jak sam tytuł wskazuje, są to różne opowieści, za którymi kryją się różne wydarzenia z życia Jana Matejki, różne okoliczności powstania prezentowanych obrazów, jak i różne przemyślenia artysty, do których te dzieła go skłoniły. Kolejna opowieść powstaje, gdy te obrazy zostają wkomponowane w ekspozycję, którą na co dzień pokazujemy w Domu Matejki. W zestawieniu z pracami, które się tu znajdują, uzyskujemy kolejną, bardzo interesującą opowieść.
MHP: A skąd pochodzą prezentowane na wystawie obrazy?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Udało się nam wypożyczyć kilka interesujących prac z kolekcji prywatnych, a także z Muzeum Narodowego w Warszawie, które udostępniło nam sześć rzadko pokazywanych dzieł. Są to obrazy zarówno historyczne, jak i religijne.
MHP: Zacznijmy od historycznych, jak na Matejkę przystało.
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Dobrym przykładem na to, jaki rodzaj opowieści o malarzu chciałam przedstawić, jest szkic olejny pt. „Maćko Borkowic”. Oryginał tego obrazu pozostaje ukryty w zbiorach prywatnych, ale niedawno dotarłam do jego kopii sprzed 110 lat, która znajduje się w zbiorach prywatnych. Zestawienie jej z olejnym szkicem Matejki, pozwala docenić jego warsztat i wyobrazić sobie, jak w rzeczywistości mógł wyglądać ten obraz.
MHP: Jakie jeszcze inne obrazy historyczne zobaczymy na wystawie?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Bardzo ciekawe są tu dzieła poświęcone bitwie pod Grunwaldem. Matejko już zawsze będzie się kojarzył z olbrzymim, 9-metrowym płótnem zatytułowanym „Bitwa pod Grunwaldem”. Jednak malarz znacznie wcześniej niż namalował to płótno sięgał po związaną z nim tematykę. Na wystawie pokazujemy dwa dzieła przedstawiające grunwaldzkie sceny. Jedno to obraz olejny pochodzący z początku twórczości Matejki, który przedstawia Władysława Jagiełłę i księcia Witolda modlących się przed walką. Drugi jest akwarelą, będącą zupełnie innym spojrzeniem Matejki na tę bitwę. Widzimy tu pobojowisko, jakie pozostało po starciu wojsk. Król Władysław, chociaż jest zwycięzcą, ma tu zasmuconą twarz. Patrzy na rannego mistrza krzyżackiego, na zabite zwierzęta. Dzieło to prowokuje do refleksji, które musiały nasuwać się artyście – każda wojna to wielkie nieszczęście, nawet jak się ją wygra.
MHP: Refleksyjny jest też religijny obraz, przedstawiający „Wniebowstąpienie”. Co Matejko nim wyraża?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Scena wniebowstąpienia Jezusa jest tak ukazana, że trudno w niej nie dostrzec głębokich przeżyć religijnych artysty. Sprowokuje ona na pewno widzów do bardzo osobistej kontemplacji, którą ułatwiają dodatkowo związane z pandemią restrykcje. Dzisiaj z jej powodu zwiedza się wystawę w sposób bardziej indywidualny, pojedynczo lub w niewielkich grupach, co sprzyja zadumie.
MHP: Zadumę widać też na twarzach, sportretowanych przez Matejkę, Pauliny i Antoniego Giebułtowskich. Jakie związki łączyły ich z malarzem?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: To są przyszli teściowie Jana Matejki, namalowani jeszcze w czasach, kiedy był on studentem krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych i sportretował ich na prośbę syna, który był jego kolegą. Matejkowie i Giebułtowscy znali się od dawna, choćby przez to, że mieszkali przy tej samej ulicy Floriańskiej w Krakowie. Poza tym ojciec Jana, Franciszek był nauczycielem muzyki i uczył dzieci Pauliny i Antoniego. Zaprzyjaźnili się, a wiele lat później Jan poślubił pannę Teodorę Giebułtowską. Wczesne portrety jej rodziców można skonfrontować na wystawie z obrazem przedstawiającym Paulinę jako dojrzałą kobietę, teściową malarza. On sam był już wtedy dojrzałym artystą, więc widz ma też możliwość zaobserwować, jak rozwijał się jego warsztat i do jakiej perfekcji doszedł w portretowaniu ludzi.
MHP: Mam wrażenie, że uwaga wielu widzów skupi się na intrygującym „Studium portretowym kobiety”. Kim była dla malarza ta zjawiskowa dziewczyna?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Nie wiemy. Za to widzimy wielką fascynację artysty modelką. Obraz ten rzeczywiście powinien zainteresować zwiedzających, bo jest zupełnie niezwykły i w żaden sposób nie kojarzy się ze stylem malarskim do jakiego przyzwyczaił nas Matejko. Artysta daje tu odbiorcy wyraźnie do zrozumienia, że on też spoglądał ku nowej sztuce. Potrafił malować w sposób nowoczesny, choć został przy drodze, którą obrał, drodze realistycznego malarstwa historycznego.
MHP: By precyzyjnie przedstawić historyczne sceny wykorzystywał do nich rekwizyty, nie raz pochodzące z przedstawianej epoki. Które z nich znalazły się na wystawie?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Autentyczne są zbroje, misiurki czy hełmy należące do rycerstwa europejskiego z końca XVII wieku. Miłym zaskoczeniem dla widza będą też fragmenty XVIII-wiecznego stroju kobiecego, takie jak rękaw sukni, który znalazł się na wielu obrazach Matejki, nie tylko tych pokazywanych na tej wystawie. Można dostrzec go na przykład w „Hołdzie pruskim”. Wzory zdobiące tę tkaninę mistrz wykorzystał do namalowania strojów męskich, czyniąc je jeszcze piękniejszymi. Widzowie, którzy zwrócą uwagę na takie drobne z pozoru szczegóły będę mieli dodatkową frajdę ze zwiedzania tej wystawy.
Wystawę „Jan Matejko. Różne opowieści” możemy oglądać do 31.01 2021r. w Domu Matejki przy ul Floriańskiej 41, będącego oddziałem Muzeum Narodowego w Krakowie.
Rozmawiała Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP