„Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Jedno jest jasne: z końcem wojny sprawa polska będzie jednym z najtwardszych orzechów do zgryzienia” – zapisał w marcu 1943 r. sowiecki ambasador w Londynie Iwan Majski. Jego dziennik stanowi okazję do wglądu w cele i metody sowieckiej dyplomacji w przełomowych momentach lat trzydziestych i pierwszego okresu II wojny.
Iwan Majski zapisał się w polskiej historii za sprawą podpisanego 30 lipca 1941 r. układu między Polską a Związkiem Sowieckim. Jego zapisy do dziś budzą burzliwe dyskusje. Z reguły spoglądamy na nie z perspektywy polskich interesów narodowych i stawki, którą było życie tysięcy Polaków więzionych w sowieckich łagrach i więzieniach NKWD. Z punktu widzenia sowieckich dyplomatów układ był elementem wielkiej strategii budowania związków z dotychczas wrogimi państwami Zachodu. Ostatecznym celem miało być uzyskanie wsparcia dla wysiłku wojennego ZSRS w walce z Niemcami oraz zdobycie hegemonii w Europie Środkowej.
Iwan Majski był jednym z sowieckich dyplomatów, którzy byli najlepiej przygotowani do walki o interesy Kremla. Przyszły ambasador w Wielkiej Brytanii pochodził z mieszczańskiej rodziny o polskich korzeniach. Podobnie jak wielu młodych przedstawicieli rosyjskiego mieszczaństwa szybko zaangażował się w działalność socjalistów. W 1921 r. został członkiem partii bolszewickiej, która „puściła w niepamięć” jego wcześniejszą walkę po stronie mienszewików. W latach 1925–1927 był radcą ambasady w Wielkiej Brytanii. Jego kontakty z tego okresu okazały się bezcenne w latach 1932–1943, gdy pełnił funkcję ambasadora w tym kraju. Prowadzony przez niego dziennik obejmuje (z niewielkimi przerwami) niemal cały ten okres. „Dziennik Majskiego nie jest typowym dla tego gatunku w Sowietach narzędziem samodoskonalenia, dobrze widzianym przez władze jako środek służący politycznej edukacji i przemianom” – podkreślił Gorodecki.
Fragmenty zapisków Majskiego mogą być dla części czytelników wręcz szokujące. „Punktem wyjścia jest dla niego to, że interesy Wielkiej Brytanii i ZSRS nigdzie nie są ze sobą sprzeczne. Wiem, że taki był jego pogląd kiedyś i taki jest dziś. Wynika z tego, że nie ma powodu, dla którego nasze stosunki miałyby być złe albo niesatysfakcjonujące” – pisał Majski po rozmowie z Churchillem. Te słowa nie padły w roku 1943 lub 1944, ale w pierwszych dniach października 1939 r., zaledwie trzy tygodnie po sowieckiej agresji na sojusznika Wielkiej Brytanii. Londyn już wówczas dostrzegał, że kluczem do zwycięstwa jest porozumienie z Moskwą. Świadomość tego istniała wśród sowieckich dyplomatów, którzy mogli wykorzystywać swoją przewagę w negocjacjach nad układem z lipca 1941 r. Z zapisków Majskiego jednoznacznie wynika, że już wówczas Sowieci byli gotowi na ewentualność budowy własnego zalążka przyszłego rządu sowieckiej Polski. Majski bez żadnych ogródek uznał, że rząd ZSRS nie widzi możliwości powrotu do granic z 1921 r. Jedynie jako „osłodę dla Sikorskiego” traktował brytyjską deklarację o nieuznawaniu „zmian terytorialnych” z września 1939 r. Pozostawiało to pewną przestrzeń do negocjacji przynależności części Kresów, ale dla Majskiego było jasne, że przynajmniej jeden element porządku powojennego (linia Curzona) został już przesądzony. „Teraz w żadnych okolicznościach w przyszłości Polacy nie będą mogli twierdzić, że Anglia zagwarantowała, choćby pośrednio, granice z 1921 r. To się przyda. Przy ustalaniu powojennego porządku w Europie sprawa polska będzie jedną z najbardziej skomplikowanych i lepiej być dobrze przygotowanym w tej kwestii” – zapisał Majski.
Kilkanaście miesięcy później, gdy wojska niemieckie maszerowały na Kaukaz, sowiecki ambasador uzupełnił swoją wizję przyszłego świata: „W powojennym okresie ZSRS i USA będą uosabiać dwa bieguny społeczne i międzynarodowe – socjalizm i kapitalizm. W USA bowiem kapitalizm zachowa z końcem wojny nieskończenie więcej żywotnych soków niż w Anglii. Stany Zjednoczone staną się twierdzą kapitalizmu. Dlatego właśnie okres powojenny będzie najprawdopodobniej charakteryzować rywalizacja ZSRS i USA, a nie Anglii i USA”.
Stosunek rządu Zjednoczonego Królestwa do polskich interesów narodowych był także funkcją fascynacji brytyjskich elit Związkiem Sowieckim i dyktatorem tego kraju. „Użyteczni idioci” często goszczą na kartach dziennika Majskiego. Dostrzec można także to, że ambasador doceniał ich sympatię wobec Moskwy. „Jakimż gigantem był Lenin! […] Rozmowa przeszła na Stalina. – Bardzo lubię wujka Joego. To wielki człowiek. Nie jestem nawet pewien, kto jest większy – Lenin czy Stalin. Chyba każdy z nich na swój własny sposób jest numerem jeden” – miał stwierdzić Herbert G. Wells, autor „Wojny światów”.
Cenne były dla niego także rady brytyjskich polityków. „Mówiliśmy też o Polsce. Lloyd George popiera nasze stanowisko i krytykuje Polaków. Przypomniał, jak wiele kłopotów spowodowali w poprzedniej wojnie. […] Zdaniem Lloyda George’a najlepiej byłoby teraz, gdyby ZSRS zignorował polski rząd i nie spieszył się z jego reorganizacją, ponieważ, tak czy inaczej, utworzenie rządu o zadowalającym składzie byłoby niemożliwe: za granicą nie ma takich ludzi. Kiedy Armia Czerwona przywróci granice z 1941 roku, wszystko samo się poukłada” – mówił były premier w maju 1943 r., zaledwie miesiąc po ujawnieniu zbrodni katyńskiej.
Redaktor publikacji, izraelski historyk Gabriel Gorodecki, otrzymał dostęp do dziennika Majskiego w 1993 r. w archiwum rosyjskiego MSZ, podczas kwerendy materiałów dotyczących stosunków sowiecko-żydowskich. W 2018 r. całość dziennika ukazała się w trzech tomach nakładem Yale University Press oraz w formie skrótowej, obejmującej 1/4 całości i bez większości aparatu naukowego. Dziś to wydanie ukazuje się po polsku. Niemal trzy dekady od kwerendy Gorodeckiego oddaliliśmy się od odpowiedzi na pytanie o to, jak wiele podobnych fascynujących źródeł spoczywa w coraz szczelniej zamkniętych archiwach współczesnej Rosji.
Michał Szukała (PAP)