W albumie "Muzea polskie" znalazło się kilkaset zdjęć i komentarze specjalistów poświęcone rodzimym placówkom muzealnym. W naszym kraju gromadzeniem dziedzictwa w zakresie sztuki, historii, przyrody i nauki zajmuje się obecnie ponad 1000 muzeów.
W publikacji wydanej nakładem wydawnictwa Bosz zebrano informacje na temat różnych rodzajów polskich muzeów - zlokalizowanych w kraju i za granicą, mieszczących się w rezydencjach, kościołach i na uniwersytetach, zajmujących się gromadzeniem dzieł sztuki, przełomowych wynalazków, zbiorów archeologicznych, przyrodniczych i etnograficznych.
O poszczególnych typach placówek piszą specjaliści: Dorota Folga-Januszewska, Andrzej Rottermund, Paweł Jaskanis, Jacek Miler, Antoni Bartosz, Ewa Wyka, Jerzy Litwin i Krzysztof J. Jakubowski. Namuzealn fotografiach można zobaczyć gmachy muzeów, ich wnętrza i zbiory.
Jak czytamy w albumie, rozkwit polskiego muzealnictwa nastąpił w epoce oświecenia; ostatni król polski Stanisław August planował powołanie galerii i muzeów, swoich planów nie wcielił jednak w życie.
Prof. Rottermund uważa, że wojenna trauma mogła też wpłynąć na ukształtowanie wśród części polskich muzealników dość osobliwej postawy, która charakteryzuje się niedopuszczaniem nikogo do zbiorów. Tymczasem udostępnianie, zdaniem specjalisty, jest jednym z najważniejszych celów każdego muzeum. "Jeśli muzeum nie udostępnia zbiorów, przestaje żyć" - podkreślił prof. Rottermund.
"Wiek XIX, okres najbardziej intensywnego tworzenia muzeów, w Polsce był czasem utraty niepodległości i państwowości" - podkreśliła we wstępie do albumu prof. Folga-Januszewska. Publikację otwiera rozmowa muzeolożki z dyrektorem Zamku Królewskiego w Warszawie, prof. Rottermundem na temat historii polskiego kolekcjonerstwa i wyzwań stojących przed współczesnym muzealnictwem.
Jak zaznaczył prof. Rottermund, dla przedstawicieli wpływowych polskich rodów oraz towarzystw naukowych i artystycznych utrata niepodległości stanowiła impuls do kolekcjonowania pamiątek po straconym państwie. Wkrótce po rozbiorach Izabela z Flemingów Czartoryska otworzyła w Puławach pierwsze polskie muzeum historyczne, mające na celu udokumentowanie istnienia silnego i suwerennego państwa polskiego.
"Gromadzeniem pamiątek po bohaterach narodowych, dawnych i współczesnych, ujawniała aspiracje tego państwa do zrzucenia jarzma, przypominała o jego miejscu w Europie, zachęcała, bo tak to było odczytywane, bo odzyskania niepodległości. Niezależnie od tego, że w zbiorach jej muzeum powstała też kolekcja związana z cywilizacją europejską, zgromadzone zostały pamiątki po wielkich Europejczykach, wybitne prace, arcydzieła malarstwa europejskiego, to element wyróżniający się stanowiła świątynia Sybilli, miejsce szczególne, poświęcone historii Polski" – mówił o inicjatywie arystokratki prof. Rottermund.
Tym, co do dziś odciska piętno na polskim muzealnictwie, jest utrata dużej części zbiorów w czasie II wojnie światowej. "Ich kradzież, zawłaszczenie przez okupantów, częściowe lub całkowite zniszczenie szacowane bywa nawet na 60 proc. dawnych zasobów" - twierdzi prof. Folga-Januszewska.
Prof. Rottermund uważa, że wojenna trauma mogła też wpłynąć na ukształtowanie wśród części polskich muzealników dość osobliwej postawy, która charakteryzuje się niedopuszczaniem nikogo do zbiorów. Tymczasem udostępnianie, zdaniem specjalisty, jest jednym z najważniejszych celów każdego muzeum. "Jeśli muzeum nie udostępnia zbiorów, przestaje żyć" - podkreślił prof. Rottermund.
Na rozszerzenie działalności wystawienniczej pozwala internet, coraz częściej muzea podejmują się digitalizacji swoich zbiorów i upowszechniania ich cyfrowych kopii online. Specjaliści zastanawiają się, na ile nowe technologie zmieniają wymagania wobec muzeów i jak wpływają na odbiorcę.
"Udostępnianie cyfrowe obiektów muzealnych jest dzisiaj bardzo powszechne, ale tak jak i inne metody udostępniania ujawnia nowe problemy. Kiedy na przykład oglądamy na wielkim ekranie projekcję zdigitalizowanych obiektów archeologicznych, mających w naturze 2-3 cm wielkości, zaś w projekcji 2-3 m, tworzy się w naszej świadomości, a może raczej w podświadomości, zupełnie inne wyobrażenie o oryginale. Zaczynamy całkowicie inaczej, niż w kontakcie z przedmiotem znajdującym się w muzealnej gablocie, reagować na obiekt. Otrzymujemy informację, ale i doznajemy wrażeń nieosiągalnych przy oglądaniu realnego przedmiotu" – uważa prof. Folga-Januszewska.
Choć cyfrowa kopia muzealnego obiektu może kształtować jego fałszywe widzenie, prof. Rottermund jest zdania, że nowoczesna technologia daje zwiedzającym i badaczom zupełnie nowe możliwości.
Album "Muzea polskie" ukazał się nakładem wydawnictwa Bosz. Patronat medialny nad publikacją objęła Polska Agencja Prasowa.(PAP)
mce/ ls/