
Losy Polaków w Projekcie Manhattan, którego celem było wyprodukowanie broni jądrowej, to historia wybitnych talentów uwikłanych w polityczne zawirowania. 80 lat temu, 16 lipca 1945 r., na poligonie w Alamogordo w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono pierwszy w historii próbny wybuch bomby atomowej.
Józef Rotblat, fizyk pracujący w Wielkiej Brytanii nad fundamentalnym zagadnieniem rozszczepienia jądra atomowego, szybko został wciągnięty do amerykańskiego programu nuklearnego. Stanisław Ulam, genialny matematyk lwowianin, wniósł rewolucyjne metody obliczeniowe, niezbędne do symulacji skomplikowanych procesów jądrowych. Rotblat z czasem porzucił projekt z powodów etycznych, stanowczo sprzeciwiając się wykorzystaniu broni do celów politycznych, podczas gdy Ulam pozostał, choć nie bez powracających dylematów sumienia.
Na początku lat 40. losy Józefa Rotblata i Stanisława Ulama przecięły się z drogą Roberta Oppenheimera, który – szukając w 1943 r. najwybitniejszych umysłów – zaprosił do swojego zespołu w Los Alamos zarówno doświadczonego fizyka Rotblata, pracującego od 1940 r. w Manchesterze pod kierunkiem Ernesta Rutherforda, jak i błyskotliwego 26-letniego matematyka Ulama, który po studiach we Lwowie i krótkim epizodzie badawczym we Francji zdążył już zaskarbić sobie uznanie środowiska amerykańskiego, zwłaszcza w dziedzinie rachunku prawdopodobieństwa. To właśnie dzięki stanowczemu poparciu Oppenheimera – przekonanego, że bez europejskich talentów projekt nie osiągnie sukcesu – obaj Polacy znaleźli się w epicentrum najbardziej bodaj tajnej operacji wojennej XX wieku.
Wiosną 1944 roku Józef Rotblat, którego badania nad rozszczepieniem jądra uranu były na początku projektu niezbędne, dowiedział się, że opracowanie bomby atomowej nie będzie już służyć jedynie do pokonania nazistowskich Niemiec. Gdy zapytał generała Leslie’ego R. Grovesa Jr., dyrektora wojskowego projektu, dlaczego prace wciąż trwają, mimo wycofania się Niemców z wyścigu zbrojeń, usłyszał: „Budujemy tę bombę, ponieważ chcemy być w pozycji, z której będziemy dyktować warunki Rosjanom”. Ten moment był dla Rotblata fundamentalnym przełomem – pod koniec roku jako jedyny naukowiec opuścił zespół, tłumacząc to kategorycznym sprzeciwem wobec wykorzystania bomby do celów politycznej dominacji, a jego decyzja była absolutnym ewenementem w środowisku naukowców skupionych wokół projektu. „Idea wykorzystania nauki do zabicia wielu ludzi była dla mnie całkowicie odrażająca” – wspominał Józef Rotblat. Opuszczając Los Alamos dał przykład, że nauka bez odpowiedzialności i refleksji nad skutkami może prowadzić do katastrofy.
Tymczasem Stanisław Ulam, matematyk pochodzący z Lwowa, odpowiadał za opracowanie metod obliczeniowych, które umożliwiły symulowanie zjawisk jądrowych. Metoda Monte Carlo, którą współtworzył z Johnem von Neumannem, była rewolucyjnym narzędziem do modelowania skomplikowanych procesów fizycznych. Jak wspominał Ulam: „powstała ona z konieczności, gdy klasyczne metody zawodzą w obliczeniach złożonych układów fizycznych”. Dzięki temu możliwe było przewidzenie zachowania materiałów w ekstremalnych warunkach ciśnienia i temperatury, co było niezbędne do konstrukcji bomby plutonowej opartej na zasadzie implozji – „Fat Mana”. Ulam, mimo że nie opuścił zespołu, w swoich późniejszych zapiskach szczerze wyznał: „Nie mogłem pozbyć się uczucia niepokoju z powodu zniszczenia, które wywoływaliśmy. Moc, którą ujarzmialiśmy, była czymś dotąd niespotykanym, a konsekwencje miały być ogromne”. Kontynuował jednak swoje badania także po wojnie, a rozwijane przez niego metody obliczeniowe stały się fundamentem współczesnej symulacji komputerowej.
Praca nad bombą odbywała się w surowych warunkach Nowego Meksyku, w atmosferze ścisłej tajemnicy i ogromnej presji. Codzienność zespołu była przepełniona nie tylko naukowymi wyzwaniami, ale także głębokimi wewnętrznymi rozterkami. Moralna odpowiedzialność Rotblata (nawet przed odejściem) i głębokie wątpliwości Ulama co do sensu działań towarzyszyły wielu członkom zespołu, choć niewielu miało odwagę wyrazić je głośno. W tej atmosferze wybuch pierwszej próbnej bomby atomowej („Trinity”) 16 lipca 1945 roku na poligonie w Alamogordo był dla zespołu momentem kulminacyjnym i jednocześnie traumatycznym. Jak wspominał Ulam: „Widok tego wybuchu, jakby słońce eksplodowało na pustyni, był jednocześnie triumfem nauki i tragedią moralną”. Dla wielu zaangażowanych stało się boleśnie jasne, że świat wkroczył w zupełnie nową, nieprzewidywalną erę – erę atomową.
Użycie bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki w sierpniu 1945 roku skończyło wojnę, ale jednocześnie zapoczątkowało epokę nuklearnej niepewności, permanentnych zagrożeń i nieustannych debat nad etyką i skutkami broni jądrowej. Polscy naukowcy, którzy przyczynili się do powstania bomby, później poświęcili się działalności na rzecz pokoju i kontroli zbrojeń. Pokazali, że nauka nie może być oderwana od uniwersalnych, ogólnoludzkich zasad moralności, a odpowiedzialność za dalekosiężne skutki badań spoczywa na ich twórcach.
Po wojnie Józef Rotblat stał się jednym z najważniejszych orędowników rozbrojenia nuklearnego i współpracy międzynarodowej. W 1957 roku współzałożył ruch Pugwash – zrzeszający naukowców z całego świata, którzy dążyli do pokojowego wykorzystania nauki i kontroli zbrojeń nuklearnych. „Naszym zadaniem jest uświadamianie politykom, że odpowiedzialność za broń atomową spoczywa na nas wszystkich” – mówił.
W 1995 roku Rotblat otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, co było uznaniem nie tylko jego naukowego wkładu, ale przede wszystkim etycznej postawy i działań na rzecz pokoju. Jak stwierdził w przemówieniu noblowskim: „Nauka z sumieniem daje nadzieję”.
Stanisław Ulam po wojnie poświęcił się dalszemu rozwojowi matematyki i rodzącej się informatyki, a także współpracował przy pionierskich pracach nad pokojowym wykorzystaniem energii jądrowej. Podkreślał często: „To nie wiedza, lecz sam akt uczenia się, nie posiadanie, lecz proces dojścia do celu daje największą radość”. W swoich późniejszych publikacjach i wystąpieniach zaznaczał, że badania nad energią jądrową niosą ze sobą ogromną odpowiedzialność, która musi iść w parze z troską o bezpieczeństwo ludzkości.
Należy wspomnieć, że obok Rotblata i Ulama o etyczny wymiar badań jądrowych zabiegali także inni wybitni naukowcy w jakiś sposób związani z Polską, choć nie działający formalnie w zespole Manhattan. Eugeniusz (Eugene) Rabinowitch (ur. 1901 w Petersburgu), który w latach 30. prowadził badania na Uniwersytecie Warszawskim, od 1945 r. jako współzałożyciel i redaktor „Bulletin of the Atomic Scientists” zainicjował symboliczny „Zegar Zagłady” i ostrzegał, że „stoimy na krawędzi (…), jeśli nie nauczymy się kontrolować wynalazków, które sami stworzyliśmy”. Jego wnikliwe prace naukowe i głębokie zaangażowanie etyczne, w tym współautorstwo przełomowego „Raportu Francka”, stały się istotnym intelektualnym wsparciem dla późniejszych międzynarodowych traktatów ograniczających rozprzestrzenianie broni jądrowej.
Z kolei Maria Goeppert-Mayer – urodzona w 1906 r. w Katowicach jako córka prof. Friedricha Göpperta, cenionego pediatry, prawnuczka wybitnego botanika Johanna Heinricha Roberta Göpperta – założyciela Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego – choć nie pracowała w Los Alamos, w 1963 r. otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki za opracowanie modelu powłok jądra atomowego. W swoich licznych wykładach przestrzegała: „Nasze odkrycia mają moc zmieniania świata – i tę moc musimy traktować z pokorą”, pokazując, jak ważna jest refleksja nad konsekwencjami nauki.
Losy Rotblata i Ulama pokazują, że każdy odkrywca musi mierzyć się z etycznymi konsekwencjami swojego geniuszu.
Autorka: Marta Panas-Goworska
aszw/