Zapomniane już obrzędy, które niegdyś towarzyszyły obchodom Zielonych Świątek, jak „wodzenie kusta” czy dekorowanie domów zielonymi gałązkami przypomniano w niedzielę na festynie w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej. Można też było posłuchać ludowej muzyki i spróbować regionalnych przysmaków.
Skansen, który znajduje się w Wasilkowie k. Białegostoku, od kilkunastu lat przypomina zielonoświątkowe tradycje. Niedzielna impreza otworzyła sezon festynów etnograficznych w muzeum.
Zielone Świątki - jak przypomniała Iwona Zawadecka z Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej - to potoczna nazwa uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Natomiast w kulturze ludowej Zielone Świątki to symboliczne zakończenie okresu zimowego, początek lata.
"Źródłem wielu zwyczajów kultywowanych przez wieki na podlaskiej wsi są przedchrześcijańskie obchody święta wiosny oraz towarzyszące im pradawne obrzędy agrarne i pasterskie" - dodała Zawadecka. Przywołując książkę Haliny Szymanderskiej "Polskie tradycje świąteczne", napisała, że Zielone Świątki były świętem radości, a nachodzące należało przywitać m.in. przez przeróżne praktyki magiczne, by zaskarbić sobie przychylność sił natury. Był to czas rozpalania ognisk, tańców i zabaw na łąkach.
Symbolem tego święta stała się zieleń. Wśród zwyczajów było dekorowanie domów, poszczególnych izb, ale też gospodarskich zwierząt i pól, zielonymi gałązkami. Miało to ochronić, ale zapewnić urodzaj.
Zwyczaje, które miały odgonić złe duchy i zapewnić urodzaj, można było zobaczyć w niedzielę w skansenie. Jednym z nich jest "chodzenie z królewną". Tradycja polegała na tym, że na Zielone Świątki kobiety wybierały spośród siebie najmłodszą i najładniejszą dziewczynę, której zakładano na głowę wianek i ubierano w biały strój, następnie wraz z mężczyznami (marszałkami) obchodziły z nią pola. Miało to chronić uprawy przed klęską nieurodzaju, gradobiciem i innymi zniszczeniami. Od gospodarzy korowód dostawał poczęstunek.
We wschodnich częściach regionu "chodzenie z królewną" nazywane było "wodzeniem kusta". Kust po białorusku to krzak, gałązka. Gałązkami przyozdabiano biały strój dziewczyny, a na głowie miała - podobnie jak "królewna" - wianek. Tradycja ta zaniknęła na Białostocczyźnie w okresie międzywojennym. Podczas niedzielnego festynu przypomniał ją zespół z Bielska Podlaskiego.
Zielone Świątki były też świętem pasterskim. "Starano się zadbać nie tylko o zasiewy, ale i o bydło. Zwierzęta przystrajano wstążkami i wiankami z kwiatów, co miało zapewnić większą płodność i obfitość mleka" - przypomniała Zawadecka. Podała też, że w okolicach Bielska Podlaskiego i Tykocina w Zielone Świątki obchodzono tzw. wołowe wesele, które polegało na pędzeniu przez wieś przystrojonego zwierzęcia, który na grzbiecie miał słomianą kukłę. Towarzyszył mu orszak młodzieży i muzykantów, a każda wędrówka kończyła się huczną zabawą.
Podczas festynu na plenerowej scenie prezentowały się zespoły folklorystyczne, a na towarzyszącym imprezie kiermaszowi można było spróbować i kupić regionalne potrawy oraz rękodzieło.(PAP)
autorka: Sylwia Wieczeryńska
swi/ jann/