Publikacja "Marek Edelman. Życie. Do końca" (Agora) to wznowienie autoryzowanej biografii „Marek Edelman. Życie. Po prostu” Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetko z 2008 roku, wzbogacone o ponad 200 stron.
Nowe wydanie zostało uzupełnione m.in. o nieznane materiały podziemnej prasy Bundu z getta, prasy, którą drukował, redagował i kolportował Marek Edelman. Są tu też relacje z okupacji, zeznania ocalałych z Zagłady i reportaże z getta. Znalazły się tu również publicystyka polityczna z okresu wybuchu wojny hitlerowsko-sowieckiej, opis ostatniego okresu życia Edelmana a także zapis nieznanej, rozrachunkowej rozmowy dwóch bojowców Żydowskiej Organizacji Bojowej: Kazika Ratajzera i Marka Edelmana przeprowadzonej w blisko w 50 lat po wybuchu powstania w getcie.
Edelman, świadek Holokaustu, nie miał złudzeń, co do natury człowieka. "Człowiek jest z natury zły, człowiek rodzi się zły. Dopiero wychowanie robi go dobrym, jeśli oczywiście wychowanie jest udane. Całe generacje są złe, bo mają złych przywódców i stają się złe" - mówił w jednym z wywiadów przeprowadzonych z nim przez Beresia i Burnetkę. Edelman nie wierzył w Boga. Zapytany o wiarę powiedział, że Boga wymyślili sobie ludzie jako pewnego rodzaju protezę - jak jest ciężko, to człowiek próbuje się wspierać myślą o Bogu, sprawiedliwości. "W getcie żaden z moich kolegów i znajomych, nikt z mojego otoczenia nie szukał Boga, a wszyscy tylko nienawidzili Hitlera. Co to za Bóg? On nie istnieje, bo gdzie by był? Jeżeli Bóg każe zabijać ludzi, to nie ma Boga. Kto to się oglądał na takie rzeczy? Widziałeś, że jak strzelają, to trzeba uciekać, żeby cię nie trafili. Co to ma z Bogiem wspólnego?" - mówił Edelman.
Edelman, świadek Holokaustu, nie miał złudzeń, co do natury człowieka. "Człowiek jest z natury zły, człowiek rodzi się zły. Dopiero wychowanie robi go dobrym, jeśli oczywiście wychowanie jest udane. Całe generacje są złe, bo mają złych przywódców i stają się złe" - mówił w jednym z wywiadów przeprowadzonych z nim przez Beresia i Burnetkę.
Bereś i Burnetko pytali o sens i wartość wszystkich przykazań, wspólnie z Edelmanem analizując je w trudnych i niejednoznacznych kontekstach. Dając przykłady ze swego życia Edelman tłumaczył co, dlaczego i kiedy jest najważniejsze. "Inna jest moralność w czasie wojny, głodu, inna moralność w normalnej sytuacji, kiedy mamusia prowadzi do przedszkola daje kaszkę manną, wychowuje dobrze itd" - komentował Edelman przykazanie "Nie kradnij". "Trzeba czasem kłamać, jak się chce ratować człowieka. Gdy wiesz, że ktoś jest niesłusznie oskarżony, ale nie masz silnych dowodów mogących wykazać jego niewinność, to kłam i ratuj go" - mówi przy okazji przykazania "Nie mów fałszywego świadectwa".
"Dziesięć przykazań to jest teoria. Postępuje się w zależności od sytuacji. (...) Moje ogólne przykazanie mogłoby brzmieć: wszystko robić w najlepszej wierze. Jak nie robisz czegoś w najlepszej wierze, to z najlepszych rzeczy mogą wyjść najgorsze. A jak robisz coś w dobrej wierze, to masz spokojne sumienie, nawet jeżeli ci nie wyszło" - podsumowywał Edelman.
Marek Edelman, szykanowany w PRL-u, w latach 70. zaangażował się w działalność opozycyjną, był jednym z sygnatariuszy Listu 101 intelektualistów przeciwko zmianom konstytucji, działał w Komitecie Obrony Robotników, potem w Zarządzie Ziemi Łódzkiej NSZZ "Solidarność". W grudniu 1981 roku został internowany. Do 1989 roku Edelman uczestniczył w podziemnym ruchu solidarnościowym, przewodniczył Komisji ds. Mniejszości Narodowych przy Komitecie Obywatelskim przy Lechu Wałęsie, brał też udział w obradach Okrągłego Stołu.
W latach 90. Edelman zaangażował się w sprawy wojny domowej w krajach byłej Jugosławii, w 1993 roku udał się z konwojem pomocy humanitarnej do Sarajewa, w 1999 roku wystosował apel o rozpoczęcie interwencji NATO w Kosowie, który opublikowały najpoważniejsze zachodnie dzienniki.
"Był zawsze po stronie słabych, pokrzywdzonych, zawsze gotów do niesienia pomocy. Choć też strasznie potrafił człowieka obsztorcować. Baliśmy się go" - wspominał Burnetko. Witold Bereś opowiadał, jak podczas wywiadu zadał pytanie o myśli ludzi, którzy sami zgłaszali się na Umschlagplatz skuszeni perspektywą bochenka chleba. Edelman strasznie się uniósł, nawymyślał mu od idiotów i grubasów, którzy nigdy nie zrozumieją głodujących.
"Ale wiedzieliśmy, że w chwilach naprawdę złych można liczyć na jego pomoc" - wspominał. Gdy jeden z autorów książki nieoczekiwanie stracił pracę, usłyszał od Edelmana, że jak już będzie całkiem źle, to u niego ma zapewniony talerz zupy: on, jego żona i dziecko.
W 1968 roku podczas antysemickiej nagonki Marek Edelman został zwolniony z pracy w szpitalu choć był doskonałym lekarzem. Jego żona, także straciła pracę i zdecydowała się na emigrację, Edelman postanowił nie ruszać się z Łodzi. Zapytany, dlaczego w 1968 roku nie wyjechał z Polski, odpowiedział: "Co to, ktoś mi będzie narzucał, co ja mam robić i gdzie ja mam jechać?". To pytanie powtarzało się często na wieczorach autorskich Edelmana, który czasem odpowiadał: "Ktoś przecież musiał zostać z tymi wszystkimi, którzy tu zginęli".
Poglądy Edelmana były bardzo zdecydowane i często kontrowersyjne. Adam Czerniaków to dla niego tchórzliwy samobójca, Anielewicz - harcerzyk, który pragnie zostać dowódcą powstania, a koledzy nie odmawiają, bo nie chcą mu robić przykrości, zaś Korczak - jeden z wielu, którzy w śmiertelnym pochodzie nie opuścili swoich bliskich. "Nie tylko ci, którzy walczyli, byli bohaterami. Ktoś, kto dołączył do swojej matki, aby sama nie szła na śmierć, jest takim samym bohaterem, jak ten, co zginął z bronią w ręku" - tłumaczył Edelman Burnetce i Beresiowi.
Edelman, oddany ideom Bundu, który przyszłość Żydów widział w kraju ich urodzenia - w Polsce, nigdy nie dał się uwieść polityce syjonistów, nie dał się namówić na emigrację do Irzaela. Uważał, że wartości ideowe Bundu: braterstwo, sprawiedliwość społeczną, walkę z dyktaturą wcielał później w życie Komitet Obrony Robotników. Na pytanie o ojczyznę odpowiedział: "To jest mieszkanie, w którym się żyje, dom, przed którym stoi drzewo albo nie stoi, podwórko. I piątka, czy dziesiątka przyjaciół. To jest ojczyzna."
Pytany o to, co jest najważniejsze w życiu odpowiedział: "W zasadzie najważniejsze jest samo życie. A jak już jest życie, to najważniejsza jest wolność. A potem oddaje się życie za wolność. I już nie wiadomo, co jest najważniejsze". (PAP)
aszw/ abe/