Ponad 70 przedmiotów przywiezionych przez Polaków, którzy w XIX wieku z różnych powodów – jako zesłańcy, badacze, podróżnicy, przedsiębiorcy – znaleźli się na Syberii można oglądać na wystawie „Syberia. Głosy z Północy” w Muzeum Etnograficznym w Krakowie.
To tylko część z liczącej 350 obiektów syberyjskiej kolekcji krakowskiego muzeum, w której są przedmioty unikatowe, związane z losami wyjątkowych ludzi i to ich biografie są kluczem do wystawy.
Zwiedzający poznają m.in.: uczonego i zesłańca Benedykta Dybowskiego; Izydora Sobańskiego, ukaranego za udzielanie wsparcia powstańcom styczniowym zesłaniem do Guberni Tobolskiej, podróżnika i poszukiwacza złota Konstantego Podhorskiego oraz zesłańca Jana Żurakowskiego.
"Losy niektórych z nich były losami izolacji, inne losami ludzi, którzy na dalekiej Północy realizowali swoje pasje badawcze i przedsięwzięcia" - powiedział PAP jeden z twórców wystawy Jacek Kukuczka.
Mapa Syberii powieszona przy wejściu na wystawę daje wyobrażenie rozległości tej krainy geograficznej, zwiedzający zobaczą też skórzany wór na dobytek opatrzony napisem "Warszawa" w języku rosyjskim.
Pierwsza z sal ekspozycji zatytułowana "Dziewczyna z północnego kraju" to opowieść o kulturze Nieńców zamieszkujących Tundrę Kanińską. Izydor Sobański trafił tam jako zesłaniec po Powstaniu Styczniowym. "Mamy tu obrzędowe nakrycie głowy wykonane z futer rosomaka, renifera i psa. Śledztwo, które przeprowadziliśmy doprowadziło nas do ustalenia, że jest to czepiec – element kobiecego stroju ślubnego" - opowiadał Kukuczka.
Obok prezentowane jest futro kobiece zwane "panicą" - jeden z najstarszych tego typu ubiorów zachowanych na świecie. Został wykonany przed 1875 rokiem i kiedy powstał był eleganckim, odświętnym ubraniem.
W sali dedykowanej lekarzowi, badaczowi i zesłańcowi Benedyktowi Dybowskiemu zwiedzający przyjrzą się bliżej społeczności Ewenów z górskich osad Kamczatki zajmujących się hodowlą reniferów oraz zamieszkujących Wyspy Komandorskie Aleutów.
Uczony został zesłany na Zabajkale, gdzie badał miejscową faunę i florę. Po latach dobrowolnie wrócił na Kamczatkę, gdzie pracował jako lekarz. Dybowski podjął próbę przeniesienia hodowli reniferów z kontynentu na wyspy. Twórcy wystawy przypominają zaangażowanego w to przedsięwzięcie Ewena Gawryłę Czulewulę. Zwiedzający zobaczą jego zdjęcie, a obok należący do niego letni strój.
Ubiory Ewenów były zdobione szklanymi paciorkami w różnych kolorach. Niebieski symbolizował góry, biały renifery bądź pasterzy, czarny - drogę. Znaczenie miały nie tylko kolory, ale też wzór. Kobiety wykonujące strój wiedziały, dla kogo go szyją.
Jednym z najcenniejszych obiektów pokazywanych na wystawie jest kobieca "parka" - dwustronne futro wykonane ze skalpów maskonurów. Ptasie pióra dawały właścicielowi ochronę przed deszczem. Ale Dybowski przywiózł z Wysp Komandorskich jeszcze kilka ciekawych obiektów: modele kajaków używanych przez Aleutów, które wykonali dla niego oni sami.
Podróżnik i poszukiwacz złota Konstanty Podhorski, który trafił na Syberię z USA jako przedsiębiorca, jest głównym bohaterem trzeciej z sal wystawowych. Dzięki przywiezionym przez niego przedmiotom i licznym archiwalnym zdjęciom można poznać życie Czukczów znad Cieśniny Beringa. Jednym z najważniejszych przedmiotów jest owalna piłka – przypominająca współczesną piłkę do rugby - ozdobiona motywami solarnymi. Obok w gablotach wystawione są miniaturowe czukockie stroje, które były amuletami, ale też pamiątkami dla turystów.
Z zesłanym po powstaniu styczniowym Janem Żurakowskim związane są dwa niezwykłe obiekty w krakowskiej kolekcji - drewniane figurki nazywane porge kumjan. Zamieszkujący lasy w okolicach rzeki Taz Selkupowie wierzą, że są one żywe i jest w nich zaklęta jedna z ich dusz - dusza zewnętrza.
"Od tych figurek właściwie zaczął się nasz wieloletni projekt badawczy poprzedzający wystawę. Nie były one wystarczająco dobrze opisane, dlatego postanowiliśmy ruszyć ich tropem na daleką Północ" – powiedział PAP Andrzej Dybczak. Jak podkreślił, to przedmioty wciąż objęte tabu, o których Selkupowie mówią niechętnie i z lękiem. Figurki zrobione z drewna, futra wiewiórek i szklanych paciorków miał każdy – były łącznikiem ze światem duchów, ale też tarczą obronną przed złem. Właściciele ukrywali je w niedostępnych miejscach w tajdze. Nie wiadomo, w jaki sposób Jan Żurakowski wszedł w posiadanie figurek ani dlaczego postanowił przywieźć je do Polski.
Badacze z Muzeum Etnograficznego chcąc to wyjaśnić i znaleźć więcej informacji o obiektach znajdujących się w krakowskiej kolekcji w latach 2016-19 czterokrotnie wyjeżdżali na Syberię. Prowadzili kwerendy w rosyjskich archiwach i muzeach, rozmawiali z rdzennymi mieszkańcami. Filmowy zapis tych rozmów jest uzupełnieniem wystawy, a jednocześnie współczesnym głosem z Północy.
Badania zostały sfinansowane ze środków Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Ich efekty są prezentowane na stronie internetowej www.etnomuzeum.eu/syberia/ .
Wystawa będzie czynna do końca sierpnia 2021.(PAP)
Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ pat/