„Dramatyczny rok 1939 zmienił wszystko w historii Polaków. Nic już nie pozostało takie samo, wszystko uległo tragicznym przeobrażeniom, tak z perspektywy wspólnoty narodowej, jak i personalistycznej drogi życia każdego z nas, Polaków” – czytamy.
Jak zauważają Jan i Małgorzata Żarynowie, rok 1939 wywarł pośredni wpływ również na nas, żyjących dzisiaj. „Niemal każda rodzina polska została bowiem okaleczona odcięciem którejś gałęzi drzewa genealogicznego, pozbawiona majątku, spauperyzowana. Dotknęła ją co najmniej jedna z kilkunastu kategorii prześladowań, stanowiących doświadczenie narodu polskiego w latach 1939-1945” – wyjaśniają autorzy.
Rok 1939 Polakom kojarzy się przede wszystkim z wrześniem i wybuchem II wojny światowej. Autorzy pokazują jednak, że atmosfera tego roku w większości nie wiązała się z widmem nadchodzącej wojny, ale raczej z czasem beztroski, radości, zabawy. Możemy się dzisiaj dziwić, że nasi przodkowie zachowywali się tak, a nie inaczej, że nie wyczuli nadchodzącej tragedii. Patrzymy na nich jednak przez pryzmat wiedzy, której oni przecież nie mogli posiadać.
Ludwik Sempoliński, aktor teatralny i filmowy, jeden z najwybitniejszych aktorów kabaretowych i rewiowych II RP, noc sylwestrową z 31 grudnia na 1 stycznia spędzał w Café Club Warszawa. Tak wspominał ten czas: „Sala udekorowana była w stylu secesyjnym. Publiczność znajdowała wąsy zrobione z tekturki – zwłaszcza panie wyglądały prześmiesznie w owych wąsach – słowem wszyscy przenieśli się na ten wieczór z +belle époque+. Wszyscy bawili się doskonale, nie zdawaliśmy bowiem sobie sprawy, że to ostatni sylwester przed wybuchem wojny”.
„Trudno się zatem dziwić, że w styczniu 1939 r. ludzie bawili się w karnawale, w lutym jeździli na nartach, wręczali i otrzymali nagrody, pracowali, wychowywali dzieci, słuchali radia, chodzili do kina, kąpali się w morzu i robili mnóstwo innych codziennych rzeczy, starając się po prostu żyć. Wielu z nich zdawało sobie sprawę z komplikujących się stosunków międzynarodowych i włączało się do działań naprawczych. Wielu nie do końca chciało przyjąć taki ogląd rzeczywistości, ale jednak czuło się narastający niepokój. Wielu także zdawało się nie zauważać nadciągającego kataklizmu” – wskazują autorzy.
Jeszcze 31 sierpnia „Goniec Warszawski” zanotował repertuar stołecznych kin. Np. w kinie Atlantic na Chmielnej można było zobaczyć „Wielki bal”, w Capitolu na Marszałkowskiej – „Jej pierwszy bal” lub „Drogę do Rio”, a w kinie Hollywood na Hożej – „Króla cyganów i rewię”. Dzień później wszystko miało się zmienić.
„Dziś wiemy, że II wojna światowa była zjawiskiem w swoim odhumanizowaniu, okrucieństwie, barbarzyństwie nieporównywalnym do niczego znanego wcześniej. Dlatego dziwimy się czasem, że ówcześni Polacy jeszcze sierpień 1939 r. mogli powitać +niefrasobliwie+, czyniąc plany na przyszłość. Może warto się zastanowić, oczywiście z pokorą, czy dziś nie zachowujemy się podobnie? Czy jednak można w ogóle zachować się inaczej?” – czytamy.
Książka składa się z dwóch zasadniczych części, których cezurę stanowi wrzesień 1939 r. W zasadniczej mierze jest to dość szczegółowe i codzienne kalendarium. Autorzy postanowili oddać głos także świadkom wydarzeń – autorom dzienników i wspomnień. Zdecydowali się na ten zabieg trzykrotnie: przy latach 1938–1939, czyli ostatniego spędzanego w atmosferze pokoju czasu Bożego Narodzenia, Nowego Roku i karnawału, przy opisie przełomu sierpnia i września 1939 r., kiedy to wojenna atmosfera sięgała zenitu, oraz przy opisie przełomu lat 1939 i 1940.
Książka „Rok 1939. Od beztroski do tragedii” Jana i Małgorzaty Żarynów ukazała się nakładem wydawnictwa Biały Kruk.
Anna Kruszyńska (PAP)