Życie jest trudniejsze, ale ma więcej sensu. Nie zjadamy się z Leonor nawzajem, ale żywimy się. Dajemy sobie wielki spokój nawzajem - pisał Konstanty Jeleński o swoim związku z Leonor Fini. "Gattora. Życie Leonor Fini" to tytuł biografii malarki autorstwa Doroty Hartwich.
Leonor Fini to malarka, której twórczość zaliczana jest do surrealizmu, chociaż sama artystka wielokrotnie powtarzała, że do tego ruchu nie należy. Hartwich pisze o niej: "Leonor nigdy nie przyjmie wykładni surrealistów. Jest zbyt świadoma własnej siły, zbyt uparta w zaznaczaniu niezależności, w niemal każdym słowie i geście. Nigdy nie będzie kobietą maskotką, określenie +muza+ przyprawia ją o dreszcze".
"Byłam nastawiona wrogo przede wszystkim z powodu purytanizmu Bretona (teoretyk surrealizmu - PAP); z powodu paradoksalnej niewiedzy na temat autonomii kobiet - charakterystycznej dla tego ruchu, mającego przecież na celu wyzwolenie mężczyzn" - napisała Leonor Fini w liście do pisarza i wydawcy Rogera Broderie.
Artystka współpracowała z projektantami mody: Diorem i Elsą Schiaparelli. "Leonor rysuje smukłą kobietę w sukni z czarnej jedwabnej krepy, z haftowanym bolerkiem zdobionym czarnymi gagatami. Na smyczy trzyma kobietę-jelenia. Druga narysowana modelka ma na sobie turkusowo-rubinową suknię, obok niej siedzi mała chimera". Do dziś rysunku te są prezentowane na oficjalnej stronie internetowej marki Schiaparelli.
Dzieła Leonor wystawiane były na wielu ważnych wystawach m.in. surrealistów w Museum of Modern Art w Nowym Jorku, podczas której Salvador Dali wygłaszał mowę inauguracyjną w stroju nurka głębinowego. Gdy zaczął mówić w hełmie skończyło się powietrze i zaczął się dusić.
W biografii znajdują się fragmenty korespondencji między Fini a pisarzem Andre Pieyre de Mandiargues, jej wieloletnim przyjacielem. Andre, dedykując jedną ze swoich książek, napisał: "Dla Leonor/ Bo ma piękny szeroki i krótki nos jak koty/ Bo ma ogromne kasztanowe oczy jak wielki byk/ Bo wie to, czego nikt nie wie/ Bo robi to, czego nikt nie robi/ Bo czasem przykrywa się piórami jak sowi król/ Bo w jednym bycie ucieleśnia wszystkie moje ulubione zwierzęta i stworzenia/ Bo mimo wszystko jest na tyle pobłażliwa, by przyjąć moją przyjaźń".
W styczniu 1952 r. artystka poznaje krytyka literatury i sztuki Konstantego Jeleńskiego - on ma prawie 30 lat, a ona 45. Jeleński pracuje wtedy dla departamentu ekonomicznego Organizacji Narodów Zjednoczonych w Rzymie. Nawiązuje się romans.
Jeleński w liście do malarza Józefa Czapskiego napisał w 1952 r. o wpływie, jaki wywarła na nim znajomość z Fini. "To co robiłem i myślałem, nie miało właściwie nigdy głębokiego realnego związku.(...) czasem jednak coś takiego się dzieje, co daje poczucie +istnienia+ - jakieś jądro formuje się bardzo głęboko i niewyraźnie. Nie można do tego dojść celowo - to wszystko jest właściwie kwestią +otwarcia+ jakichś zatkanych kanałów, które są wtedy przepłukane i oczyszczone. To się stało ze mną poprzez Leonor, która w moim życiu na pewno jest spotkaniem +kapitalnym+ (...) Teraz czuję, jakby opadały ze mnie jakieś łuski".
"Życie jest trudniejsze, ale ma więcej sensu. Myślę, że nie zjadamy się z Leonor nawzajem, ale żywimy się. Dajemy sobie wielki spokój nawzajem" - wyjaśnił.
Jeleński przeprowadził się dla Fini do Paryża. Do końca życia mieszkają we trójkę z jej dotychczasowym partnerem, dyplomatą i malarzem, Stanislao Leprim. Leonor nazywa Jeleńskiego Kotem.
Konstanty Jeleński był propagatorem twórczości polskich pisarzy za granicą m.in. Jarosława Iwaszkiewicza, Czesława Miłosza, Brunona Schulza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i Witolda Gombrowicza. Część z nich Leonor poznaje osobiście - ilustruje pierwszy francuski przekład "Traktatu o manekinach" Schulza oraz "Rękopis znaleziony w Saragossie" Jana Potockiego.
Agnieszka Holland wspomina wizytę w domu Leonor i Jeleńskiego "czasem ktoś do niej podchodził, przysiadał się, ale nie miało się wrażenia, że ona z kimkolwiek ma zamiar prowadzić konwersację. Wyglądała jakby była zazdrosna o tę polską stronę Kota. Ale było też w niej jakieś zaciekawienie".
Artystka była wielbicielką kotów, często oceniała ludzi po ich stosunku do tych zwierząt. Czesław Miłosz napisał o tym w jednym z wierszy: "Nie byłem dobry dla twoich kotów, Leonor./ Były rozpieszczone i bezczelne,/ do ich obyczajów należało sięganie pazurem do dania na stole./ Kiedy pilnowałem waszego mieszkania, uczyłem ich moresu./ Ciekaw jestem, czy później pamiętały te dni poniżenia".
Dorota Hartwich z wykształcenia jest romanistką, filozofem. Studiowała na Uniwersytecie Wrocławskim oraz na francuskim Universite Charles-de-Gaulle Lille. Jest publicystką, krytykiem sztuki, tłumaczką, redaktorem i wydawcą. Została uhonorowana tytułem Kawalera Orderu Sztuki i Literatury przyznawanym przez Ministra Kultury i Środków Przekazu Francji. Jest członkiem The International Association of Arts Critics. (PAP)
autor: Olga Łozińska
edytor: Paweł Tomczyk
oloz/ pat/