Krytycy są zgodni: któryś z debiutanckich filmów - "Cicha noc", "Zgoda", "Wieża. Jasny dzień", albo "Atak paniki" - powinien dostać w tym roku Złote Lwy. Tegorocznego laureata najważniejszej nagrody 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych poznamy w sobotę wieczorem.
W Konkursie Głównym tegorocznego 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych znalazło się 17 tytułów. Osiem spośród nich było debiutami, dwa były drugimi samodzielnymi pełnometrażowymi produkcjami reżyserów. Swoje tytuły pokazali w Gdyni mistrzowie - Agnieszka Holland ("Pokot"), Robert Gliński ("Czuwaj"), Łukasz Palkowski ("Najlepszy"), Urszula Antoniak ("Pomiędzy słowami"), Juliusz Machulski ("Volta") oraz Joanna Kos-Krauze i śp. Krzysztof Krauze ("Ptaki śpiewają w Kigali").
Wśród świeżych, samodzielnych reżyserów w kategorii pełnometrażu można wyróżnić m.in. Pawła Maślonę ("Atak paniki"), Piotra Domalewskiego ("Cicha noc"), Jakuba Pączka ("Reakcja łańcuchowa"), Jagodę Szelc ("Wieża. Jasny dzień") oraz Macieja Sobieszczańskiego ("Zgoda").
W Konkursie były pokazywane także drugie tytuły reżyserów - "Catalina" Denijala Hasanovicia oraz "Człowiek z magicznym pudełkiem" Bodo Koxa. Wśród konkursowych tytułów znalazły się także filmy inspirowane autentycznymi postaciami i wydarzeniami ("Amok" Kasi Adamik, "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" Marii Sadowskiej i "Wyklęty" Konrada Łęckiego) oraz jeden film animowany, zrealizowany w technice malarskiej "Twój Vincent" Doroty Kobieli i Hugh Welchmana.
Zdaniem krytyka Łukasza Maciejewskiego cztery z tegorocznych debiutów były bardzo udane. "To bardzo dużo zwłaszcza, że konkurencja wśród filmów +starych mistrzów+ nie była w tym roku szczególnie fascynująca" - zauważył. "W Konkursie widzieliśmy jeden ogromny talent - osobę, która nie szuka swojego języka filmowego, bo ma od razu gotowy świat do zaproponowania. Studentka szkoły filmowej w Łodzi Jagoda Szelc, autorka +Wieży. Jasnego dnia+ pokazała radykalną rzeczywistość, której można nie przyjąć, ale która na pewno jest nowa w polskim kinie" - podkreślił.
Drugim faworytem Maciejewskiego do Złotych Lwów jest obraz Joanny Kos-Krauze i śp.Krzysztofa Krauze "Ptaki śpiewają w Kigali". "W tym filmie jest dużo ciszy, dużo skupienia, a także dużo poukrywanych emocji, które nie znajdują uzewnętrznienia także ze względu na bardzo przemyślaną, ale radykalną strukturę języka filmowego przyjętą przez twórców" - zaznaczył.
Według krytyka, w Konkursie jest jeden film wirtuozerski formalnie - taki, który "upokarza twórców o kilka pokoleń starszych". "Reżyser +Ataku paniki+ Paweł Maślona zademonstrował, jak wielką ma sprawność zawodową, wdzięk, poczucie humoru i inteligencję" - podkreślił Maciejewski. Zwrócił uwagę na jeszcze jeden debiut - "Zgodę" Macieja Sobieszczańskiego. "Myślę, że jest to świetnie zrobiony film na naprawdę ważny temat" - ocenił.
Krytyk docenił prócz tego film Łukasza Palkowskiego. "+Najlepszy+ to uniwersalne, sprawne i z rozmachem zrobione kino, które się podoba. Myślę, że nikt specjalnie nie liczy, że ten film dostanie Złote Lwy, ale jeśli tak ma wyglądać kino popularne, kino środka, to jestem absolutnie za" - dodał.
Maciejewski podkreślił, że nie można zapomnieć o "Cichej nocy" Piotra Domalewskiego. Jego zdaniem reżyser sięgnął po najlepsze motywy kina rumuńskiego - zwykłe, domowe sytuacje - i stworzył z nich uniwersalną opowieść. "W Polsce mieliśmy problem z zamknięciem koherentnej, prostej historii w czterech ścianach i opowiedzeniem jej tak, że sprawiała wrażenie thrillera. Udało się to w +Cichej nocy+. To film o samym życiu, ale nie opowiedzianym z dominującej, wielkomiejskiej perspektywy klasy średniej. Widzimy w nim zupełnie inny rodzaj relacji międzyludzkich. To bardzo ciekawe, bardzo szczere i bardzo wprost" - dodał.
Dziennikarka popkulturowa Kaja Klimek chciałaby, aby Złotego Lwa dostał któryś z debiutantów. "Będę równie zachwycona, jeśli to będzie Jagoda Szelc, Piotr Domalewski albo Paweł Maślona. Uważam, że to są w tym roku najlepsze filmy w Konkursie Głównym" - podkreśliła w rozmowie z PAP.
"Bardzo cieszy mnie, że młodzi twórcy, których znam z ich krótkich metraży, pojawiają się w Konkursie Głównym w Gdyni i że ich filmy są świeże, inteligentne, ciekawe. Nawet jeśli mierzą się z takimi tematami, jak polskie święta, polska rodzina i polska wieś, wnoszą w to coś ciekawego. Mówię tu o +Cichej nocy+" - podkreśliła Klimek. "Mieliśmy też w Konkursie film totalnie odklejony od polskiego kina jak +Wieża. Jasny dzień+. To strzał znikąd i niezwykłym jest, że zrobiła to trzydziestoletnia dziewczyna. Przyszła, zrobiła i wszyscy padają przed nią na kolana" - dodała.
Zdaniem Klimek starsi twórcy zaoferowali nam powtórki z rozrywki. "Rzeźbiąc swój styl czasami trochę mijali się z rzeczywistością - jak chociażby Robert Gliński w filmie +Czuwaj+" - zauważyła. "+Czuwaj+ to film koszmarny i nie wiem, co robi w tym Konkursie. Gliński pokazał, że mało zna się na młodzieży i harcerstwie. Żaden taki obóz jak z filmu by nie przetrwał, wszyscy natychmiast wróciliby z niego do domu. To wydumany, a przy okazji najbardziej mizoginistyczny film, jaki ostatnio widziałam" - podkreśliła.
Klimek pozytywnie wyróżniła za to montaż Agnieszki Glińskiej w "Ataku paniki". "To dzieło na poziomie światowym i cieszy mnie, że odpowiedzialna za niego jest kobieta" - powiedziała.
Również w ocenie krytyka Janusza Wróblewskiego na Festiwalu powinno zostać zauważone młode kino, czyli debiutanci, których uznał on za najjaśniejszy punkt Festiwalu. "Są trzy filmy, które by na to zasługiwały. Po pierwsze to jest +Atak paniki+ Maślony, który zasługuje na wszelkie pochwały. Drugi film, który bym wyróżnił to +Cicha noc+ Domalewskiego - dzieło pod każdym względem przemyślane, psychologicznie najwyższej próby. Trzeci z kolei to +Zgoda+, późny debiut Sobieszczańskiego, ale mocny, kontrowersyjny, nieoczywisty i świetnie poprowadzony aktorsko" - mówił.
"Wydaje mi się, że jedna z ważniejszych, albo nawet najważniejsza nagroda, trafi do któregoś z tych trzech twórców. To był dla mnie Festiwal nowych objawień. Myślę, że jest tych najbardziej utalentowanych i rokujących jest więcej niż w latach ubiegłych. Debiuty są debiutami, jest ich zawsze dużo, ale nie każdy jest równy drugiemu. Tutaj mamy do czynienia z trzema naprawdę znakomitymi trafieniami" - dodał Wróblewski.
Krytyk określił zadanie wybrania najlepszych głównych ról przez jury Konkursu Głównego - w składzie Jerzy Antczak (przewodniczący), Robert Bolesto, Agnieszka Grochowska, Andrzej Jakimowski, Włodek Pawlik, Paweł Pawlikowski, Witold Stok, Beata Walentowska oraz Anna Wunderlich - jako okrutne. "Współczuję jury, bo to zawsze ciężka decyzja, ale w tym roku szczególnie dramatyczna, bo widzieliśmy bardzo dużo bardzo dobrych filmów. Trudno jest po prostu wybrać jeden spośród nich" - powiedział.
Jak przypomniał Wróblewski, w zeszłym roku nieprzyznanie głównych nagród w Gdyni "Wołyniowi" Wojciecha Smarzowskiego wywołało burzliwą dyskusję. "Jestem przekonany, że w tym roku będzie podobnie i że co najmniej dwa, trzy tytuły, będą poszkodowane. Nagród jest mniej, niż obrodziło talentów" - ocenił.
"W tym roku mamy nadprodukcję znakomitych pierwszych ról i nie ma żadnej wątpliwości, że ktoś zostanie tym werdyktem skrzywdzony. Łatwiej jest wytypować najlepsze kreacje drugoplanowe, np. Magdaleny Popławskiej w +Ataku paniki+. Jej się to wyróżnienie bardzo, bardzo należy. Jakub Gierszał wystąpił w czterech konkursowych filmach, więc być może w którejś kategorii coś mu wpadnie. To też aktor, który bardzo zasłużył na docenienie" - powiedział Wróblewski.
"Dalej można tylko spekulować. Moim zdaniem nie było w tym roku takiej oczywistej najlepszej roli pierwszoplanowej - może Magdalena Boczarska w +Wisłockiej. Sztuce kochania+. Tu też jest ciężko o konkurencję, ale może to zbyt oczywiste trafienie, może będzie inaczej" - dodał.
Andrzej Bukowiecki typuje "Najlepszego". "Cieszę się, że po wielkich nadziejach, jakie Łukasz Palkowski zrobił nam filmem +Bogowie+, tych nadziei kolejnym filmem nie zawiódł. Doceniam dobry warsztat +Najlepszego+. To bezbłędnie zrobiony film, od początku do końca. Ciekawie opowiedziana historia o kimś, kto był na dnie, a z tego dna się nie tylko podnosi, ale potrafi zawędrować bardzo wysoko. Moim zdaniem świetną rolę zagrał, bodaj najlepszą z czterech jego festiwalowych, młody aktor Jakub Gierszał. Podobnie świetnie zagrane były w +Najlepszym+ role drugoplanowe i kobiece, równie dobrze odtworzono epokę lat 70. i 90" - powiedział krytyk.
"Oczywiście, jest to film, który bazuje na hollywoodzkiej kliszy optymistycznej opowieści. W Hollywood często kręci się filmy o sportowcach, tu mamy podobną zasadę. Ta hollywoodzkość nie umniejsza jakości tego filmu, jego wykonania. Historia jest wciągająca, ogląda się ją od początku do końca z zainteresowaniem, ona pochłania. Po prostu bardzo dobre kino, co tu gadać" - dodał.
Faworytami Bukowieckiego spośród filmów z Konkursu Głównego są także trzy filmy, które są "zupełnie różnymi, ale w pełni oryginalnymi propozycjami stylistycznymi" - "Wieża. Jasny dzień", "Cicha noc" i "Zgoda", która - jak mówił - "sięga do trudnych czasów, do lat 40., które polskie kino dopiero rozpoznaje".
"Nie było jeszcze takiego tematu jak w +Zgodzie+ - polskich obozów dla hitlerowców. Reżyser Maciej Sobieszczański nie potraktował tego niewygodnego dla Polaków tematu w sposób schematyczny, tylko pokazał prawdziwie dramat ludzki wpisany w historię Śląska i tamtejszych Polaków, Niemców, Ślązaków. Bardzo ciekawa jest koncepcja plastyczna tego filmu, pogrążona cały czas w jednostajnej sepii. Można też w +Zgodzie+ wyróżnić określony rytm w tej konsekwentnej, posępnej stylistyce, przygnębiającej tonacji, rozlewnej narracji" - powiedział Bukowiecki.
"Jest jeszcze jeden film, o którym powinniśmy wspomnieć. To +Atak paniki+, który wydaje się faworytem publiczności. To bardzo udany debiut i świetne kino. Można mówić o podobieństwach tego filmu do +Dzikich historii+ Szifrona, ale nie zapominajmy o +Magnolii+ Paula Thomasa Andersona, czy filmie +Na skróty+ Roberta Altmana. +Atak paniki+ wykorzystuje symultaniczną konwencję, przemienny montaż kilku - co jest nowością - nie do końca równoległych wątków. Czas zostaje w tym filmie połamany. Poza tym reżyser pokazuje, że ma wyczucie czarnego humoru" - podkreślił.
Bukowiecki zwrócił uwagę na pracę Piotra Sobocińskiego juniora, autora zdjęć w zeszłym roku nagrodzonego za "Wołyń". "W tym roku Sobociński pokazał wszechstronność swojego talentu, podobnie jak jego brat, Michał Sobociński, odpowiedzialny za +Sztukę kochania+" - zauważył. "Piotra widzieliśmy w dwóch filmach - +Najlepszym+ z idealnie pasującymi, doskonałymi zdjęciami, o których zapomina się w trakcie oglądania, oraz w +Cichej nocy+, gdzie rodzinną historię przedstawiono nam w półmroczny, duszny sposób" - powiedział krytyk. Zwrócił też uwagę na świetne zdjęcia Jolanty Dylewskiej do "Pokotu" Agnieszki Holland.
Na 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych łącznie pokazanych zostanie ponad 150 filmów. Laureatów Złotych i Srebrnych Lwów - najważniejszych laurów festiwalu przyznawanych najlepszym filmom pełnometrażowym biorącym udział w Konkursie Głównym - poznamy podczas kończącej Festiwal sobotniej gali. Prócz nagród za najlepsze filmy, przyznane zostaną także laury dla autorów m.in. najlepszych zdjęć, najlepszego scenariusza, ale także dla najlepszego reżysera, montażysty oraz aktorów pierwszo- i drugoplanowych.
Na gali poznamy także zwycięzcę Konkursu Inne Spojrzenie. Na Złotego Pazura ma szansę siedem filmów, w tym m.in. "Photon" Normana Leto, "Dzikie róże" Anny Jadowskiej, "Niewidzialne" Pawła Sali oraz "Tarapaty" Marty Karwowskiej.
Martyna Olasz(PAP)
oma/ par/