Nauczycielom, którzy będą wykonywali pracę zdalnie, należy się pełne wynagrodzenie. Jeżeli będzie to tylko gotowość do pracy, będzie im się należało zasadnicze wynagrodzenie – poinformował we wtorek minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.
Od poniedziałku do 25 marca wszystkie placówki oświatowe w kraju są zamknięte - nie odbywają się w nich zajęcia dydaktyczno-wychowawcze, z wyjątkiem m.in. tych w podmiotach leczniczych i specjalnych ośrodkach szkolno-wychowawczych. Nauczyciele mają być w gotowości do pracy. Zawieszenie zajęć dotyczy też żłobków, klubów dziecięcych i uczelni. Wprowadzono je w ze względu na bezpieczeństwo, ma to związek ze wzrostem ryzyka zarażenia wirusem SARS-CoV-2 oraz zidentyfikowanymi przypadkami zachorowań na COVID-19 w Polsce. MEN zaleca, by w czasie, gdy nie odbywają się w szkołach lekcje w formie tradycyjnej nauczyciele prowadzili nauczanie online.
We wtorek w TVP1 minister edukacji poinformował, że od przyszłego tygodnia planowane jest rozpoczęcie systematycznej zdalnej nauki w szkołach. Zapowiedział wydanie rozporządzenia w tej sprawie. Zaznaczył, że to kwestia jednego, dwóch dni.
Resort edukacji podał, że szef MEN skierował do dyrektorów pismo w sprawie przygotowania szkół oraz placówek do organizacji zajęć edukacyjnych i zajęć prowadzonych w ramach form pozaszkolnych kształcenia ustawicznego z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość.
Opublikował też na Facebooku krótki film, w którym minister mówi o organizacji pracy w szkołach w czasie, gdy nie odbywają się w nich tradycyjne lekcje.
"W związku z ograniczeniem prowadzenia tradycyjnych zajęć w szkole pojawia się wiele pytań dotyczące tego jak nauczyciele mają wykonywać swoją pracę. Oczywiście nikt nie będzie ich zmuszał do tego, aby przychodzili na osiem godzin do pracy. Oni mają pozostawać w gotowości do pracy, bądź wykonywać tę pracę zdalnie za pomocą nowoczesnych narzędzi elektronicznych" - powiedział Piontkowski.
Wskazał, że dyrektor szkoły powinien udostępnić, jeżeli jest taka potrzeba, komputery, salę komputerową, aby nauczyciele mogli to zrobić w szkole. Jeżeli mają taką możliwość powinni przygotowywać materiały dla uczniów za pomocą swojego sprzętu, możliwości, które mają w domu. "Wtedy nie ma potrzeby, aby przychodzili do szkoły" - zaznaczył.
"W przypadku, gdy pracownicy, nauczyciele będą wykonywali swoją pracę zdalnie, należy im się pełne wynagrodzenie, łącznie ze stażowym, czy dodatkiem funkcyjnym. Jeżeli będzie to tylko gotowość do pracy i pracownicy nie będą wykonywali żadnych zadań, wtedy będzie im się należało zasadnicze wynagrodzenie" - poinformował szef MEN.
"Jeszcze raz powtarzam, że wraz z wykonywaną pracą w formie zdalnej pracownikom, nauczycielom należy się wynagrodzenie. Natomiast nie ma potrzeby, aby wszyscy przebywali w tym czasie w zakładzie pracy, w tym przypadku w szkole" - podkreślił.
Minister edukacji w wywiadzie dla TVP1 powiedział także, że prawdopodobnie dwutygodniowa przerwa w szkołach zostanie wydłużona. Zaznaczył, że decyzja w tej sprawie będzie wynikać z wytycznych ministra zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego. "Pan minister (zdrowia) choćby wczoraj przypominał, że ten szczyt zachorowań będzie za tydzień czy za dwa tygodnie, wydaje się oczywiste, że absurdem byłoby otwieranie szkół. To jest, więc kwestia czasu, kiedy wydamy kolejne rozporządzenie mówiące o tym, że wydłużamy okres zamknięcia placówek" - dodał Piontkowski.
Minister edukacji pytany był też na ile możliwy jest scenariusz, że uczniowie nie wrócą do szkół przed Świętami Wielkiejnocy. "Bardzo prawdopodobne, że tak będzie, że kolejnym momentem, do którego przedłużymy okres zamknięcia szkół to będą Święta Wielkanocne, i po tym terminie będziemy sprawdzali co dalej" - odpowiedział. Zgodnie z kalendarzem roku szkolnego 2019-2020 przerwa w nauce z okazji Świąt Wielkanocnych ma potrwać od 9 do 14 kwietnia. (PAP)
Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ krap/