Wierzący muszą być „niestrudzonymi świadkami pojednania” – mówił papież Franciszek w homilii podczas mszy, którą odprawił w niedzielę na Malcie. Apelował, by „nie wytykać palcem innych, ale słuchać; nie odrzucać wzgardzonych, lecz patrzeć najpierw na tych, którzy są uważani za ostatnich”. We mszy wzięło udział 20 tys. osób.
W tym samym miejscu, na Placu Spichlerzy w mieście Floriana mszę odprawił w 2001 roku święty Jan Paweł II, a w 2010 roku Benedykt XVI.
Po dłuższej przerwie papież odwiedza kraj, którego zdecydowana większość ludności- 85 procent to katolicy. W każdym miejscu na wyspie witają go entuzjastycznie tysiące ludzi.
W homilii Franciszek przestrzegał, że w religijność "może się wkraść robak hipokryzji i wada wytykania palcem".
Zawsze, mówił, istnieje niebezpieczeństwo błędnego interpretowania Jezusa; "noszenia jego imienia na ustach, ale w rzeczywistości zaprzeczania mu".
"Można to czynić także wznosząc sztandary z krzyżem" - dodał.
Przywołując fragment Ewangelii Franciszek podkreślił, że można stawiać się w roli obrońców Boga, ale nie zauważać, że depcze się braci.
Jak zauważył, "ten, kto wierzy, że broni wiary wskazując palcem na innych, może mieć wizję religijną, ale nie kieruje się duchem Ewangelii, ponieważ zapomina o miłosierdziu, które jest sercem Boga".
Franciszek zaznaczył: Jezus chce, "abyśmy my, jego uczniowie, my, jako Kościół, któremu on przebaczył, stali się niestrudzonymi świadkami pojednania".
"Nie ma takiego grzechu czy upadku - mówił - które nie mogłyby stać się okazją do rozpoczęcia nowego, innego życia, charakteryzującego się miłosierdziem".
Papież apelował, by nie koncentrować się na potępianiu grzechów, lecz "z miłością wyruszyć na poszukiwanie grzeszników".
Z Floriany Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ adj/