„Po 35 latach […] w przestrzeni publicznej – piszą we wstępie redaktorzy tomu - w tym w wielu nowo wydanych publikacjach dotyczących narodzin Solidarności, polityczny przełom dokonany latem 1980 r. jest sprowadzany do porozumienia podpisanego przez strajkujących (na czele z Lechem Wałęsą) a Komisją Rządową, kierowaną przez wicepremiera Mieczysława Jagielskiego w Stoczni Gdańskiej im. Lenina”.
W tych słowach uwidacznia się jeden z zasadniczych celów prezentowanej publikacji – przywrócenie społecznej pamięci w Polsce o tym, że Sierpień '80 był również wydarzeniem szczecińskim. I to nie byle jakim, bo to właśnie tu – 30 sierpnia 1981 roku – podpisano pierwsze z sierpniowych porozumień. Dzień przed tym, które najmocniej wryło się w polską historiografię i mitologię narodową – porozumieniem gdańskim.
Książka „Mój Sierpień '80” nie jest po prostu monografią szczecińskich wydarzeń sprzed 35 lat. Jak zaznaczają redaktorzy, „Szczecin nadal czeka na dziejopisa, który całościowo przedstawi solidarnościowy fenomen w skali naszego regionu”. Zamiast tego, proponują publikację o innym charakterze. „Chcieliśmy przede wszystkim, aby świadkowie historii opowiedzieli o swoich indywidualnych doświadczeniach, motywacjach i przeżyciach” - piszą.
Mamy więc do czynienia z opracowaniem, które zawiera 35 wspomnienia osób – na różne sposoby związanych ze szczecińską i zachodniopomorską „Solidarnością”. Wśród nich znajdują się postacie znane – jak np. Marek Adamkiewicz czy Andrzej Milczanowski – i te mniej.
Jak czytamy we wstępie, każdemu z autorów wspomnień zadano pięć poniższych pytań:
„Gdzie zastał Panią/Pana Sierpień '80? Jaka była Pani/Pana pierwsza reakcja na wiadomość o strajkach?”
„W jaki sposób spędził(a) Pani/Pan okres strajków sierpniowych? Jaka panowała atmosfera? Jaki był Pani/Pana udział w strajkach i jakimi motywami się Pani/Pan kierował(a)?”
„Jak wspomina Pani/Pan moment podpisania porozumienia przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy i Komisję Rządową 30 sierpnia 1980 r. w Szczecinie?”
„Czym była dla Pani/Pana Solidarność”
„Jak z perspektywy 35 lat ocenia Pani/Pan wydarzenia Sierpnia '80?”
Książka „Mój Sierpień '80” nie jest po prostu monografią szczecińskich wydarzeń sprzed 35 lat. Jak zaznaczają redaktorzy, „Szczecin nadal czeka na dziejopisa, który całościowo przedstawi solidarnościowy fenomen w skali naszego regionu”. Zamiast tego, proponują publikację o innym charakterze. „Chcieliśmy przede wszystkim, aby świadkowie historii opowiedzieli o swoich indywidualnych doświadczeniach, motywacjach i przeżyciach” - piszą.
Celem nie była więc próba obiektywnej rekonstrukcji wydarzeń sierpniowych w Szczecinie, ale „wychwycenie w rozmowach ze świadkami historii elementów takich jak osobiste przeżycia, klimat, atmosfera i emocje, które towarzyszyły wydarzeniom sprzed 35 lat”. Poza określeniem metodologii – przynależącej do tzw. oral history – we wstępie zawarto również kilkunastostronicowy szkic historyczny, w którym – w syntetycznym skrócie – przedstawiono historię szczecińskiego Sierpnia '80 na tle wydarzeń w Polsce.
W dalszej części – nazwanej przez redaktorów „In memoriam” - zamieszczono dwa teksty liderów szczecińskich strajków: Mariana Jurczyka i Aleksandra Krystosiaka. Drugi z opozycjonistów podczas pierwszej rocznicy wydarzeń sierpniowych przypomniał, o co walczyli strajkujący. Mówił, że nie chodziło im o przejęcie władzy, ale o wpływ społeczeństwa na nią i przywrócenie źródłowego sensu terminowi „socjalizm”. „My rozumiemy, że socjalizm to sprawiedliwość społeczna, godność ludzka, humanizm i troska o potrzeby ludzi pracy, o mieszkanie, środki żywności, o rodzinę, dobra duchowe społeczeństwa” - zaznaczał. I zaraz dodał: „Według nas poniżenie, nędza społeczna to nie jest socjalizm, a każdy, kto nazywa niesprawiedliwość społeczną i zakłamanie socjalizmem, bruździ przeciwko narodowi polskiemu”.
Dalsza część książki to już wspomnienia poszczególnych szczecińskich i zachodniopomorskich działaczy opozycyjnych. Pojawia się tutaj dużo tematów wyznaczonych przez omówione wcześniej pytania badawcze, jednakże na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim osobiste odczucia świadków historii związane z „Solidarnością”.
Niewątpliwie dla wszystkich osób doświadczenie „Solidarności” było czymś szczególnym, co trwale wpłynęło na ich życie i odcisnęło na nim niezatarte piętno. Marek Adamkiewicz: „Solidarność była dla mnie wielkim zwycięstwem! Zwycięstwem prawdy i wolności nad kłamstwem i złem”. W innym miejscu dodaje, że „Solidarność” w wymiarze duchowym to dla niego „siła i wiara w ludzi” a także przekonanie, że „poświęcenie, nawet za cenę więzienia i śmierci, ma sens […] jeśli służy wolności i dobru wspólnemu [...]”.
Z kolei Przemysław Fenrych wskazuje na to, że czymś unikalnym, z czym ówczesne komunistyczne władze Polski nie były sobie w stanie poradzić, były pokojowe środki, którymi posługiwała się „Solidarność”: „W 1945 r. Józef Stalin […] skuł naszą część Europy komunistycznym lodem” Wszelkie próby jego kruszenia kończyły się tragicznie – język siły komunizm rozumiał doskonale, z przemocy potrafił korzystać znakomicie. Solidarność, posługując się metodami zaproponowanymi przez Jana Pawła II, opierając się na jego autorytecie, zamiast kruszyć ten lód, zaczęła ten lód roztapiać”.
Jednakże wielu bohaterom książki ich osobiste zaangażowanie w „Solidarność” nie przeszkadza zauważać po latach błędów, które – ich zdaniem - ten ruch popełnił. Danuta Dąbrowska podkreśla, że cechą jej programu była pewnego rodzaju utopijność: „Trochę tak to wyglądało, że system socjalistyczny jest ekonomicznie niewydolny, bo zostaliśmy gospodarczo skolonizowani przez ZSRR, a dodatkowo mamy do czynienia z korupcją i innymi patologiami na szczytach władzy. Wystarczy więc usunąć te przeszkody, a zapanuje powszechny dobrobyt”. Jeszcze ostrzej o sierpniowych postulatach na kartach książki wyraził się Jarosław Mroczek: „Gdy dzisiaj czytam te postulaty, to 90 proc. z nich wydaje mi się tak idiotycznych, że wstyd, iż człowiek się pod tym podpisywał”.
Książkę wydał Oddział w Szczecinie IPN.
Robert Jurszo
jur/ ls/