Podwrocławski klasztor cystersów w Lubiążu należy do największych zespołów klasztornych w Europie. Kiedy zaczął się jego upadek? Co stało się z gromadzonymi tam przez wieki dziełami sztuki? Czy w czasie II wojny światowej funkcjonowała w nim fabryka rakiet V-2? Na te pytania w książce „Lubiąż. Klasztor mrocznych tajemnic” odpowiada dwójka dolnośląskich reporterów.
Początki opactwa cysterskiego w dolnośląskim Lubiążu sięgają XII wieku – w 1163 roku książę śląski Bolesław I Wysoki osadził w podwrocławskiej miejscowości zakonników z Turyngii. Przetrwali tam niemal 650 lat, aż do roku 1810, gdy król pruski dokonał kasaty zakonu, przejmując jego dobra, w tym również klasztor w Lubiążu.
Lubiąski zespół klasztorny do dziś imponuje swą wielkością, należąc do największych w Europie zespołów sakralnych. Największy rozwój cysterskiego zespołu klasztornego przypadł na wiek XVII, gdy przebudowano XIV-wieczną bazylikę i dobudowano do niej monumentalny pałac opatów, a następnie odnowiono zabudowania klasztorne i kościół św. Jakuba. Barokowe wnętrza obu klasztornych świątyń i pałacu biskupiego zdobiły m.in. dzieła jednego z najsłynniejszych śląskich malarzy Michała Willmana.
Po kasacie zakonu cystersów i wywiezieniu przez władze pruskie większości wyposażenia zabudowania klasztorne zaczęły niszczeć, remonty przeprowadzane przez państwo były niewystarczające i coraz częściej ograniczały się jedynie do konserwacji bazyliki. W budynkach klasztornych przez pewien czas funkcjonował szpital dla nerwowo chorych.
W czasie II wojny światowej pozostałe dotąd w Lubiążu dzieła sztuki wywieziono do Wrocławia bądź ukryto na miejscu – w tym czasie w klasztorze działać miały bliżej nieokreślone zakłady przemysłowe. Koniec II wojny światowej i zajęcie klasztoru przez Armię Czerwoną przyniosły ostateczny upadek opactwa – zniszczeniu uległy pozostałe zabytki, spalono wyposażenie obu kościołów, poszukujący ukrytych skarbów żołnierze nie oszczędzili nawet znajdujących się w podziemiach klasztoru mumii zmarłych mnichów.
W czasie II wojny światowej pozostałe dotąd w Lubiążu dzieła sztuki wywieziono do Wrocławia bądź ukryto na miejscu – w tym czasie w klasztorze działać miały bliżej nieokreślone zakłady przemysłowe. Koniec II wojny światowej i zajęcie klasztoru przez oddziały Armii Czerwonej przyniosły ostateczny upadek opactwa – zniszczeniu uległy pozostałe zabytki, spalono wyposażenie obu kościołów, poszukujący ukrytych skarbów żołnierze nie oszczędzili nawet znajdujących się w podziemiach klasztoru mumii zmarłych mnichów.
Dopiero w początku lat 90. ruszyły prace konserwatorskie prowadzone przez Fundację Lubiąż, starającą się uratować kompleks klasztorny. Ze względu na brak pieniędzy prace toczą się bardzo powoli – do tej pory udało się wymienić dach cysterskiego kompleksu (liczący ok. 2,5 ha) i odrestaurować zaledwie kilka z 300 sal pałacu opatów (w tym piękną salę Książęcą, od 1996 roku dostępną już dla zwiedzających.
Książka Tomasza Bonka i Marty Ringart-Orłowskiej przedstawia historię opactwa cystersów w Lubiążu od momentu powstania do czasów dzisiejszych. Nie jest to jednak historyczna monografia, nasycona faktami i przypisami, lecz reporterska podróż przez dzieje. W atrakcyjnej formie autorzy opisują osadzenie cystersów przez Bolesława I, zniszczenie klasztoru przez wojska husyckie i jego rozkwit w okresie baroku, gdy opatem w Lubiążu został Arnold Freiberg, przypominają także sylwetkę jednego z najwybitniejszych twórców śląskiego baroku Michała Willmana.
Główna część książki poświęcona jest czasom II wojny światowej. Jak wokół wielu budowli na Dolnym Śląsku, także wokół klasztoru w Lubiążu krąży wiele legend o ukrytych skarbach, wielokilometrowych podziemiach – autorzy przypominają te opowieści, przywołują postać oficera komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, przez wiele lat próbującego zainteresować władze i media teorią o mającej istnieć w podziemiach klasztoru fabryce rakiet V-2.
Zdaniem Tomasza Bonka, współautora książki, w Lubiążu umieszczono jednak filię laboratoriów zakładów Telefunkena, w której niemiecki naukowiec Herbert F. Mataré prowadził badania nad półprzewodnikami, co doprowadziło do wynalezienia tranzystora.
Autorzy przedstawiają także współczesność opactwa w Lubiążu – trudności, z jakimi musiała (i wciąż musi) borykać się Fundacja Lubiąż, zajmująca się restauracją obiektu, medialny zgiełk, jaki towarzyszył wizycie w Lubiążu piosenkarza Michaela Jacksona i plany (a raczej marzenia), jakie z tą wizytą wiązano.
Wydawnictwo Replika wydało „Lubiąż. Klasztor mrocznych tajemnic” w bardzo atrakcyjnej formie: w twardej oprawie, na znakomitym papierze. Ma to szczególne znaczenie, gdy czytelnik dotrze do końcowej części książki, którą stanowi zbiór fotografii Tomasza Bonka. Na kilkudziesięciu kolorowych fotografiach można obejrzeć nie tyko panoramę klasztoru, ale również jego wnętrza (w tym odrestaurowaną Salę Książęcą), podziemia, detale architektoniczne itd. i przekonać się o rozmachu, z jakim dawni opaci rozbudowywali posiadłość w Lubiążu, ale także ze skalą trudnością, z jaką muszą zmagać się współcześni konserwatorzy tego pięknego zabytku.
„Lubiąż. Klasztor mrocznych tajemnic”, Tomasz Bonek, Marta Ringart-Orłowska, Wydawnictwo Replika, 2015.
Andrzej Kałwa
ls