
27 lipca 1794 r. został obalony Maksymilian Robespierre, symbol francuskiej rewolucji i krwawego terroru. Ci, którzy tego dokonali zadbali o stworzenie szczegółowej kroniki tamtych wydarzeń. Dzięki temu to chyba najdokładniej opisany dzień w historii Francji.
Ten dzień na ponad 700 stronach swojego opracowania przedstawił w przetłumaczonej właśnie na polski i opublikowany staraniem Wydawnictwa Znak Horyzont brytyjski historyk Colin Jones.
Przypomniał, że dla swoich zwolenników Robespierre był Nieprzekupnym, dla wrogów – dogmatykiem i twórcą systemu represji, których ofiarami padali nie tylko zwolennicy Ancien régime'u, ale osoby zupełnie niewinne i przypadkowe. Przez ponad rok jako czołowa postać Komitetu Ocalenia Publicznego był faktycznym dyktatorem Francji, a panującą w tamtym czasie atmosferę strachu świetnie oddała w dramacie „Sprawa Dantona” Stanisława Przybyszewska. Za sprawą nakręconego na tej podstawie filmu Andrzeja Wajdy z wielką kreacją Wojciecha Pszoniaka już dwa pokolenia postrzegają Robespierre'a jako zimnego i pozbawionego ludzkich uczuć despotę.
Książka Colina Jonesa „Upadek Robespierre'a. Ostatnie 24 godziny terroru” to doskonała okazja do zweryfikowania wielu krążących od wielu lat sądów, a także do przyjrzenia się mechanizmom władzy i roli przypadku w dziejach.
Rzecz bowiem w tym, że aresztowany wczesnym popołudniem (około godz. 14) Robespierre, na chwilę dzięki swoim zwolennikom odzyskał wolność. 27 lipca 1794 (według rewolucyjnego kalendarza 9 thermidora) zamiast upadkiem Robespierre'a mógł się zakończyć jego triumfem. Ale Nieprzekupny, który był ideologiem rewolucji, nie miał pojęcia o organizowaniu. Jego wrogowie świetnie zdawali sobie sprawę z wprost hipnotycznego wpływu, jaki wywierały przemówienia Robespierre'a, więc w decydującym starciu podczas posiedzenia Konwentu Narodowego nie pozwolili mu wejść na mównicę.
Atak nie miał podłoża ideologicznego, bo większość czołowych spiskowców współuczestniczyła w terrorze (a niektórzy z tego powodu już wkrótce sami położyli głowę pod gilotynę lub zostali wygnani). Ludzi różnych frakcji połączył strach, bo w dniu poprzedzającym przewrót Robespierre ogłosił wykrycie spisku w najwyższych kręgach władzy, a wszyscy świetnie pamiętali jak takie deklaracje się kończyły.
Spiskowcom, w odróżnieniu od Robespierre'a nie zabrakło energii i woli działania. Uderzyli nie tylko w niego, ale ludzi, na których terror się opierał. W pierwszej kolejności aresztowani zostali François Hanriot, dowódca paryskiej Gwardii Narodowej oraz René-François Dumas, szef Trybunału Rewolucyjnego. Ten drugi do więzienia trafił prosto z posiedzenia, na którym wydawał wyroki śmierci. Ostatnią jego ofiarą padła księżniczka Monako, której jedyną winą było małżeństwo z przebywającym wtedy na emigracji arystokratą. Jej egzekucja odbyła się 28 lipca, tego samego dnia, gdy potoczyły się głowy Robespierre'a i jego najbliższych współpracowników.
O to, żeby wydarzenia z 27 lipca 1794 r. szczegółowo opisać i zachować dla potomności zadbał Paul Barras – jeden z mózgów całej operacji, a już wkrótce protektor pewnego uzdolnionego generała artylerii, Napoleona Bonaparte. Dzięki Barrasowi powstało kilkaset mikrorelacji, których autorzy opisali, co robili w decydujących godzinach.
Na przekór polskiemu podtytułowi monografii Wielki Terror nie skończył się wraz z upadkiem Robespierre'a – przez kilka następnych miesięcy jego ofiarami padały jednak przede wszystkim osoby związane z Nieprzekupnym. Rewolucja francuska weszła w nową fazę.
Jak przypomina Colin Jones, wydarzenia 9 thermidora nie były wystąpieniem przeciwko ustrojowi, lecz w jego obronie przed rzekomym sprzysiężeniem. Szybko się jednak okazało, że dla nowego ustroju obalenie Robespierre'a stanowiły cios, po którym on się już nie pozbierał.
Colin Jones. Upadek Robespierre'a. Ostatnie 24 godziny terroru. Wyd. Znak Horyzont
(PAP)
Józef Krzyk
jkrz/