Wojciech Pszoniak długo wahał się, czy wcielić się w rolę Władysława Gomułki w filmie "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł". W rozmowie z PAP artysta zdradza skąd brały się jego wątpliwości i tłumaczy swój stosunek do najnowszej historii Polski.
PAP: - Jak wspomina pan wydarzenia Grudnia '70?
Wojciech Pszoniak: Pamiętam, że byłem wtedy w Krakowie. Dopiero co skończyłem studia. Media nie były wtedy tak rozwinięte jak dziś i dlatego dochodziły nas tylko jakieś pojedyncze głosy z Wybrzeża.
PAP: Czy pana pamięć o tych historycznych wydarzeniach wpływała na pana podejście do roli przy realizacji filmu "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł"?
Wojciech Pszoniak: Pamięć raczej nie ma tu znaczenia, ponieważ te czasy były zakłamane. Władysław Gomułka, którego gram, nie przebywał wtedy na Wybrzeżu, a polityczne decyzje podejmował z Warszawy. Drżał o swoją pozycję.
PAP: Jak przygotowywał się pan do tej roli? Oparł się pan na wspomnieniach, pamiętnikach?
Wojciech Pszoniak: Władysław Gomułka mocno wbił się w pamięć wszystkich Polaków. Był bardzo wyrazisty. Nigdy go nie poznałem i nie darzyłem w ogóle sympatią. Był prostym człowiekiem, który kazał strzelać do ludzi ostrymi nabojami. Nienawidziłem go i dlatego nie powinienem był przyjąć tej roli. Według mojego myślenia o aktorstwie, aktor nie może przyjmować roli postaci, których nienawidzi. Natomiast po rozmowie z reżyserem, postanowiłem pokazać dramat tego człowieka.
PAP: Czy w związku z tym obiekcjami traktuje pan tę rolę, jako jedną z ważniejszych w swojej karierze?
Wojciech Pszoniak: Z punktu widzenia aktorskiego - tak, i właśnie dlatego przyjąłem tę rolę. Musiałem odtworzyć postać historyczną, a z drugiej strony nie chciałbym, żeby była to zwykła kalka. Chciałem, aby osoba Gomułki była żywa i przekonująca, żeby pokazała rozdarcie człowieka, który bojąc się o swoje stanowisko, musi podjąć te wszystkie decyzje. To była władza ludowa, która za wszelką cenę chciała się utrzymać.
***
Dramat "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł", który trafi do kin 25 lutego, wyreżyserował Antoni Krauze. Oprócz Pszoniaka, w obsadzie filmu o wydarzeniach Grudnia'70 są m.in.: Piotr Fronczewski - jako Zenon Kliszko, Witold Dębicki - jako Mieczysław Moczar, Piotr Garlicki - jako Józef Cyrankiewicz. Scenariusz napisali Mirosław Piepka i Michał Pruski. Autorem zdjęć jest Jacek Petrycki, a muzyki Michał Lorenc. "Balladę o Janku Wiśniewskim" zaśpiewał Kazik Staszewski. Patronem filmu jest IPN.
Filmowcy koncentrują się na zdarzeniach, które miały miejsce w Gdyni. Oparli scenariusz na historii rodziny gdyńskiego stoczniowca Brunona Drywy, który 17 grudnia (w "czarny czwartek"), w wieku 33 lat, zginął od strzału w plecy na przystanku kolei miejskiej Gdynia-Stocznia. Drywa pozostawił żonę i trójkę dzieci. W filmie zagrał go Michał Kowalski. W żonę stoczniowca, Stefanię, wcieliła się Marta Honzatko.
Rozmawiała: Dominika Gwit(PAP)
dog/ tom/ jp/ abe/ jra/
Więcej w serwisie PAP Life www.paplife.pl/demo