Niemal encyklopedyczna analiza zjawiska terroryzmu to próba prześledzenia fundamentalizmów i radykalnych ruchów buntu przez wieki. Francuscy autorzy niezwykle szeroko i zapewne kontrowersyjnie dla wielu definiują terroryzm – włączając do niego już starożytny ruch zelotów, islamskich asasynów, zanim pojawią się na horyzoncie XIX-wieczni anarchiści czy współcześni radykałowie islamscy.
Francuski ekspert w dziedzinie geopolityki (Chaliand) oraz francuski i amerykański historyk, a także politolog (Blin) analizują terroryzm m.in.jako „strategię powstańczą”, a za akt terrorystyczny są skłonni uznać także np. zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki, skoro w 1945 r. Amerykanom chodziło o wzbudzenie strachu wśród ludności japońskiej.
Czy ruch powstańczy, taki jak walka zelotów z Rzymianami i Żydami kolaborującymi z okupantem w I wieku naszej ery, ma wiele wspólnego z dzisiejszym tzw. Państwem islamskim lub Al- Kaidą? Czy muzułmańscy asasyni (XI-XIII wiek n.e.) to na pewno duchowi bliscy „przodkowie” ubranych w pasy szahida straceńców, skłonnych w XXI wieku zabić jak najwięcej „niewiernych” zgromadzonych w teatrze czy świątyni? Dla autorów książki i oni, i zeloci to „klasyczne przykłady organizacji terrorystycznych”. Czytelnik jednak sam, po uważnej lekturze obszernego dzieła, musi sobie wyrobić zdanie na ten temat. Podobnie jak w wypadku średniowiecznego tyranobójstwa czy podbojów mongolskich – traktowanych przez autorów jako początek terroryzmu państwowego. Swoje miejsce w książce znaleźli także m.in. Macedończycy, Chorwaci, Ormianie, a nie tylko Lenin czy Stalin – „klasycy” użycia terroru państwowego przeciwko własnym obywatelom.
Łatwiej zgodzić się z historykami, gdy początku nowoczesnego terroru upatrują w okresie rewolucji francuskiej. To wtedy niewątpliwie mamy do czynienia z szerzeniem terroru państwowego, w którym cele przywódców miały uświęcać środki, również te najbardziej brutalne, stosowane rzekomo „w imieniu ludu”.
Czytelnik może też poznać terror rosyjski w służbie państwa, narodziny terroru w Indiach czy Irlandii i współczesne, znane nam formy podobnych ruchów wyrosłe po rewolcie roku 1968, takie jak działające w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych niesławne włoskie Czerwone Brygady, krwawa niemiecka RAF (Frakcja Czerwonej Armii) czy Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny, aż po fundamentalistyczne ataki członków Al-Kaidy.
Długi i szczegółowy wykład historyczny wzbogacono o ciekawy wybór tekstów źródłowych – wystąpień, manifestów i pism wpływowych postaci ‒ od Bakunina po Bin Ladena i jego współpracowników. Są tu jednak także fragmenty dzieł literatury pięknej dotykające problemu terroryzmu i przemocy – „Biesy” Dostojewskiego, „Tajny agent” Josepha Conrada czy „Brudne ręce” Jeana Paula Sartre’a i „Sprawiedliwi” Alberta Camusa.
A gdyby ktoś miał wątpliwości, czy faktycznie przywódcy radykałów w rodzaju Bin Ladena ostro i jednoznacznie formułują cele dla swych wyznawców, może w książce przeczytać np. Deklarację Muzułmańskiego Frontu Światowego z 1998 r. – „Dżihad przeciwko Żydom i Krzyżowcom”, a w niej m.in.: „My, z pomocą Boga, wzywamy wszystkich muzułmanów, którzy w niego wierzą i pragną rekompensaty za posłuszeństwo wobec jego rozkazów, do zabijania Amerykanów i rabowania ich bogactw w każdym miejscu i każdym czasie”.
Ewa Łosińska
Źródło: MHP