
O tradycjach politycznych w XIX wieku – jak głosi podtytuł książki – opowiada w obszernym eseju historyk, filozof i politolog, byśmy mogli zrozumieć „obecny krytyczny stan Europy, problem jej zagubionego miejsca w świecie”.
Autor pokazuje, że Europa, jaką znamy, to „produkt idei końca historii”. Cichocki analizuje źródła europejskiej nowoczesności: epoki wiary w postęp i późniejszy czas katastrofy – przyczyny stanu, w jakim jesteśmy dzisiaj.
O obu ostatnich stuleciach pisze jako o jednolitym de facto procesie modernizacji. Tak zwany koniec historii miał być triumfem Europy i Zachodu, a stał się przyczyną poważnych problemów. Bo rodzący się wówczas duchowy kryzys naszego kontynentu pozostaje nierozwiązywalny. Tego właśnie przede wszystkim uczy nas wiedza o XIX wieku i o tym, co wydarzyło się później – pisze Cichocki.
Twierdzi także, że choć Polakom udało się znaleźć własne miejsce u końca historii, z czego powinni być dumni, to dziś podstawowe pytanie brzmi: jak będziemy potrafili przeżyć koniec końca historii – historii europejskiej nowoczesności? Czy jesteśmy gotowi na nową odsłonę?
Książka jest poważną próbą przemyślenia tego, jak wydawałoby się odległy XIX wiek wpłynął i wpływa na stan zagubienia się Europy w świecie. Esej to też pogłębiona analiza działalności wielkich myślicieli, polityków i innych postaci, które na ten kształt Europy miały największy wpływ.
Wiele miejsca poświęca autor Napoleonowi, odpowiedzialnemu za „pierwszą w czasach nowoczesnych spektakularną próbę przemeblowania kontynentu i stworzenia nowego paneuropejskiego porządku”.
Nie mogło również zabraknąć w książce heglizmu – „znaku rozpoznawczego niemieckiego życia intelektualnego i politycznego epoki” - czytamy. Wpływy tego sposobu myślenia są widoczne w kolejnym stuleciu i – za sprawą liberalizmu – także na początku XXI wieku.
Marek Cichocki opisuje nie tylko „świat machin, śrub, pieniędzy i roastbeafów” – czas niespotykanych wcześniej społecznych przemian w Europie, których kolebką stała się Anglia. Rewolucja kapitalizmu zaważyła bowiem na rozwoju Europy i Zachodu w nie mniejszym stopniu niż rewolucja francuska, powstanie amerykańskiego państwa czy wojny napoleońskie.
Pisze też o narodach i nacjonalizmie. Bo nacjonalizm i idea narodu pozostają zjawiskiem silnym i żywym, zatem warto brać pod uwagę całe ich bogactwo znaczeń oraz tradycji, zamiast wpychać je w utarte, ale nie do końca oddające im sprawiedliwość schematy.
Sporo miejsca zajmują w książce Europa Środkowa i jej „małe narody” wraz ze swymi problemami. To po części dziedzictwo monarchii habsburskiej, która zafundowała im brak podmiotowości. A przecież przetrwało w nich pragnienie „ucieczki od polityki imperialnej mocarstw”.
Cichocki pisze również o charakterystycznej dla XIX stulecia fetyszyzacji nauki. Koniec wiary człowieka w Boga był, choćby według Nietzschego, zjawiskiem nieodwracalnym, tymczasem pozostaje tezą co najmniej dyskusyjną.
Okazało się bowiem, że rzekomo całkowicie wolna jednostka tworzy świat, z którym nie może się pogodzić. Co gorsza, czasem postrzega go jako śmiertelne zagrożenie dla siebie.
Według autora radykalni krytycy zachodniej nowoczesności stworzyli niebezpieczne złudzenie, że można przezwyciężyć ten europejski kryzys w taki sposób, który pozwoli „przepłynąć na drugi brzeg nihilizmu” i uratować się. Oznaczało to jednak ostateczne uwolnienie się od ciążących człowiekowi, niepotrzebnych balastów (w wypadku Europy - przede wszystkim od chrześcijaństwa) i stworzenie dla „uratowanego” człowieka nowego świata. Cała idea końca historii czerpać będzie z tego przekonania - czytamy.
Na tym tle europejskich przeobrażeń w XIX wieku przypadek
Polski, z charakterystycznym dla nas idealizmem,
przywiązaniem do idei narodu jako „ludu”, wspólnoty
losu i kultury, ale również idei wolności, skazany był na ciągłe balansowanie gdzieś na krawędzi europejskiej modernizacji – uważa Marek Cichocki.
Początek końca historii nie otworzył zatem drogi do pojawienia się wielkiego rozwiązania ani w dziejach Europy, ani Polski. Rozwiązania definitywnego końca historii już nie będzie, nie spełni się wielka obietnica nowoczesności i emancypacji, którą jeszcze niedawno żył człowiek XX wieku.
Wiara w koniec historii okazała się tylko przemijającym zjawiskiem – twierdzi autor eseju. Otwarte natomiast pozostaje pytanie, co dalej.
Co z tego wynika dla dalszych losów Polski? Według Cichockiego musimy dziś nasze szczególne doświadczenie XIX i XX wieku ponownie gruntownie przemyśleć.
Książka nie udziela odpowiedzi na zasadnicze pytanie dotyczące przyszłości – przyznaje autor. Sygnalizuje natomiast problemy „rodzące się w wyniku świadomości końca historii”.
Kolejny rozdział dziejów naszej części Europy już jednak piszemy. Tyle że to materiał na zupełnie inną książkę.
Ewa Łosińska
Źródło: MHP