Książka odpowiada na duże społeczne zapotrzebowanie, aby pokazywać czasy największej świetności I Rzeczypospolitej, gdy nasze terytorium rozciągało się „od morza do morza”, a z naszym zdaniem poważnie liczono się na wszystkich dworach europejskich. To taka pozycja napisana „ku pokrzepieniu serc”- bez żadnego kompleksu narodowej niższości, a wręcz przeciwnie: z dumą opowiadająca o najcenniejszych zdobyczach terytorialnych na przestrzeni dziejów i o największych sukcesach ówczesnej polskiej dyplomacji- także tych obecnie już całkiem zapomnianych.
Autor nie chce nawiązywać w żadnym momencie do bardzo popularnej dzisiaj tezy o niekorzystnym położeniu geograficznym Polski między Niemcami a Rosją i opiera się na pojęciu „polskie imperium”, a które to było jak najbardziej zasadne jeszcze czasami i w XVIII w.
Jego początków upatruje już w Średniowieczu, gdy opisuje wyprawę kijowską Bolesława Chrobrego z 1018 r. czy nietrwałe zdobycze terytorialne tego władcy na Zachodzie i Południu (Łużyce, Milsko i Miśnię, Czechy, Morawy i Słowację). Również przypomina zapomniany epizod panowania polskiego możnowładcy Jaksy z Miechowa w latach 1150-1176 na terenie księstwa Stodoran rozciągającego się wówczas wzdłuż Sprewy (czyli na obszarach, na których leży obecny Berlin). Niepoślednie miejsce w tej książce zajmują też opisy polskich zmagań o Mołdawię rozpoczęte nieudaną wyprawą Kazimierza Wielkiego z lat 1367-1369, a zakończone oddaniem ostatnich twierdz mołdawskich: Chocimia, Soroki i Neamtu na mocy traktatu karłowickiego z 1699 r. Równie średniowieczne początki ma rywalizacja o Wołoszczyznę, a której hospodar Wlad I Uzurpator uznał się za polskiego lennika już w 1396 r. z obawy przed węgierskimi roszczeniami.
Zwierzchność polska trwała tam zaledwie kilka miesięcy, ale przywrócono ją jeszcze na krótko w latach 1600-1602 w wyniku wyprawy Jana Zamoyskiego i osadzenia na tronie hospodarskim w Bukareszcie polskiego stronnika Szymona Mohyły. Autor nie omieszkał wreszcie przedstawić okoliczności uzyskania przez Polskę dostępu do Morza Czarnego, a kojarzy to z wkroczeniem wojsk wielkiego księcia litewskiego Witolda na tereny nadmorskie dzisiejszej Ukrainy i zajęciem portu w Oczakowie w 1397 r. Potem pretensje do tych ziem przejęła Polska połączona już wówczas z Litwą unią krewską, a widocznym znakiem polskiego panowania stały się porty w Chadżibeju (dziś jest to…Odessa) oraz w Czarnogrodzie zbudowanym u ujścia Dniestru po przeciwnej stronie rzeki niż mołdawski port w Białogrodzie (Akermanie).
Po 1484 r. wszystkie te tereny zajęli stopniowo Turcy, rozbudowując swoje imperium także nad Morzem Czarnym. Mimo to w latach 1462-1475 udało się jeszcze rozciągnąć polskie zwierzchnictwo nad genueńskim wielkim portem na Krymie- Kaffą (dzisiejszą Teodozją). Ta włoska bogata kolonia liczyła bowiem na pomoc ze strony Kazimierza Jagiellończyka w obliczu tureckiego zagrożenia, a co jednak nie uchroniło jej bynajmniej przed oblężeniem i poddaniem się osmańskiemu najeźdźcy w 1475 r. Inną historią zaczynającą się w Średniowieczu było uzyskanie przez Polskę w 1412 r.- jako zastawu od ówczesnego króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego- starostwa spiskiego na terenie dzisiejszej Słowacji wraz z zamkiem w Lubowli i z 13 miastami położonymi na Spiszu.
Zastaw ten pozostawał w naszych rękach aż do 1769 r, kiedy to na wspomniane tereny wkroczyła armia austriacka. W „Posłowiu” do książki Autor tłumaczy się, że na dobrą sprawę mógłby jeszcze dodać rozdział o polskich zdobyczach w… Finlandii, bo w 1389 r. książę Nowogrodu Wielkiego Semen Lingwen poddał swoje państwo Władysławowi Jagielle jako królowi polskiemu, a co oznaczało przejęcie zwierzchnictwa także i nad wschodnim skrawkiem Finlandii. Mimo to ostatecznie nie znajdziemy tam takiego rozdziału, bo Autor uznał to wydarzenie za zbyt epizodyczne i bez żadnych konsekwencji politycznych. W zamian za to wyjaśnia, że w swojej pracy nie zdecydował się na wyodrębnienie dziejów Litwy jako terenu pod polskim panowaniem, a to z powodu występowania Wielkiego Księstwa Litewskiego jako równorzędnego partnera Królestwa Polskiego połączonego z nim unią.
Nie ma też jednak rozdziału i o Prusach Książęcych czy Inflantach, choć wątki z ich historii zostały wplecione do części opisujących nasze zmagania ze Szwecją i Moskwą oraz do tej omawiającej specyfikę lennego Księstwa Kurlandii i Semigalii. Są to zarazem rozdziały traktujące o najlepiej znanych wydarzeniach z dziejów podbojów I Rzeczypospolitej: o działaniach zbrojnych Zygmunta III Wazy z 1598 r. na terenie Szwecji jako prawowitego króla tego państwa oraz o wyprawie moskiewskiej Stanisława Żółkiewskiego z 1610 r. Rozdział o lennie kurlandzko-semigalskim (istniejącym w latach 1562-1795) stanowi natomiast pretekst do pokazania zamorskich kolonii tego księstwa, a które to w rzeczywistości były również terytoriami I Rzeczypospolitej. I tak dzięki temu dowiadujemy się o istnieniu kurlandzkiej kolonii na karaibskiej wyspie Tobago w latach 1651-1659 i 1681-1690, a także na afrykańskiej Wyspie św. Andrzeja u ujścia rzeki Gambii do Atlantyku w latach 1651-1661.
Całości „egzotyki” dopełnia rozdział poświęcony dziedzicznym posiadłościom polskiej królowej Bony Sforzy przejętym przez nią po śmierci matki w 1524 r. Chodzi tu o księstwa Bari i Rossano na południu Włoch- faktycznie zajęte potem przez króla Hiszpanii i Neapolu Filipa II Habsburga, a nigdy nieodzyskane przez Polskę pomimo wieloletnich wysiłków ze strony naszej dyplomacji.
W sumie więc Czytelnik otrzymuje do ręki książkę napisaną barwnym, potoczystym językiem. Pozwala ona też na zapoznanie się z licznymi nieznanymi szerzej faktami z naszej historii, które to przyczyniły się do tego, że można już było mówić o „polskim imperium”- przynajmniej za panowania Jagiellonów i Wazów.
Michael Morys-Twarowski „Polskie imperium. Wszystkie kraje podbite przez Rzeczpospolitą. Z kim graniczyła Wielka Polska? Z kim chciała?”, seria: „ciekawostki historyczne.pl”, wyd. Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”, Kraków 2016 r, ss. 352
dr Mariusz Affek
Źródło: MHP