Czy Wielki Głód na Ukrainie, Wielki Terror oraz zbrodnię katyńską można uznać za ludobójstwo? W swojej książce Norman Naimark przekonuje, że w ten właśnie sposób można ocenić właśnie te zbrodnie.
„Ohydna klęska” ludzkości – w ten sposób o zjawisku ludobójstwa stanowi preambuła Konwencji w sprawie zapobiegania i karana zbrodni ludobójstwa. „Na terenach okupowanej Polski była spowodowana totalitarną polityką i kompleksowymi działaniami nazistowskich Niemiec i ZSRS związanymi z planami eksterminacji i niszczenia tożsamości wielonarodowego społeczeństwa zajętej Drugiej Rzeczypospolitej” – czytamy we wstępie. Strategia okupacyjna dwóch totalitarnych potęg, która była oparta na ludobójstwie, stała u podstaw nowego spojrzenia na kwestię masowych mordów całych narodów czy społeczności.
Norman Naimark w swojej książce próbuje rozstrzygnąć kwestie charakteru masowych zbrodni stalinowskich w latach 30. w ZSRS, a także i tych późniejszych dokonanych przez Sowietów na terenach, które zajęła Armia Czerwona.
Józef Stalin jest odpowiedzialny za śmierć milionów obywateli Związku Sowieckiego oraz innych państw, którzy ginęli w egzekucjach, umierali w wyniku pracy przymusowej, deportacji czy z głodu. Choć jak wskazuje Naimark, „Stalin nie urodził się mordercą ani nie został na takiego wychowany. Jego dorastanie na Kaukazie i w Gruzji nie wyjaśnia skrajnej przemocy, która charakteryzowała późniejsze jego rządy. Stał się ludobójcą z biegiem czasu; w jego osobistym rozwoju było wiele ważnych momentów – od trudnego środowiska rodzinnego i młodości w Gruzji do zaangażowania w ruch rewolucyjny, przywiązania do Lenina i bolszewizmu, doświadczeń podziemnej działalności i zesłania, roli odegranej w rewolucji i przede wszystkim wojnie domowej – które w pewien sposób zwiastowały to, co nadeszło później, oraz jego udział w walce o władzę w latach 20.”
Czy jego zbrodnie popełnione na rzekomych „wrogach ludu” można zaklasyfikować wobec tego jako ludobójstwa, rozumiane nie w sposób potoczny, ale jako celowe zabijanie określonych grup ze względu na takie cechy, jak rasa, narodowość czy wyznawana religia? Norman Naimark uważa, że jako proces o charakterze ludobójczym może być postrzegane chociażby rozkułaczanie. „Podczas kolektywizacji Stalin i aparat partyjny demonizowali kułaków. Zostali oni wydzieleni spośród ludności wiejskiej jako +wrogów ludu+ i przeznaczeni do likwidacji jako grupa. Ich status uznano jako dziedziczny, a w oficjalnych przekazach przedstawiano kułaków jako mniej niż ludzi” – czytamy.
Norman Naimark za akt ludobójstwa postrzega również Wielki Głód na Ukrainie. „Istnieją wystarczające, jeśli nie przesądzające, dowody, że Stalin i jego najbliżsi wiedzieli, iż głód szalejący w ZSRS w latach 1932-1933 szczególnie ciężko dotknął Ukrainę, oraz byli gotowi w jego konsekwencji dopuścić do śmierci milionów ukraińskich chłopów” – wyjaśnia autor.
W jego ocenie również ataki na określone „wrogie” narodowości w niektórych przypadkach nabierały cech ludobójstwa. Na początku lat 30. narodowości, które pozornie miały swoje ojczyzny za granicą – przede wszystkim Polacy, Niemcy i Koreańczycy – zostały oddzielone od pozostałych sowieckich grup narodowych i uznane za naturalne zagrożenie dla sowieckiego państwa. „Szczególne działania wymierzone w Polaków, począwszy od masowych deportacji do specposiołków w 1934 roku, a na aresztach i wywózkach z lat 1939-1940 i mordzie katyńskim z czerwca 1940 roku skończywszy, mogą być postrzegane jako ludobójcze” – uważa Norman Naimark.
Jak również uważa autor, „Wielki Terror z lat 1937-1938 wykazywał również cechy ludobójcze, jeśli nie możemy go nazwać wprost ludobójstwem, przynajmniej zgodnie z literą konwencji ONZ w sprawie ludobójstwa i według większości kryteriów historyczny”.
Autor rozpatruje zbrodnie Stalina w kontekście historii oraz filozofii prawa. Szczególnie bliska jest mu koncepcja Rafała Lemkina, polskiego prawnika żydowskiego pochodzenia. To właśnie dzięki niemu zawdzięczamy nazwanie i napiętnowanie „zbrodni bez nazwy” (jak w 1941 roku określił ją Winston Churchill).
Norman Naimark wskazuje również okoliczności, które doprowadziły do zawężenia definicji „genocydu” w trakcie prac nad Konwencją ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Związkowi Sowieckiemu – jednemu z aliantów – zależało bowiem na tym, aby ostateczny kształt dokumentu uchwalonego w grudniu 1948 roku okazał się korzystny dla Stalina. Precyzyjny język Konwencji często podaje się jako przyczynę, z powodu której zbrodni Stalina nie można uznać jednak za ludobójstwo. Kiedy jednak przyjrzy się historii samej konwencji, można zauważyć, że bardziej elastyczne podejście do wymowy tego dokumentu jest w pełni uzasadnione. „Geneza pojęcia ludobójstwa w pismach Rafała Lemkina i proces przygotowania Konwencji (…) nie wykluczają stosowania tego terminu dla uznania grup społecznych i politycznych za ofiary ludobójstwa. W latach 30. taka była pierwotna koncepcja samego Lemkina. Pierwsze projekty konwencji również wskazywały na centralne znaczenie grup społecznych i politycznych” – wskazuje Norman Naimark.
Norman M. Naimark jest amerykańskim historykiem, profesorem na Uniwersytecie Stanforda oraz autorem książek poświęconych historii Europy Środkowej i Wschodniej, a także takim zagadnieniom jak czystki etniczne czy ludobójstwa, m.in. „Genocide: A World History”, „Stalin and the Fate of Europe: The Postwar Struggle for Sovereignty”. „Ludobójstwa Stalina” to pierwsza jego praca przełożona na język polski.
Książka „Ludobójstwa Stalina” Normana M. Naimarka ukazała się nakładem Instytutu Pileckiego.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/