Nie ma mowy o całkowitym zakazie zadawania prac, będzie brak zadań domowych pisemnych i praktycznych - powiedziała w piątek wiceminister edukacji narodowej Katarzyna Lubnauer na sejmowej komisji. Wcześniej tego dnia posłowie PiS zapowiedzieli zwołanie komisji ws. zapowiedzi likwidacji zadań domowych.
"Członkowie Komisji Edukacji z Prawa i Sprawiedliwości zdecydowali się, żeby złożyć wniosek o zwołanie komisji w trybie art. 152 regulaminu Sejmu w związku z informacjami (...) medialnymi płynącymi ze strony resortu edukacji (...) o tym, że chce wprowadzić rozporządzaniem zakaz zadawania prac domowych w szkole" – przekazała w piątek w Sejmie posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka.
Stachowiak-Różecka oceniła, że sprawa wywołała burzę wśród wszystkich zainteresowanych – w tym nauczycieli i rodziców. Jak wyjaśniła, posłowie PiS zadecydowali, że warto, zanim to rozporządzenie powstanie, sprawę przedyskutować i zapytać resortu, jakie są przesłanki do wprowadzenia takich rozwiązań.
Kwestia "zakazu zadawania prac domowych" pojawiła się także na sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, która zajmowała się w piątek rozpatrzeniem informacji Ministra Edukacji na temat wyników badania PISA wraz z analizą wpływu zmian w systemie edukacji w ostatnich latach na wyniki polskich uczniów.
Podczas dyskusji posłanka PiS Lidia Burzyńska powiedziała, że "rozmawia z nauczycielami, oni boją się teraz zapowiedzianej reformy - braku prac domowych". "Ostatnio rozmawiałam z nauczycielem kształcenia zintegrowanego, który pytał mnie, jak (...) ma sprostać wymaganiom nauczenia umiejętności czytania i pisania, nie zadając ćwiczeń domowych?" - powiedziała.
Do tej kwestii odniosła się wiceminister edukacji narodowej. "Nawet, jeżeli ktoś wczyta się w założenia do projektu rozporządzenia ministerstwa, to bardzo szybko wyczyta, że nie ma mowy o zakazie. Jest, rzeczywiście, brak prac domowych pisemnych i praktycznych" - podkreśliła Lubnauer.
"Bardzo jasno mówimy, że nie może być tej (przykładowej) rzeżuchy, bo w jednym domu to ojciec sieje rzeżuchę, a mama wykleja. W innym domu dziecku nie kupi się papieru, z którego mama może wykleić, a ojciec nie zapewni rzeżuchy, którą można posiać. I to jest to, co bardzo różnicuje dzieci" - wskazała wiceszefowa resortu.
Dlatego - jak zaznaczyła - edukacja w przypadku małych dzieci powinna być skoncentrowana głównie w szkole. "To, czy one będą w stanie odrobić pracę, zależy od kapitału ich domu" - dodała.
Lubnauer dodała, że w klasach 4-8, gdzie dzieci są bardziej samodzielne, prace domowe mają być nieobowiązkowe i nieoceniane, ponieważ - jak wskazała - ich odrobienie też może być uzależnione od pomocy rodzica czy korepetytora. "Jeśli jednak nauczyciel zada taką pracę, będzie miał obowiązek udzielenia dziecku informacji zwrotnej, co zrobiło dobrze, a co źle, żeby wiedziało, czy na podstawie zadania czegoś się nauczyło" - wyjaśniła wiceminister. "A nie po prostu miało komunikat, że dostało jedynkę, bo nie odrobiło trudnego zadania" - dodała.
W szkołach ponadpodstawowych - jak powiedziała - są już "bardzo dojrzali uczniowie, wychodzimy z założenia, że robią prace samodzielnie, w związku z tym tam nie ma ograniczeń".
Ograniczenie zadań domowych zapowiedziała minister edukacji Barbara Nowacka obejmując urząd. Apelowała wówczas do nauczycieli, by nie zadawali prac domowych na święta.
Później wskazywała, że w klasach IV-VIII prace domowe nie będą oceniane ani obowiązkowe, "co oznacza, że nauczyciel może zadać, ale nie ma prawa tego ocenić". Dodała, że za brak pracy domowej nauczyciel nie będzie mógł wystawić oceny.
Zapowiedziała także, że zostanie odchudzona podstawa programowa, aby nauczyciel miał kiedy przerobić z uczniami materiał. "Pierwszy oddech musimy już dać w kwietniu, a od 1 września wchodzą odchudzone podstawy programowe" – powiedziała Nowacka. (PAP)
Autorka: Paulina Kurek
pak/ mir/