„Po zakończeniu drugiej wojny światowej chyba żadna rocznica historyczna nie wywołała w naszym kraju tylu emocji co tysiąclecie chrztu Polski. Wokół żadnej innej nie rozgorzał tak otwarty i ostry spór, który pogłębił antagonizm między komunistycznym państwem a hierarchicznym Kościołem rzymskokatolickim” – uważa Bartłomiej Noszczak.
Polska w latach 50. i 60. została podzielona konfliktem, jak czytamy, o „przeszłość, teraźniejszość i przyszłość”. Uwolniony z internowania prymas Stefan Wyszyński podjął w 1956 roku walkę o rząd dusz z ekipą I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki. Okazją do tego było Milenium, czyli zainicjowane przez Kościół obchody jubileuszu tysiąclecia chrztu Polski. Dla partyjnych decydentów duchowieństwo po raz kolejny stało się wrogiem numer jeden. Pod sztandarem walki z „ofensywą wojującego klerykalizmu” aparat władzy realizował projekt „Antymilenium”.
„Spór o obchody wielkiej rocznicy stał się pretekstem otwartej rywalizacji państwa z Kościołem i walki o rząd dusz. Miał on charakter wielopłaszczyznowy; był przede wszystkim konfliktem przeciwstawnych ideologii (komunizmu i katolicyzmu) oraz instytucji (państwa i Kościoła). W odpryskach przerodził się w konflikt personalny między Gomułką i Wyszyńskim” – czytamy w publikacji.
„Kościół rozpoczął Milenium w szczytowym okresie postalinowskiej odwilży. Był to dla niego idealny moment, gdyż erozja aparatu władzy pozwoliła na swobodniejsze działanie, które z czasem przybrało znamiona rywalizacji z państwem. Episkopat doskonale wykorzystał szansę, jaką mu przyniósł Październik, na uwolnienie się od podległości rządzącej ekipie. Zawdzięczał to przede wszystkim charyzmatowi prymasa Wyszyńskiego, który obrał stanowczy kurs polityki wobec państwa” – wskazuje Bartłomiej Noszczak.
Jak wskazuje autor, „Milenium podważało wpływy sterowanej przez państwo ateizacji i laicyzacji – tym samym wkraczało w sferę polityki. Stało się więc dla Kościoła okazją do zamanifestowania przekonań nie tylko religijnych, lecz także w jakimś sensie politycznych. Na obchodach jubileuszu chrztu zaciążyła negatywnie rzeczywistość społeczno-polityczna gomułkowskiej Polski, w którą był wpisany konflikt państwa z Kościołem. Ludzie władzy mieli świadomość, że brakuje im poparcia społecznego. W związku z tym sądzili, że możliwość mobilizowania mas przeciwko nim jest realna, a za jedyną zdolną wówczas do tego siłę uznawali – nie bez racji – Kościół. Przez ten pryzmat oceniano również milenijną inicjatywę episkopatu – jako wyraz antypaństwowej kontestacji”.
Aparat władzy wiedział, że Kościół, realizując akcję milenijną, coraz bardziej skupia wokół niej społeczeństwo, a także uprzedził go w przygotowaniach do obchodów tysiąclecia państwa. „Ekipa Gomułki traktowała Milenium jako rzucone jej wyzwanie; nie potrafiła lub też nie chciała dostrzec jego duchowego – pozytywnego przecież także dla państwa – wymiaru. Zarządziła więc autonomiczne obchody Tysiąclecia, których najważniejszym celem – choć niedemonstrowanym oficjalnie – było zneutralizowanie Milenium. (…) Władze wyznaczyły sobie w obchodach Tysiąclecia sferę świecką, uznając w sposób ahistoryczny 966 r. za początek państwa polskiego. Stworzyły program obchodów, który został rozłożony na siedem lat (1960–1966). Realizowane w jego ramach centralne uroczystości zakładały przeprowadzenie wielkich ogólnokrajowych czynów społecznych, a także cyklu obchodów rocznic historycznych upamiętniających ważne wydarzenia z przeszłości Polski” – czytamy.
Kościół i państwo osobno realizowały własne programy jubileuszowe oraz starały się skupić wokół nich jak największą część społeczeństwa. Żadna ze stron nie wykazała woli włączenia się w ramy konkurencyjnych uroczystości. Bartłomiej Noszczak uważa, że nie pozwalały na to bariery ideologiczne oraz wzajemna nieufność. Jednocześnie cechą wspólną rocznicowej celebry była walka o człowieka.
Jak uważa autor książki, „podjęta w latach 1960–1966 próba nadrobienia straconego czasu w rywalizacji z Kościołem o 1966 r. w postaci obchodów Tysiąclecia zakończyła się niepowodzeniem o tyle, że miała charakter projektu wtórnego w stosunku do tego, co robił od dawna Kościół z prymasem na czele. W roku wielkiego jubileuszu okazało się, że +konstruktywne projekty+ ekipy Gomułki nie są skuteczne w ograniczaniu wpływu Kościoła na Polaków. Dlatego sięgnięto po wypróbowany zestaw szykan i represji”.
„Milenium było wyjątkowym świętem polskiego chrześcijaństwa. Niestety, stało się również pretekstem do wywołania przez państwo konfliktu z Kościołem, który zaciążył negatywnie na całym jego przebiegu. Antagonizm ten sprawił, że Milenium – w sposób niezamierzony przez jego inicjatorów – stało się jubileuszem straconych szans. Przerodziło się w konflikt wzajemnych uprzedzeń i wywołało złudzenia aparatu władzy co do możliwości zdobycia rządu dusz. Obchody pokazały, że w tej rywalizacji komuniści nie odnieśli zdecydowanego sukcesu” – ocenia Bartłomiej Noszczak.
Książka „Antymilenium. Konflikt państwa z Kościołem na tle obchodów tysiąclecia chrztu Polski (1956–1966/1967)” Bartłomieja Noszczaka ukazała się nakładem Instytutu Pamięci Narodowej.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/