„Turki”, czyli straż przy grobie Chrystusa, a także chodzenie z bębnem przed rezurekcją, zwane Emaus, oraz procesja na cmentarz ofiar epidemii cholery z XIX wieku to oryginalne zwyczaje wielkanocne, praktykowane do dziś w niektórych miejscowościach Podkarpacia.
Wśród nich na szczególną uwagę zasługują „Turki”, które w Polsce są raczej zapomniane, ale nadal szeroko praktykowane na Podkarpaciu. „Turki” pełnią straż przy Bożym Grobie od wieczora w Wielki Piątek, czyli od momentu złożenia w ciemnicy ciała Chrystusa aż do rezurekcji w Wielką Niedzielę.
Według rzeszowskiego etnografa Damiana Drąga tradycja trzymania straży przy grobie Chrystusa sięga prawdopodobnie zakonu Kanoników Regularnych Strażników Świętego Grobu Jerozolimskiego zwanych Bożogrobcami. Oni, zgodnie z regułą swojego zakonu, już od XIII wieku szerzyli w Polsce kult grobu Pańskiego, prowadzili też w wiekach późniejszych działalność misyjną, m.in. właśnie na terenie obecnego Podkarpacia.
Innym wyjaśnieniem zwyczaju - zwłaszcza w Radomyślu nad Sanem, gdzie tradycja „Turków” jest najstarsza - jest legenda o powrocie do domów żołnierzy polskich po zwycięstwie króla Jana III Sobieskiego nad Turkami. Etnograf Andrzej Karczmarzewski opowiadał, że gdy wojska królewskie wracały do kraju po odsieczy wiedeńskiej, ich pochód został wstrzymany w Czechach z powodu bardzo surowej zimy oraz różnych chorób i głodu, które nękały żołnierzy. Ponieważ ich mundury, zniszczone podczas ciężkiej drogi powrotnej, zamieniły się w łachmany, bohaterowie poubierali się w zdobyczne tureckie mundury.
„Tak nietypowo ubrani dotarli do Radomyśla w Wielki Piątek i, dziękując za szczęśliwy powrót, uroczyście ślubowali stać przy grobie Chrystusa” - powiedział Karczmarzewski.
Etnograf Andrzej Karczmarzewski opowiadał, że gdy wojska królewskie wracały do kraju po odsieczy wiedeńskiej, ich pochód został wstrzymany w Czechach z powodu bardzo surowej zimy oraz różnych chorób i głodu, które nękały żołnierzy. Ponieważ ich mundury, zniszczone podczas ciężkiej drogi powrotnej, zamieniły się w łachmany, bohaterowie poubierali się w zdobyczne tureckie mundury.
Nieco później powstała tradycja pełnienia straży przygrobnej przez oddziały Gwardii Narodowej, które masowo tworzono w czasie Wiosny Ludów w 1848 roku. „Uchwycenie prawdziwej genezy wielkanocnych oddziałów straży grobowej jest trudne ze względu na brak materiałów źródłowych i liczne nawarstwienia historyczne" - ocenia Drąg.
Jednak wszystkie teorie, dotyczące genezy straży grobowych, mają wpływ na obecne umundurowanie strażników. Etnografowie podkreślają, że uzbrojenie oddziałów „Turków” jest rozmaite; każdy oddział ma własne, oryginalne mundury.
Fenomenem pod względem ubioru na Podkarpaciu jest – zdaniem Drąga - niewielka straż grobowa w Nowej Sarzynie, która ubiera się w stroje typowo rzymskie. „Ich strój nawiązuje do przekazu biblijnego o Rzymianach, którzy trzymali straż przy grobie. Straż z Nowej Sarzyny najmniej odeszła od pierwowzoru Bożogrobców, czyli od początku tradycji trzymania straży przy grobie Chrystusa” - wyjaśnił Drąg.
„Turki” rozpoczynają straż przy grobie Pańskim w Wielki Piątek. Niektóre oddziały przybierają wtedy swoje mundury elementami żałobnymi, np. przepasują się czarną szarfą lub przywiązują do swoich pik czarne pokrowce. Dopiero na niedzielną rezurekcję ubierają się w odświętną, bogato przybraną kolorowymi szarfami, kwiatami i pomponami odzież.
Po rezurekcji „Turki” organizują parady z pokazami musztry, niekiedy przy akompaniamencie orkiestr dętych.
Innym charakterystycznym dla regionu jest zwyczaj Emaus, który – jak mówił Karczmarzewski - w najbardziej efektownej i barwnej formie przetrwał w Wielopolu Skrzyńskim.
Historia tego zwyczaju także nawiązuje do powrotu króla Jana III Sobieskiego spod Wiednia. Według ludowych podań król, wracając do kraju po zwycięskiej wojnie z Turkami, ofiarował mieszkańcom Wielopola bęben turecki. Na pamiątkę tego wydarzenia każdego roku dobosz wędruje przez miejscowość w nocy z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną i uderzając w bęben, budzi śpiących wiernych na rezurekcję.
Głos bębna słychać także kilka godzin później, po sumie w kościele. Tym razem jego uderzenia zwołują mieszkańców Wielopola Skrzyńskiego na uroczystości poświęcone patronce morowego powietrza, świętej Rozalii Pustelnicy oraz ofiarom epidemii cholery, które w XIX wieku wielokrotnie nawiedzały ten rejon.
Wierni słysząc bęben, gromadzą się przed kościołem i śpiewają pieśni wielkanocne i o św. Rozalii, następnie wyruszają do figury św. Jana Nepomucena, stojącej przy tzw. królewskiej drodze, na wzgórzu, gdzie – jak podaje tradycja - witano orszak Jana III Sobieskiego wracającego spod Wiednia.
Na zakończenie niedzielnych uroczystości, procesja wyrusza na cmentarz choleryczny, gdzie spoczywają ofiary epidemii. Tam przy krzyżu wierni śpiewają w intencji zmarłych litanię do Wszystkich Świętych i odmawiają modlitwę Anioł Pański.
Według Karczmarzewskiego procesja nawiązuje do spotkania zmartwychwstałego Chrystusa z uczniami, uciekającymi przed prześladowaniami z Jerozolimy do Emaus, którzy po powrocie do Jerozolimy głosili dobrą nowinę.
Agnieszka Pipała (PAP)
api/ itm/