100 zdjęć i historii 100 ofiar komunizmu z całego świata zostanie zaprezentowanych na portalach społecznościowych w ramach akcji "100Victims". Inicjatywa przygotowywana przez studentów z Uniwersytetu Wrocławskiego ma na celu przypomnienie i uhonorowanie ofiar.
"Projekt jest związany z mijającą 100. rocznicą rewolucji bolszewickiej w Rosji. Wziął się z obserwacji, że na tę rocznicę przygotowano na świecie dużo różnego rodzaju przedsięwzięć naukowych, wystaw, wyszło sporo publikacji książkowych. Jednak większość tych działań skupia się na analizowaniu, szukaniu przyczyn, autorzy mają różne podejście do tych wydarzeń. Natomiast bardzo niewiele było przedsięwzięć, które by po prostu przypominały ofiary komunizmu. Przypominały, że ta historia nie jest zamknięta, że po 100 latach wciąż co roku są nowe ofiary systemu komunistycznego" - opowiadał PAP dr Łukasz Kamiński z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego.
Jak przypomniał, wedle szacunków liczba ofiar komunizmu to 100 mln, stąd postanowiono zorganizować akcję "100 victims", czyli 100 ofiar reprezentujących te 100 mln. "Są to ofiary z różnych państw, z różnych okresów od 1917 do 2017 r. To akcja internetowa z wykorzystaniem mediów społecznościowych - Facebooka i Twittera. Bo jeśli dzisiaj wrzuci się na Twittera jakieś hasło związane z rewolucją jest dużo kont, które wręcz propagują tę rocznicę, bardzo pochwalnie podchodzą do tej daty. A bardzo mało jest danych o ofiarach i chcemy to zmienić przypominając konkretne historie konkretnych ludzi" - mówił Kamiński dodając, że akcję przygotowuje grupa studentów Uniwersytetu Wrocławskiego z kierunku historia w przestrzeni publicznej pod jego kierownictwem.
"Oczywiście przy wyborze konkretnych osób nie da się zachować pełnej reprezentatywności, bo np. większość ofiar komunizmu zginęła w Chinach. Chcemy raczej dać tu pewną reprezentatywność. Chcemy, żeby te ofiary przypominały bardzo różne miejsca i różne wydarzenia, w czasie których ginęły ofiary komunizmu. Także cel tej akcji jest również edukacyjny, zwłaszcza na Facebooku, gdzie jest możliwość nieco bardziej rozbudowanej formy wypowiedzi. Tam dodajemy do zdjęcia każdej ofiary także krótki komentarz historyczny. Przypominamy bardzo różne wydarzenia i myślę, że część nieznanych w Polsce" - powiedział historyk.
Jedną z pierwszych przypomnianych ofiar jest Milada Horakova, która została stracona w Czechosłowacji w 1950 r. "To znana wówczas polityk, działaczka społeczna, a jej historia jest w Polsce praktycznie nieznana. Nie będziemy stosować kolejności chronologicznej, zrobiliśmy tak tylko wyjątkowo jako pierwszego przypominając Andrieja Szyngariowa, polityka rosyjskiego, jedną z pierwszych ofiar rewolucji, który został zamordowany 7 stycznia 1918 r." - zaakcentował Kamiński.
"Przypominamy także ofiary zupełnie zapomniane. Dla mnie jedną z najbardziej poruszających historii, jaką opowiemy są losy jednej z ofiar więzienia S-21 w Kambodży. To 18-letnia dziewczyna, która po dojściu do władzy Czerwonych Khmerów musiała przerwać naukę i została skierowana do prac przymusowych. I wiemy o niej w zasadzie tylko tyle, że 18 maja 1978 r. została aresztowana i następnego dnia już nie żyła. Zachowały się jej zdjęcia, dlatego możemy tę historię opowiedzieć. To są więc bardzo różne postacie - znane i takie, o których już wszyscy zapomnieli. Chcemy też pokazać jak różnorodne to były historie. Że komuniści mordowali nie tylko polityków, intelektualistów, ale także chłopów, robotników, uczniów. Nie ma grupy społecznej, która nie poniosłaby ofiar" - podkreślił.
Jedną z pierwszych dziesięciu osób, których historie będą opublikowane jest Georgi Markow. "To pisarz, który uciekł z komunistycznej Bułgarii i w 1978 r. na ulicy Londynu został zamordowany, otruty rycyną. To historia, która była głośna i ma współczesne analogie, bo od razu staje nam przed oczami Aleksander Litwinienko zamordowany również w Londynie przy użyciu substancji radioaktywnych. Z polskich ofiar w tych pierwszych dniach chcemy przypomnieć Romka Strzałkowskiego, najmłodszą ofiarę czerwca 1956 r. w Poznaniu. On jest z kolei pamiętany w Polsce, ale nieznany na świecie. Dlatego nasza akcja jest prezentowana w języku polskim i angielskim. Liczymy, że dzięki temu dotrze do o wiele szerszego grona odbiorców. Codzienne na naszych profilach na Facebooku i Twitterze zamieszczamy biogram jednej ofiary ze zdjęciem i tak będzie przez 100 dni" - dodał Kamiński. (PAP)
autor: Anna Kondek-Dyoniziak
akn/ agz/