Skuteczna obrona Płocka przed bolszewikami była ważna dla losów wojny z 1920 roku. W obronie miasta brali udział cywile a nawet dzieci, co opisuje dr Grzegorz Gołębiewski w niedawno wydanej książce książce pt. „Płock 1920. Dni krwi i chwały”.
Armia bolszewicka zaatakowała Płock 18 sierpnia 1920 r. Głównymi siłami nacierającymi był 3. Korpus Kawalerii Gaj-Chana. Do obrony miasta stanęli żołnierze i ludność cywilna, w tym kobiety i dzieci. Na ulicach wzniesiono barykady. Po niemal dobie krwawych walk bolszewicy zostali zmuszeni do odwrotu.
W kwietniu 1921 r. za swą bohaterską postawę Płock został odznaczony przez marszałka Józefa Piłsudskiego Krzyżem Walecznych. Odznaczenia otrzymali wówczas także jego obrońcy, w tym ci najmłodsi, wśród których była Janina Landsberg-Śmieciuszewska.
"W świadomości historycznej Polaków temat obrony Płocka przed armią bolszewicką w sierpniu w 1920 r. praktycznie chyba nie istnieje. I właśnie głównym celem tej książki jest przypomnienie tamtych wydarzeń i dotarcie do jak największej liczby czytelników w całej Polsce” – powiedział PAP dr Gołębiewski.
"Płock 1920. Dni krwi i chwały” to bogata ilustrowana, zawierająca ponad sto fotografii, opowieść o najważniejszych wydarzeniach i postaciach związanych z obroną miasta przed bolszewikami. Książka przedstawia ogólną sytuację na froncie na przełomie lipca i sierpnia 1920 r., w tym na północnym Mazowszu. Ukazuje przygotowania do obrony Płocka i przebieg walk, które toczyły się 18 i 19 sierpnia 1920 r. Prezentuje też bilans boju, w tym straty, jakie poniosło miasto i jego mieszkańcy.
"Kiedy bolszewicy zaatakowali Płock doszło do paniki. Garstka oficerów skupiła wokół siebie żołnierzy, których kierowano do walki. Co wyróżnia tamte dramatyczne wydarzenia, to postawa ludności cywilnej, w tym kobiet i harcerzy, którzy w różny sposób wspierali polskie wojsko, także czynnie, uczestnicząc w walkach na barykadach. Symbolem tej postawy jest 14-letni harcerz Antolek Gradowski, który zginął na przedpolu miasta. Ale tych harcerzy było znacznie więcej: niespełna 12-letni Tadeusz Jeziorowski, 14-letni Józef Kaczmarski czy 15-letni Jan Wichrowski. Wszyscy oni zostali odznaczeni Krzyżami Walecznych, w tym pośmiertnie Antolek Gradowski" – przypomniał dr Gołębiewski.
I dodał: "Bezpośrednio w walkach z bolszewikami uczestniczyła również 16-letnia Janina Landsberg-Śmieciuszewska. Ta nieprawdopodobnie dzielna dziewczyna, sanitariuszka, powstrzymywała w okolicach mostu przez Wisłę cofających się żołnierzy i prowadziła ich do boju”.
Wśród bohaterów obrony Płocka w 1920 r. dr Gołębiewski wymienia w swej książce m.in. dowódcę przyczółku mostowego 22-letniego mjr Janusza Mościckiego, który – jak podkreśla autor – "mimo młodego wieku przyjął na siebie ciężar faktycznego dowodzenia całą obroną miasta". W opracowaniu przywoływani są też: kpt. Albert de Bure, Francuz, żołnierz armii gen. Józefa Hallera, por. Iskander Achmatowicz z Tatarskiego Pułku Ułanów im. Pułkownika Mustafy Achmatowicza oraz Marcelina Rościszewska, dyrektorka Gimnazjum Żeńskiego im. Hetmanowej Reginy Żółkiewskiej, zarazem komendantka płockiego oddziału Służby Narodowej Kobiet Polskich, organizującej punkty opatrunkowe i żywieniowe dla wojska polskiego.
"Warto też pamiętać, że duże zasługi w obronie Płocka oddały statki Flotylli Wiślanej, które wracały ze zwiadu pod Dobrzyniem. Jednostki te ostrzeliwały z rzeki pozycje bolszewickie w mieście wiążąc je w ten sposób ogniem" – dodał dr Gołębiewski.
Jak ocenił, istotnym materiałem źródłowym dla książki "Płock 1920. Dni krwi i chwały" stały się zachowane w tamtejszym Archiwum Państwowym relacje mieszkańców miasta, naocznych świadków i uczestników walk z bolszewikami. "Jest bardzo dużo takich relacji, ukazujących także zachowanie się bolszewików w mieście, ich brutalność, jak traktowali wziętych do niewoli, nie tylko żołnierzy, ale również ludność cywilną, rabunki, gwałty, zbrodnie. To materiał źródłowy o kapitalnym znaczeniu” – podkreślił dr Gołębiewski.
Historyk przyznał, iż brakuje dokładnych danych, dotyczących liczby poległych w Płocku w sierpniu 1920 r. "Wiemy, że na Cmentarzu Garnizonowym pochowano blisko 170 żołnierzy i oficerów polskich, natomiast na przedpolu miasta, w tak zwanej +Bratniej mogile+ spoczęło dokładnie 99 obrońców. Setnym tam pochowanym był Antolek Gradowski, ale na prośbę matki jego ciało zostało ekshumowane i przeniesione na miejski cmentarz. Można zatem przyjąć, że po stronie polskiej w walkach zginęło do 300 osób. W przypadku bolszewików też nie ma dokładnych danych. W raportach przewija się liczba 70 ofiar z ich strony. Trudno jednak te wyliczenia zweryfikować" – powiedział dr Gołębiewski.
Odnosząc się do znaczenia obrony Płocka w sierpniu 1920 r., historyk ocenił, że było to jedno z szeregu wydarzeń, które przyczyniły się do ocalenia niepodległości Polski. "Obrona Płocka była jednym z wielu ogniw tego łańcucha, który doprowadził do odparcia nawały bolszewickiej. W każdym takim starciu bolszewicy tracili czas i siły. A bezpośrednim skutkiem obrony miasta był fakt, że korpus konny Gaja nie wykonał zadania, które miało polegać na rozbiciu załogi Płocka, a następnie skierowaniu się na Płońsk, gdzie rozgrywała się bitwa nad Wkrą. Gaj utknął w Płocku na prawie dobę i postawionego zadania już nie wykonał. Kiedy opuścił miasto, bitwa nad Wkrą była rozstrzygnięta. Bolszewikom pozostał tylko odwrót" – podsumował dr Gołębiewski.
Książka została dofinansowana ze środków Urzędów Do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Jej autor - dr Grzegorz Gołębiewski - to badacz regionalista, pedagog, absolwent historii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Doktorat uzyskał w Wojskowym Instytucie Historycznym w Warszawie. Jest wiceprezesem Towarzystwa Naukowego Płockiego.
Książkę „Płock 1920. Dni krwi i chwały" opublikowało wydawnictwo Bellona. (PAP)
mb/ aszw/