To była ogromna radość - mówiła we wtorek w Warszawie po powrocie z gali Oscarów Agata Kulesza, wyrażając nadzieję, że statuetka za "Idę" da polskim filmowcom "rodzaj energii, który pcha do przodu". Agata Trzebuchowska potwierdziła z kolei, że rezygnuje z aktorstwa.
Podczas 87. ceremonii rozdania nagród amerykańskiej Akademii Filmowej, która odbyła się w niedzielę w Los Angeles, reżyser "Idy" Paweł Pawlikowski odebrał złotą statuetkę za najlepszy obraz nieanglojęzyczny. To pierwszy w historii Oscar dla polskiego filmu w tej kategorii.
Aktorki Agata Kulesza i Agata Trzebuchowska, które zagrały w "Idzie" główne role, wróciły do Polski - razem z dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszką Odorowicz - we wtorek wieczorem.
W rozmowie z dziennikarzami na lotnisku Chopina Kulesza podkreślała, że chce, by Oscar za "Idę" został odebrany przez polskie środowisko filmowe "jako rodzaj nowej energii".
"Jesteśmy bardzo fajnym narodem, mamy bardzo wielu kreatywnych, pięknych i wspaniałych, zdolnych ludzi, twórców; młodych, którzy - mam nadzieję - odczytają to jako energię, żeby ruszyć i nie chować się, nie mówić +nie uda się, nie uda się+, tylko żeby to był rodzaj energii, który pcha do przodu" - powiedziała.
"Jesteśmy bardzo fajnym narodem, mamy bardzo wielu kreatywnych, pięknych i wspaniałych, zdolnych ludzi, twórców; młodych, którzy - mam nadzieję - odczytają to jako energię, żeby ruszyć i nie chować się, nie mówić +nie uda się, nie uda się+, tylko żeby to był rodzaj energii, który pcha do przodu" - powiedziała Agata Kulesza.
Proszona o wspomnienia z gali, Kulesza opowiadała: "Ceremonia jak ceremonia, (...) trochę więcej ludzi, trochę większa niż nasze Orły. (...) Spodziewałam się, że będzie gorzej".
"Wjeżdżamy samochodem. Zasieki, policja. Jedzie się z otwartymi oknami, żeby policjanci wiedzieli, kto jedzie w środku. Kolejne sprawdzanie. Na czerwony dywan. Są dwa czerwone dywany - prawy i lewy. My poszłyśmy tym głównym czerwonym dywanem, razem z Pawłem i Ewą Puszczyńską, producentką. Środkowe przejście dla prowadzących. Kolejne stacje, bardzo dużo dziennikarzy (...) po lewej. Po prawej ludzie, którzy wykupili bilety, żeby to obejrzeć. Przechodzi się przez ten dywan, a później są schody i wchodzi się już na poszczególne piętra sali" - relacjonowała aktorka.
Wspominając reakcję na przyznanie za "Idę" Oscara, opowiadała, że była "ogromna radość". "Strasznie się cieszyłyśmy" - powiedziała. "Ale to nie jest tak, że teraz będziemy tym żyć" - zaznaczyła. "Jest wielka radość, ale to nie jest rodzaj takiej ekscytacji, że teraz +nie wiadomo, co nam się wydaje+. Trzeba dalej iść" - mówiła Kulesza.
"To były emocje, niewątpliwie. Lekkie zdenerwowanie, onieśmielenie tym wszystkim, ale - było fajnie" - podsumowała.
"Nie dali nam odczuć, że +przyjechały tu z dalekiego kraju+. (...) Zdjęcia nam również robili, nie czułyśmy się jakoś, że tak nas +przepchnięto+" - zaznaczyła, opowiadając o reakcjach na przedstawicielki ekipy "Idy". "Bardzo dużo ludzi nas zaczepiało. Mówili, że to wspaniały film, ściskali. Agata święciła triumfy. Młodzi twórcy bardzo na Agatę +napadali+. Gratulowali nam tego filmu" - wspominała Kulesza.
Podkreśliła, że ma potrzebę odpoczynku po oscarowych emocjach. "Musimy odpocząć. Pojechałyśmy tam, podróż trwała piętnaście godzin, byłyśmy dwie doby (...) i jesteśmy znowu po piętnastu godzinach podróży. Ja jutro rano zresztą muszę lecieć na plan" - opowiadała.
Pytana, czy podczas pobytu w Los Angeles dostała jakieś propozycje grania w filmach w Ameryce, Kulesza tłumaczyła, że satysfakcjonuje ją praca w Polsce. "Chcecie mnie wygonić, czy co? Mnie jest tu bardzo dobrze. Mam bardzo fajny materiał do grania. Granie tam ról takich, jakie mogłabym grać, lub stewardess - że przychodzę i mówię +tea or coffee?+, nie sądzę, żeby mnie satysfakcjonowało. Więc myślę, że na razie zostanę tutaj" - mówiła.
Agata Trzebuchowska, odtwórczyni tytułowej roli Idy, potwierdziła we wtorek, że nie zamierza kontynuować aktorskiej kariery.
Kulesza, pytana, czy próbowała przekonywać Trzebuchowską, że droga aktorska jest jej pisana, odparła: "Nie, nie próbuję jej przekonywać, (...) uważam, że bardzo słusznie robi".
23-letnia Trzebuchowska mówiła na Okęciu: "Cieszę się z takiego epizodu aktorskiego. (...) To była wspaniała przygoda, fantastycznie zakończona. Natomiast rzeczywiście nie planuję kariery aktorskiej".
"Po prostu aktorstwo to nie jest coś, co mnie interesuje. Nie czuję, że to jest ścieżka dla mnie. Mam inne zainteresowania, które zamierzam realizować. Na przykład reżyseria, o której myślę - bardzo wstępnie i nie planuję dalszych kroków na razie na tym etapie. Chcę poczekać. Zobaczyć właściwie, czego chcę" - tłumaczyła.(PAP)
jp/ mhr/