Niestrudzony propagator opery, operetki i wszelkiej dobrej muzyki. Dyrektor festiwali i Teatru Roma, prorektor Akademii Muzycznej. Przyjaciel gwiazd, choć sam przecież był gwiazdą, i wielkich tego świata. Niekwestionowany autorytet w środowisku muzycznym. Można by jeszcze długo wymieniać wszystkie zasługi i przymioty, zmarłego w 2016 roku Bogusława Kaczyńskiego.
Był bowiem fenomenem, o którym Jerzy Gruza mówił tak: „Kaczyński pojawia się w TV, nic się nie rusza, nie dzieje, a wszyscy gapimy się w ekran jak cielę na malowane wrota. Osobowość”.
Anna Lisiecka odkrywa przed czytelnikiem fenomen tej osobowości, dokonując próby rekonstrukcji życia swojego bohatera. I choć o Bogusławie Kaczyńskim napisano i powiedziano już wiele, ta praca jest szczególna. Jej autorka, jako jego znajoma, pisze tyleż rozumem, ile sercem.
Urodził się 2 maja w Białej Podlaskiej, gdzie, dzięki ojcu, a także atmosferze panującej w domu, stawiał pierwsze muzyczne kroki. W rodzinnym mieście ukończył zaledwie pierwszą klasę szkoły muzycznej. Dalej nie mógł się w niej uczyć, gdyż została zlikwidowana. Kontynuował więc swoją pasję w ognisku muzycznym, grając na…akordeonie, ponieważ nie posiadano tam wówczas pianina. Na szczęście profesor od akordeonu udzielał mu prywatnych lekcji. Ale decydującym momentem dla jego dalszych losów i kariery było rozpoczęcie nauki w Państwowej Średniej Szkole Muzycznej w Warszawie. W stolicy doszło do wielu przełomowych momentów w życiu Kaczyńskiego, wśród których autorka jeden wyróżnia szczególnie:
„W czwartym roku swego pobytu w Warszawie Bogusław poznał Adę Sari – legendę opery pierwszej połowy dwudziestego wieku, śpiewaczkę światowej sławy, jedną z nielicznych, którym sam Arturo Toscanini dawał wskazówki interpretacyjne. […] Rozmiłowany w operze i operetce Bogusław potrafił już wtedy bezbłędnie ocenić wszystkie walory muzyczne śpiewu. Ona wtajemniczyła go w arkana techniki wokalnej. Znakomity słuch, spotkania z Maestrą, w czasie których rozwijał umiejętność oceny gatunku głosu, barwy, tessitury, przysłuchiwanie się jej lekcjom z uczennicami, w czasie których korygowała każde uchybienie, a także jego wieloletnie studia muzyczne i tysiące wysłuchanych spektakli operowych uczynią z Bogusława wybitnego krytyka i doradcę artystów, organizatora festiwali i jurora konkursów wokalnych najbardziej predestynowanego do wykonywania tego wymagającego uważności i subtelności zajęcia”.
W tym okresie marzył, by zostać pianistą. Nie dostawszy się jednak na wydział fortepianu Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej, podejmuje studia na Wydziale Kompozycji, Teorii i Dyrygentury. Chce je zakończyć pracą magisterską o swojej ukochanej Adzie Sari i jej metodzie pedagogicznej. Zamiast tego, za namową profesora Witolda Rudzińskiego, napisze pracę o operach Albana Berga. Za to z Sari związany jest debiut dziennikarski Bogusława Kaczyńskiego, który po śmierci artystki w lipcu 1968 roku dostał w „Ruchu Muzyczny” cztery strony, by o niej napisać.
Od 1969 rozpoczyna też współpracę z Telewizyjnym Ekranem Młodych. „To wtedy niektórzy koledzy ze średniej szkoły muzycznej, którzy zapamiętali naszego bohatera jako chłopca nieśmiałego i wycofanego, ze zdziwieniem dostrzegli, że przecież on był w ich szkole […[” – pisze autorka. Kaczyński miał w tym programie swój cykl zatytułowany „Temat z wariacjami”. Ale prawdziwą sławę przyniosło mu w połowie lat siedemdziesiątych telewizyjne „Operowe qui pro quo”.
„Drugiej takiej osobowości jak Bogusław Kaczyński w polskiej telewizji nie było. Słusznie zwracano się do niego per Wasza niepowtarzalność. Gdy trzeba – był zwykłym, rzeczowym konferansjerem, przedłużającym lub skracającym czas wypowiedzi w zależności od czasu anteny. Ale potrafił też być świetnym aktorem, współtworzyć przed kamerami akcję. Był wszechstronny” – mówi w książce Halina Dolata.
Jego kariera nabiera wówczas blasku. Tworzy i dyrektoruje festiwalowi w Łańcucie w latach 1981–1990. Przez 28 lat, do roku 2012, będzie dyrektorem artystycznym Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy. Obejmie Teatr Roma, wystawiając w nim znakomite operetki i musicale, choć marzeniem jego było zawsze objęcie dyrekcji w Teatrze Wielkim. Zdobędzie wiele telewizyjnych nagród, w tym Złote Ekrany i Wiktory. To są fakty znane. Jednak wartością książki Anny Lisieckiej jest też próba czułego, wrażliwego i nienachalnego wniknięcia w prywatną sferę życia Bogusława Kaczyńskiego. Sporo jest tu więc o jego rodzinie, przyjaciołach, znajomych. Wśród nich był Krzysztof Penderecki, który tak o nim mówił:
„Ja bardzo lubiłem Bogusia, bo był bardzo otwartym człowiekiem. Potrafił świetnie opowiadać, miał swadę, którą nie każdy posiada. I wykorzystywał ten dar w szlachetnym celu. Przekonywał ludzi do słuchania dobrej muzyki, nawet jeśli była spod skrzydeł lżejszej muzy. […] Każdy go znał, każdy go właściwie lubił, każdy chętnie słuchał i z zaciekawieniem podążał za jego propozycjami. Ja też. Jego wypowiedzi miały dobrą formę. Były lekkie, a zawsze coś pozostawało […]”.
Warto więc sięgnąć po książkę „Będę sławny, będę bogaty”, by dowiedzieć się czegoś więcej o człowieku, którego pragnieniem, jak sam twierdził, było oczarować potęgą sztuki jak najszersze rzesze ludzi.
Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP