W Tribeca Film Center odbyła się w środę nowojorska premiera filmu "Jack Strong". Po projekcji w gorącej dyskusji z widzami wzięli udział aktorzy grający w tym filmie Dagmara Domińczyk i Patrick Wilson.
Sala projekcyjna Tribeca Center nie pomieściła wszystkich pragnących obejrzeć film. W gorącej atmosferze dyskutowano o filmie i postawie płk. Kuklińskiego; przeważały głosy podkreślające patriotyzm pułkownika, który chcąc chronić swój kraj przekazał w latach 1971-1981 na Zachód ponad 40 tys. stron dokumentów dotyczących PRL, ZSRR i Układu Warszawskiego.
Według Wilsona (prywatnie - męża Dagmary Domińczyk), który w filmie gra agenta CIA Davida Fordena, „nikt nie był bardziej patriotyczny” niż pułkownik.
Amerykańscy aktorzy nie podzielali poglądu jednej z uczestniczek dyskusji o spłyceniu tematu. Według nich, polityczny thriller, którego zadaniem nie była dokładna rejestracja wydarzeń, spełnił swój cel, bo poruszył widownię, rodzi ożywioną debatę i zachęca do głębszego zainteresowania historią.
"Od początku wiedziałam, że chciałabym się znaleźć na planie +Jacka Stronga+" - powiedziała Domińczyk. - Wydawało mi się, że będzie to istotny i inspirujący polski film i miałam rację. Była to mała rola, ale myślę, że ważna” – powiedziała PAP aktorka. Domińczyk nie kryła, że chciałaby jeszcze zagrać w filmie polskim. „Czekam na jakiś telefon, na kolejną szansę, aby wrócić do Polski +służbowo+”.
Wilson uznał swoje doświadczenie w pracy nad filmem za świetne. „Atmosfera była dokładnie taka sama jak w wielu amerykańskich filmach, które zrobiłem. Wszyscy na planie byli profesjonalni i pełni pasji. Czułem się bardzo mile widzianym. Było też znakomicie spędzić czas z żoną w Warszawie i zobaczyć inną stronę Polski” – zapewniał.
"Podczas realizacji +Jacka Stronga+ czułem się wspaniale i było to jedno z najlepszych doświadczeń, jakie miałem” – dodał Wilson.
Aktor i piosenkarz znany z wielu wiodących ról na Broadwayu i filmów ma nadzieję, że film zainteresuje Amerykanów. „Jest to, myślę, ważny i aktualny film, który ma szanse zainteresować dzisiejszą publiczność. Mimo że koncentruje się na polskim szpiegu, Ameryka odgrywa w tej historii dużą rolę” – dodał.
Obecna na widowni polska reżyserka mieszkająca w Nowym Jorku Agnieszka Wójtowicz-Vosloo uzależniła szanse zaistnienia filmu na amerykańskim rynku od dystrybucja i odpowiedniej promocji. „Sądzę, że widownia na ten film istnieje, tylko należy do niej dotrzeć. To nie jest widownia amerykańskiego multiplexu, ale widownia wymagająca i jednocześnie ciekawa historii opowiedzianej w sposób sensacyjny. Film wpisuje się interesująco w podgatunek o zwyczajnych ludziach, którzy w momentach ważnych dla historii zrobili coś heroicznego. Takie filmy się w USA sprawdzają” – dodała reżyserka.
Domińczyk chętnie opowiada o swoich związkach z Polską. Świetnie mówi, a także pisze po polsku mimo że przyjechała do USA jako mała dziewczynka. Małżeństwo filmowe spotkać można na polonijnych imprezach. Zawożą też co sobotę dzieci do polskiej szkoły dokształcającej, a starszy syn, ośmiolatek „już czyta i pisze pięknie po polsku” – mówi z dumą aktorka. „Nigdy nie zapomnę skąd pochodzę, gdzie moje życie się zaczęło. To jest ważne nie tylko dla mnie, ale dla dzieci i w pewnym sensie, dla moich rodziców” – podkreśla.
Mężowi zaszczepiła zainteresowanie Polską. „Patryk szanuje to, że jego dzieci mówią po polsku. Interesuje go historia. Uwielbia polską kuchnię. I naprawdę lubi spędzać czas z moją rodziną w Polsce” – uzasadnia aktorka.
„Doradzamy sobie nawzajem i przekazujemy informacje o potencjalnych rolach filmowych lub teatralnych, a praca wpływa na nasze plany, wychowanie dzieci, więc jest to oczywiście partnerstwo” – podkreśla Patrick Wilson.
Współorganizatorami nowojorskiej premiery „Jacka Stronga” są Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz Polish Filmmakers NYC.
Ryszard Kukliński (pseud. Jack Strong) był oficerem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Na początku lat 70. nawiązał współpracę z wywiadem USA. Przekazywał Amerykanom strategiczne plany Układu Warszawskiego. Uprzedził ich m.in. o zamiarze wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Kukliński został przerzucony do USA w listopadzie 1981 r., żył w Stanach Zjednoczonych pod zmienionym nazwiskiem. W 1984 r. sąd w PRL wydał na niego wyrok śmierci, który w 1995 r. uchylono. Kukliński zmarł 11 lutego 2004 r. w Tampie na Florydzie.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ abe/