W wariancie pozytywnym po 29 listopada uczniowie mogliby wracać do szkół; jeśli sytuacja pandemiczna w Polsce będzie trudniejsza, trudno określić, kiedy nastąpi powrót do szkół - powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Jego zdaniem, nie jest w stanie powiedzieć, jaki jest wariant pesymistyczny, bo to zależy od tego, jak wszyscy będziemy się zachowywać, jak będzie wyglądała krzywa zachorowań i praca systemu ochrony zdrowia.
W poniedziałkowym wieczornym wywiadzie dla Polsat News przypomniał, że pozytywny wariant zakłada, iż krzywa zakażeń koronawirusem ustabilizuje się i spadnie, co spełni oczekiwania wirusologów. "Mam nadzieję, że przez te trzy tygodnie sytuacja pandemiczna w Polsce zostanie wyhamowana" - powiedział.
Podkreślił, że jest realistą i wie, że wirus łatwo nie ustąpi, jednak chciałby, by uczniowie wrócili jak najszybciej do szkół, bo ma świadomość, że nawet najlepiej prowadzona nauka zdalna nie zastąpi normalnej edukacji stacjonarnej.
"Nauka zdalna nie zastąpi stacjonarnej - zgadzam się z tymi opiniami, ale taka jest sytuacja - dzisiaj jedyną bezpieczną formą nauczania w tych warunkach - nie tylko dla uczniów, ale dla rodziców i całego społeczeństwa - jest na ten moment nauka zdalna" - podkreślił.
Minister zaznaczył, że ze względów epidemicznych zamknięcie szkół jest potrzebne, ponieważ mamy teraz taki moment walki z kolejną falą pandemii, w której musimy wyhamować mobilność społeczeństwa i przez to możliwość przenoszenia się wirusa.
Pytany o kwotę 500 zł dofinansowania dla nauczyciela wyjaśnił, że ma być to pomoc w zakupie akcesoriów informatycznych - kamerki, statywu, tabletu, czy mikrofonu. "To są sprzęty, takie dodatkowe akcesoria, by uatrakcyjnić i ulepszyć tę naukę zdalną" - tłumaczył. Chodziło też o to, żeby jak najszybciej przekazać te środki.
Pytany czy spełni życzenie kilkudziesięciu osób domagających się właśnie w proteście przed siedzibą resortu edukacji, by ustąpił ze stanowiska, odparł, że na stanowisko ministra powołał go prezydent, na wniosek premiera, po uzgodnieniu w ramach Zjednoczonej Prawicy.
"Tu są decydenci, którzy są władni odwołać mnie z tego stanowiska" - podkreślił. Zaznaczył, że minister to nie jest funkcja na lata, tylko funkcja do wypełnienia zadań i liczy się z tym, że w każdej chwili może odejść.
Pytany, czy wyciągnie konsekwencje wobec nauczycieli namawiających uczniów do udziału w ostatnich protestach odpowiedział, że nie chodzi o ogół nauczycieli, tylko pojedyncze przypadki - jeśli namawiali nachalnie podczas lekcji do udziału w proteście, albo uczestnicząc w nim w sposób otwarty zachowywali się wulgarnie - co nie przystoi do etosu nauczyciela.
Czarnek powiedział, że nigdy nie było takiego polecenia, żeby wyciągać konsekwencje wobec wszystkich, którzy braki udział w protestach. Szkoła i lekcje to nie jest miejsce na namawianie uczniów do udziału w protestach i to jeszcze w dobie pandemii koronawirusa (...), ale też ulica to nie jest miejsce na wulgarne, a nieraz obsceniczne zachowania ludzi oświaty" - powiedział.
Dopytywany, czy będzie karany nauczyciel, który prowadząc lekcje miał przypięty, czy eksponowany znak Strajku Kobiet - błyskawicę - powiedział, że nie sądzi, aby sam symbol był powodem do interwencji kuratora.
Kuratorzy zbadali zawiadomienia ze strony rodziców, uczniów, innych nauczycieli i mamy od kilku do kilkunastu takich przypadków w każdym województwie - podał. "Nie o udział w protestach tu chodzi" - dodał.
"To jest wolny, to jest demokratyczny i praworządny kraj i swoje poglądy można wyrażać. Tylko jest pewien poziom i pewna granica. Tą granica jest kultura osobista" - podkreślił minister edukacji i nauki.
"Kultura osobista powinna cechować wszystkich, bez względu na to, jakie ma się poglądy" - dodał.(PAP)
Autor: Aleksander Główczewski
ago/ mhr/